Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-07-2015, 09:51   #5
Wafergix
 
Reputacja: 1 Wafergix jest na bardzo dobrej drodzeWafergix jest na bardzo dobrej drodzeWafergix jest na bardzo dobrej drodzeWafergix jest na bardzo dobrej drodzeWafergix jest na bardzo dobrej drodzeWafergix jest na bardzo dobrej drodzeWafergix jest na bardzo dobrej drodzeWafergix jest na bardzo dobrej drodzeWafergix jest na bardzo dobrej drodze
Jia Lung


Lung, odwieziona przez nowego partnera na komisariat ruszyła do swojego asystenta, zlecić mu wywiedzenie się paru rzeczy. Vinc, a dokładniej Vincent Sai, był bliskim krewnym komendanta Sai’a, ale do „zabójstw” trafił nie tylko dzięki kontaktom. Został co prawda póki co jedynie asystentem, ale Jia widziała w nim zadatki na śledczego. Był skrupulatny i miał, jak to mówią „ścisły umysł”. Jeszcze przed jej wyjściem na drugie śniadanie ze Stones’em, dostała od niego szczegółowe zestawienia dotyczące poprzedniej sprawy, które kazała mu przekazać detektywowi Kong’owi. Nie lubiła zrzucać pracy na innych, ale tym razem było to odgórne polecenie Lwa…
- Detektyw Lung- skłonił się oficjalnie Vinc jak tylko weszła do gabinetu, chociaż dostrzegła chowany chyłkiem komiks. Może pochwała była zbyt wczesna? Cóż, tego można się było spodziewać, po młodym człowieku pozostawionym bez zadania… Szybko wyjawiła mu czego ma szukać, a ten zasalutował służbowo i wziął się do komputera, chowając prędko komiks do szuflady biurka.
Usiadłszy za swoim biurkiem, Lung sama wykonała telefon. Dzwoniła do wspomnianego Stones’owi „znajomego”, Matt’a Liu, który był z kolei asystentem, pani technik May Lin. Na pewno widział zdjęcia i ma własne spostrzeżenia na ich temat. Jia odkryła jego talent przypadkiem. Chłopak był równie młody co Vinc, ale bardzo zamknięty w sobie. Grzywka zasłaniająca oczy, twarz pokryta wypryskami… Zawsze stał gdzieś z boku i niewiele mówił, ale przy niedawnej sprawie śmierci wysokiej klasy prostytutki w pokoju hotelowym. Bystry wzrok chłopaka pozwolił odkryć, że dziewczyna zginęła wskutek przedawkowania i braku pomocy ze strony klienta. Po nitce do kłębka mężczyzną okazał się wysoko postawiony bankier, który spanikował w obliczu śmierci towarzyszki, ale sprawa została rozwiązana.
- Halo, tu laboratorium kryminalne doktor May’i Liu- poznała głos Matt’a. Przedstawiła mu szybko swoją sprawę, po czym w słuchawce zapanowało długie milczenie…- Zaraz u Pani będę.- usłyszała jedynie, a chwilę później młody laborant przyszedł przygarbiony w swoim fartuchu do jej gabinetu.
- Dzień dobry pani detektyw… Lung- przywitał się, choć musiał na chwilę odgarnąć włosy z jednego oka żaby przypomnieć sobie jej nazwisko z identyfikatora. Pozwoliła mu usiąść.- Jeśli o te zdjęcia chodzi, to… nie mogę zbyt wiele pomóc.- wyrzucił ślamazarnie. Może to przez ten flegmatyzm nikt jeszcze nie dostrzegł w tym chłopcu talentu?- Doktor Liu napisała już wszystko w raporcie… no może nie wspomniała jedynie o ziemi… Bo wie pani, pani detektyw, skoro w tym pomieszczeniu na zdjęciach nie ma podłogi, to podłoże nie może być piaszczyste, zwłaszcza, że wykopano w nim takie doły… Więc na pewno nie jest to żadne miejsce blisko zatoki… No i jeszcze sufit…- nie przerywała laborantowi, ale czekanie aż wydusi coś ciekawego było frustrujące.- Ja bym dopisał, że sufit również jest kamienny, więc to musi być raczej jaskinia, niż parking czy piwnica… Ja bym obstawiał… mmm…- tu zawiesił się wyjątkowo długo. Odgarnął wreszcie grzywkę, żeby lepiej widzieć reakcję Jii- Jakiś stary bunkier?- Detektyw podziękowała Matt’owi za podzielenie się z nią podejrzeniami. Przyjrzała się zdjęciom raz jeszcze. Rzeczywiście, ziemia w której wykopano doły była twarda, ubita, na pewno nie było to blisko wybrzeża… Sufit też stanowił wyciosany kamień, albo coś podobnego… Było bardzo mało prawdopodobne, by to miejsce znajdowało się w centrum Wan Chai lub na wybrzeżu, pozostawały więc okolice Góry Cameron lub Wzgórza Bowen’a. To przynajmniej zawęża poszukiwania… Jia zleci jeszcze Vince’owi sprawdzenie, czy w tamtej okolicy były kiedyś jakieś bunkry, a być może znajdą miejsce ze zdjęć!
Tuż przed obiadem Jia zapytała Vince’a o postępy.
- Niestety nic, pani detektyw- odpowiedział zmartwiony- obdzwaniam nadal hotele, ale żaden Pick nie wynajmował pokoju w żadnej ze znanych sieci hotelarskich. Teraz szukam po tych mniejszych…- Lung skinęła głową i pozwoliła chłopakowi na przerwę. Trop z hotelami był póki co niepewny, zleciła asystentowi by po posiłku zajął się poszukiwaniami bunkrów, a sama wyszła coś zjeść przed spotkaniem ze Stones’em.


