- Biedne skurwysyny... - Manuela kucnęła i ostrożnie postukała palcem w jakąś kość - Niech Mateczka Śmierć ma ich w opiece. Strasznie dupnie tak leżeć niepogrzebanym... - westchnęła i wstała, kręcąc głową - Aż tak loco nie jestem, compadre! - zaśmiała się - Z mechanizmem sobie poradzę ot, tak... - pstryknęła palcami - Ale na robieniu bum się nie znam. No, chyba że nacisnąć przycisk! - dodała - Już lepiej zatargać tu te miny; podłożymy je pod drzwi, walniemy kamieniem... albo pognamy kozę! - włożyła szpilę "młodym" - Mogę jeszcze spróbować z tym zamkiem... - zasugerowała. W końcu była niezła w swoim fachu, a zamki, mimo wielu różnić, operowały na podobnej zasadzie. Czasu mieli aż nadto na eksperymenty.