Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-07-2015, 11:37   #9
chrysletY
 
chrysletY's Avatar
 
Reputacja: 1 chrysletY jest na bardzo dobrej drodzechrysletY jest na bardzo dobrej drodzechrysletY jest na bardzo dobrej drodzechrysletY jest na bardzo dobrej drodzechrysletY jest na bardzo dobrej drodzechrysletY jest na bardzo dobrej drodzechrysletY jest na bardzo dobrej drodzechrysletY jest na bardzo dobrej drodzechrysletY jest na bardzo dobrej drodzechrysletY jest na bardzo dobrej drodzechrysletY jest na bardzo dobrej drodze
W pomieszczeniu cicho szumiał wentylator i podłużne, długie jarzeniówki.
Krysa siedziała pod ścianą, podczas gdy Raven i Black rozmawiali ze sobą podniesionymi głosami. Jej uwaga skoncentrowana była jednak na segregatorze, który trzymała w dłoniach.
Na akta składały się trzy kartki A4, drobno zapisane czarnym maczkiem.

*Imię obiektu: Olga Sidorowa [V]
*Wiek: 22 lata
*Profil psychologiczny:
PW


*Inne obiekty o zbliżonym profilu psychologicznym [wykorzystane w projekcie]:

I.Andrew Yates - X [martwy]
II.Jim Gordon - X [zaginiony]
III.Helga Roma - ? [nadal w projekcie, współrzędne pobytu nieznane]
IV.Siergiej Ksomaczev - X [zaginiony, IV = V]

* Prognoza dla obiektu V:
PW



* Uwagi:
PW



Akurat kończyła czytać, gdy do pomieszczenia wszedł mężczyzna który wprowadził ich do pomieszczenia piętnaście minut temu... i Omega...

*

William wraz z Omegą zbliżyli się do drzwi prowadzących do pomieszczenia młodych Obdarzonych. Will położył dłoń na klamce, kawa parowała lekko.

Aiden Black skoczył bez finezji, ciężko wybijając się z obu nóg. Ręce, do łokci, lśniły mu białością.
Raven miał plan A i B. Nie przewidział jednak tego, że w ostatnim momencie Black zamierza skoczyć i wyprowadzić cios jak obuchem, z góry. Nie oczekiwał ataku z powietrza. Był jednak zaznajomiony z walką. Potrafił rozpoznać zamiary przeciwnika po rozszerzonych źrenicach i po napięciu mięśni. Dlatego, kiedy Black zawisł w powietrzu, Raven odskoczył do tyłu. Taki odskok udałby się, gdyby atakował go zwykły człowiek. Siła Blacka przełożyła się też jednak na siłę wybicia. Wydłużyła jego lot. Connor starał się wykorzystać jedną z wielu technik samoobrony, ale Black podczas lotu nabrał zbyt dużo pędu i siły. Connor zdał sobie sprawę, że musi przyjąć cios.
Dwie ręce, niczym ciężkie tłoki nie sięgnęły celu jednak dokładnie. Cios spadł na bark Connora a następnie dwaj mężczyźni zderzyli się ze sobą, i z olbrzymią siłą polecieli do tyłu, wyrżnęli w stojące pod ścianą, nieużyte dotąd białe krzesła. Uderzenie stłumiło okrzyk bólu Connora i pełen niedowierzania, jęk Blacka który szybko zamienił się we wrzask. Connorowi bowiem udało się, gdy Aiden stracił równowagę i siłą pędu wpadł na niego, chwycić przeciwnika w doskonale znany mu, opanowany podczas kursu do perfekcji, matowy sposób.
Chrzęsnęły stawy, kiedy Podchwycone kolano Blacka wygięło się pod nienaturalnym kątem. Connor puścił je, i odtoczyli się od siebie między rozrzucone po podłodze krzesła. Connor krwawił z przebitej wargi i czuł silny, pulsujący ból w lewym barku. Cios był okrutnie potężny ale lokalizacja uderzenia względnie bezpieczna. Prawdopodobnie czeka go kilkudniowy ból i dwutygodniowe trudności z poruszaniem barkiem.
Aiden z przekleństwami na ustach badał skręcone kolano. To również poskutkuje kilkutygodniowym utrudnieniem z chodzeniem. Da radę, ale o bieganiu może zapomnieć na te kilka tygodni. Ze zdumieniem ujrzał też, że ma rozbity łuk brwiowy. Ani chybi robota kantu któregoś z tych cholernych krzeseł.

