Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-07-2015, 18:03   #3
Halfdan
 
Halfdan's Avatar
 
Reputacja: 1 Halfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skał
Karim był zły. Zresztą kto by nie był będąc w jego położeniu - Egipcjanin był związany i zawinięty w worek. Próbował krzyczeć, ale usta miał zakneblowane. Oprócz tego było mu przeraźliwie zimno, nie dość że w jego kraju ludzie nie są przyzwyczajeni do takich warunków to jego porywacz nie kwapił się by zapewnić mu komfortowe warunki. Zastanawiał się kto to może być? Co poszło w jego planie nie tak?
Przyjechał do Szwecji kilka dni wcześniej wraz z bratem i trzema kuzynami. Pierwsza żona Karima, Erika tutaj mieszkała. Była Szwedką, poznali się na jej wakacjach, po roku był już ślub a po trzech dwójka dzieci. Karim przeprowadził się do Szwecji i wszystko szło dobrze, dopóki nie odwiedzili jego rodziców w Egipcie. Karim nie poznawał swojej żony: zaczęła się stawiać, odmówiła założenia burki i podczas kolacji obraziła go przy rodzicach. No i się zaczęło, po powrocie do Skandynawii czar prysnął. Codzienne kłótnie, brak szacunku i posłuszeństwa wobec męża, samowola, pretensje o brak pracy. Karim wytrzymał w takim stanie rok, dłużej nie zdzierżył. Jakież wielkie było jego zdziwienie gdy na sali sądowej sędzina przyznała opiekę ich synom Erice. Kobieta ma sama wychowywać dzieci? Karim protestował, groził ale nic to nie dało. Dzieci zostały przy matce. Muzułmanin postanowił więc wziąć sprawy w swoje ręce: podjechał pod przedszkole, zabrał starszego syna i poleciał z nim prosto do Egiptu. Erika do niego wydzwaniała, ale nic nie mogła zrobić. W jego kraju to on był panem sytuacji. Pozostawało tylko odbić młodszego syna. Erika zniknęła, ale Karim wiedział dokąd się udała. Do Kiruny, gdzie mieszkał jej wojowniczy brat Olaf. Karim zebrał ziomków i przyjechali na północ po małego Talima. Wynajęli furgonetkę i obserwowali dom Olafa. Widzieli Erikę i małego, postanowili że wykorzystają słabość białych ludzi i zaatakują w najbardziej wrażliwym dla nich momencie: w piątek wieczór. Olaf i Erika na pewno wyjdą gdzieś na imprezę, będą pić alkohol, wtedy łatwiej będzie ich obezwładnić i zabrać chłopca. Ustawili się niedaleko jej domu z kominiarkami i kijami i czekali. A później coś się stało i Karim ocknął się w tym worku. Ostatnie co zobaczył to jakiegoś faceta z wielkim wąsem, jak ten gościu WALESA z wiadomości.
Karim usłyszał głosy, później monolog, po czym ktoś go podniósł i wyjął go z worka. Obok w takiej samej pozycji stał Abdel, jego kuzyn. Zobaczył kilka postaci siedzących w półkolu, na środku był jakiś kielich. Byli gdzieś w lesie, była noc, ale było jasno - nad głowami tańczyły zielone światła. Było strasznie cicho.
- Chciałbym wam coś pokazać, to jest bardzo interesujące - zaczął Wąsacz po angielsku. Karim znał ten język.
- Co tu się dzieje? Wypuśćcie mnie! To tak się traktuje gości w Szwecji? Taka tolerancja, wy rasiści? Zobaczycie, sąd da wam popalić! - Wrzasnął załamującym się, pełnym rozpaczy głosem Karim nauczył się od swoich kolegów, że najlepszą obroną jest oskarżenie białego Szweda o rasizm pod byle pretekstem. Kolor jego skóry i pochodzenie dawało mu w tym względzie uprzywilejowaną pozycję, często to wykorzystywał. Rozejrzał się po zebranych i zorientował się że tym razem jednak to nie zadziałało. I co to jest na Allaha? Jedna z osób wyglądała jak jakiś potwór!
-Dawno temu podczas wielkiego buntu, nauczyłem się paru sztuczek od schwytanego Tremere - Mieczysław wyciągnął ręce i broda Karima rozwiała się we wszystkich kierunkach i zastygła w nienaturalnej pozie. Później nóż zaczął sam lewitować, wyrył parę metrów dalej prostą linię na śniegu i wleciał powolutku do ręki wąsacza - To ścieżka telekinezy. Po latach ćwiczeń jestem w stanie podnieść i przesunąć parę kilo, albo uczesać mu brodę. Nic więcej - skomentował to co przed chwilą zademonstrował - A teraz patrzcie.
Mieczysław rozciął więzy krępujące Abdela i Karima, po czym wykonał oddalający gest rękoma, jakby strzepywał brud ze swych dłoni. Kuzyni spojrzeli się na siebie i zaczęli biec jak najszybciej. Abdel się modlił. Gdy przekroczyli wyrytą wcześniej przez nóż prostą, momentalnie zatrzymali się i zastygli w bezruchu. Jakaś niewidzialna siła trzymała ich i nie pozwalała się ruszać! Karim napinał mięśnie jak tylko mógł, ale nic to nie dawało! Z przerażeniem zauważył jak wznosi się w powietrze, obraca i zawisa metr nad ziemią do góry nogami!
- Widzicie to? - kontynuował wąsacz - Istnieją w tej okolicy miejsca, malutkie strefy w których moja telekinetyczna moc drastycznie wzrasta. Przed chwilą szczytem moich możliwości była zabawa jego brodą. A teraz patrzcie.
Karim chciał krzyczeć ale nie mógł. Wąsacz dusił go, tak jak to robił Darth Vader na filmach. Gorzej było z jego kuzynem: z otworów ciała Abdela zaczęła wypływać krew. Najpierw powoli po kropelce, później już wartkim strumieniem. Mieczysław na chwilę odpuścił Karimowi, który upadł na ziemię i skoncentrował obie ręce na kuzynie. Szarpnął gwałtownie i chwilę później całość krwi Abdela została siłą wyrwana na zewnątrz, zgromadziła się w formie kuli. W tym procesie reszta jego ciała zamieniła się w bezkształtną masę mięcha i kości.
- Napijmy się więc moi bracia i siostry, wzmocnijmy więzy które nas spajają - kapłan jako pierwszy wlał swoją krew do kielicha i telekinetycznie podał go następnej osobie. Na środku lewitowała kula krwi z zamordowanych Arabów, jej wiązka podlatywała do tego który napił się już z kielicha i uzupełniała zapas.
 
Halfdan jest offline