Oswald najchętniej położyłby się do łóżka, w jakiejś karczmie, na dobry tydzień, i leżałby brzuchem do góry, nie poświęcając mutantom, kultystom, hrabiemu i Chaosowi ani jednej myśli. Ale chcieć to jedno, a móc to drugie. Sakiewce niedaleko było do stanu "chuda", zaś karczma była daleko, w przeciwieństwie do mutantów czy hrabiego.
- Plany? - powtórzył po Guntherze. - Znaleźć się daleko stąd i wykurować - odparł. - A tak na serio... I tak powinniśmy wrócić do kopalni, bo tamtędy prowadzi droga do Behemsdorf. Skoro raz tamtędy przeszliśmy, to pewnie uda się i drugi raz. No i możemy trochę poczekać na hrabiego. Jeśli nie umrzemy z głodu - uśmiechnął się ciut krzywo. |