*

W momencie gdy dwaj mężczyźni gramolili się na kolana, drzwi pomieszczenia otworzyły się i do środka weszły dwie postaci. Jedna była młodym Obdarzonym już znana z widzenia. Był to mężczyzna o kręconych, czarnych włosach i okularach osadzonych na nosie. Istota stojąca za nim, wychynęła zza niego i Obdarzeni po raz pierwszy zobaczyli na swoje oczy Omegę.
Stał lekko zgarbiony, wysoki i chudy jak szczapa. Szarą koszulę wciągniętą miał do sztruksów. Na barki zarzucony miał długi prawie do ziemi kitel lekarski w kolorze bieli. Bielsze miał tylko włosy, zachodzące za uszy, odgarnięte do tyłu. Twarz miał podłużną z silnie zarysowanym, szpiczastym podbródkiem. Oczy płonęły obezwładniającym, charakterystycznym błękitem. Były niezwykle duże i w kształcie migdałów. Na twarzy brak było zmarszczek, lecz coś mówiło Obdarzonym, że jest to bardzo stary człowiek. Nie musiało chodzić o dłonie, których czas nie oszczędził brakiem plam wątrobowych i silnie widocznych, grubych żył. Chodziło raczej o obecne w jego oczach przygnębienie i mądrość. Takie coś w oczach mieli tylko ludzie, którzy przeżyli długie lata i wiele widzieli podczas swego życia.
Omega obrzucił leżących mężczyzn szybkim spojrzeniem. To samo uczynił człowiek mu towarzyszący, którego imię Obdarzeni mieli za chwilę poznać.

- Rozumiem, że potyczka już się zakończyła - powiedział krystalicznie czystym głosem. Nie był to w każdym razie głos starca, czego niektórzy z Obdarzonych zapewne oczekiwali - Widzę, że tak.
Aiden i Connor wyglądali bowiem na wzajemnie spacyfikowanych.
Omega powiódł spojrzeniem po reszcie młodych twarzy. Zatrzymał się chwilę na Jarku Koszykiewiczu. Uśmiechnął się lekko.
- Jesteś młodego wieku Jarku, lecz twój Talent ma olbrzymią moc. Używaj jego jednak ostrożnie, gdyż każdy mężczyzna i człowiek zrobił w życiu na tyle dużo, byś musiał uznać go za złą istotę. Nieważne czy stał już kiedyś nad przepaścią, czy może widział morderstwo na własne oczy. - Następny przystanek: Sophie McRae. Na niej zawiesił wzrok na długą minutę.
- Widzę twą tajemnicę, Sophie - powiedział cicho, lecz słyszalnie - Uważaj, lecz nie ustawaj w swoich wysiłkach. Być może zostaniesz za to nagrodzona. Już kończę, tę taksację, lecz nie mogę obejść się bez powiedzenia ci słowa, Olgo. Mam nadzieję, że w aktach znalazłaś to, czego oczekiwałaś. Pewnych rzeczy nie mogę ci wyjawić, jednak w przeszłości być może uda ci się uratować nie tylko bezimienny świat, lecz kogoś drogiego twemu sercu...

- Od teraz, młodzi Obdarzeni, musicie wysłuchać mnie uważnie byśmy nie tracili więcej czasu. Me imię brzmi Omega, i nie potrzebujecie wiedzieć o mnie więcej. Jestem taki jak wy, choć nieco bardziej... uniwersalnie utalentowany. Źródło mocy które niektórzy z was silnie odczuwają, to portal prowadzący w przeszłość. Jeśli wysłuchaliście prezentacji, znacie już podstawy naszej misji zbawienia świata. Jesteście utalentowanymi, młodymi ludźmi. Zamierzam wysłać was portalem do średniowiecznego świata, byście mieli okazję dopaść osobę, która rozpoczęła zagładę ziemi poprzez naruszenie struktury Linii Ziemskich. Waszą grupę poprowadzi William Rosette - Omega wskazał okularnika, stojącego obok - Który był już tam i przygotował wam schronienie wysoko w górach, które zostanie waszą bazą wypadową. Nie będę kłamał, zadanie jest bardzo niebezpieczne i wielu straciło już życie usiłując je wypełnić. William to jednak doskonały przewodnik i doświadczony podróżnik. Dzięki wieloletnim badaniom i odkryciu ostatecznego potencjału mej mocy wiemy, że mężczyzna odpowiedzialny za zagładę Ziemi to Reg Hollowstrip, syn szlachetki Triera Hollowstripa który wzbogacił się w latach pięćsetnych naszej ery na handlu srebrem i złotem, których to surowców miał kopalnie. Wiedziony ideami religijnymi, Reg Hollowstrip zapragnął służyć bogu jednak jako mnich. Być może było mu to pisane, gdyż był on trzecim synem Triera. Portal przeniesie was w czasie w dobę przed rozpoczęciem przez niego zagłady. To oznacza, że będziecie mieli dwadzieścia cztery godziny by znaleźć go w mieście Loume; znajduje się ono kilka godzin wędrówki od waszej kryjówki; I... zgładzić, następnie... powrócić przez portal. Z pozoru łatwe zadanie komplikuje się nieco, gdy wyjaśnię wam zasady działania Portalu. Przenosi on bowiem w jeden konkretny dzień, lecz linie czasu są jednorazowe. Dlatego ciężko określić co zastaniecie tam obecnie. Mimo iż główna linia czasu jest jedna i stała, zmieniają się szczegóły. W ten sposób możecie być pewni, że Reg znajduje się na terenie Loume, lecz możecie natknąć się tam na burzę lub słońce, Hollowstrip może właśnie modlić się w kaplicy gdy go odnajdziecie, lub łowić ryby w pobliskiej rzece. Być może ważne sprawy skłoniły go do podróży? To oczywiście niegroźne odchyły, bywa gorzej. Ryzyko musimy wszakże podjąć, a straszliwe ograniczenie 24 godzin na wykonanie zadania to przykra konieczność i efekt nie-idealności mych mocy... Niestety. Dostaniecie stroje zgodne z epoką, broń i przydatne przedmioty. Jedno z was dostanie ode mnie coś w rodzaju przewodnika myśli. Będziemy dzięki temu mogli się porozumiewać za pomocą myśli. Nie zaryzykuję dawania podobnego ustrojstwa wszystkim wam, gdyż ryzyko jest bardzo wysokie. Niepożądani mogliby nas usłyszeć... Inne, nadprzyrodzone, istoty o których wiemy bardzo mało. Tylko tyle, że wyczuwam ich gniew, gdy naruszana jest struktura czasu. Musicie być czujni na niezwykłe zjawiska. Po to również jest was tak wielu. Praca drużynowa uchroni was przed ścigającymi, przenikniecie w Loume jako podróżnicy ze wschodu. Tam odnajdziecie Rega Hollowstripa i zabijecie bydlaka.
Teraz...
- Omega uśmiechnął się lekko - Nadszedł czas na zadanie wszelkich pytań jakie macie. Muszę wam wszakże przypomnieć, że nie mamy zbyt wiele czasu. Pragnąłbym, byście wyruszyli w podróż już dzisiejszej nocy, po posileniu się.
Rozłożył ręce w oczekiwaniu.
 
__________________
She bruises coughs, she splutters pistol shots
But hold her down with soggy clothes and breezeblocks
chrysletY jest offline