Gideon Stones


Stones odwiózłszy nową partnerkę na komisariat, skierował się do Wschodniego Dystryktu wyspy, na swój dotychczasowy rewir. Spotkał się tam ze swoim dotychczasowym informatorem, Tonny’m Kwong’iem. Odwiedził go w jego mieszkaniu, służącym Chińczykowi również jako biuro. Była to niewielka kawalerka ze starymi meblami, choć sam właściciel był człowiekiem wielce obrotnym i wystrojonym w szary garnitur z Dayang Trends, najlepszej odzieżówki w Chinach, czasem określanej najlepszą na świecie. Była to doprawdy dziwna mieszanka… Hongkoński rówieśnik Gideona miał już posiwiałe baki i był jak zwykle rozchwytywany przez agencje rządowe i pozarządowe, przez co mógł poświęcić staremu znajomkowi tylko chwilę swego cennego czasu.
- Siemasz Gid!- rzucił zakrywszy słuchawkę telefonu, żeby nie usłyszał go rozmówca- Zaraz pogadamy, tylko skończę gadać z „telefonicznymi”.- zapewnił. Miał w zwyczaju nazywać tak swoich klientów spoza Hong Kongu. Przez chwile trajkotał później po rosyjsku, czym jak zwykle zaskoczył detektywa. Kwong był poliglotą, a jeśli o sprawy Hong Kongu chodziło, to kontaktowali się z nim bardzo różni ludzie, w bardzo niecodziennych sprawach.
- Jak mogę Ci pomóc przyjacielu?- spytał wreszcie, jednocześnie notując coś sobie na karteczce. Podzielna uwaga Azjaty była kolejną zdumiewającą cechą, ale do tego, że Chińczyk wiecznie coś robił, Stones już się przyzwyczaił. Powiedział po co przyszedł, a Tonny cmoknął jedynie, podszedł do obklejonego karteczkami samoprzylepnymi lustra i przebiegł wzrokiem po notkach. Notek było naprawdę mnóstwo, porozklejanych po wszystkich meblach i ścianach kawalerki. Kiedyś Kwong przyznał, że ma swój system, najnudniejsze informacje przyklejał do łóżka, do lustra zaś najciekawsze, bo często w nie zerkał. W jakim celu? Stones nie był pewien, bo przez karteczki odbicia już raczej nie widział…
- Ten Twój Pick to ciekawa postać.- zaczął podsycając ciekawość detektywa, ale zaraz zadzwonił jego telefon i przez kolejne pięć minut rozmawiał z kimś po japońsku…- Wracając do sprawy… Pick nie istnieje, a raczej istnieje tylko tu u nas, bo to fałszywa tożsamość- zaskoczył detektywa, w końcu w aktach były dane poszukiwanego…- Zajął się tym ktoś naprawdę dobry, prawdopodobnie z wywiadu, a jak sam rozumiesz, takich rzeczy nie można sobie załatwić kasą… Tu się toczy grubsza gra. Miałem już „telefonicznego” w tej sprawie, a chwilę zanim przyszedłeś drugi telefon, już stąd, z samego Wan Chai. Powiem Ci to co im, Pick pracuje jako dziennikarz w „dzienniku hongkońskim”. Najmuje apartament w Spring Garden, nieźle jak na dziennikarzynę, co? Tu masz adres gazety i tego apartamentu.- wypisał karteczkę i wręczył Stones’owi.- Tyle wiem na razie, może jak coś się ruszy powiem więcej- wzruszył ramionami, choć Gideon wiedział, że jest tą kwestią żywo zainteresowany- Ktoś go szuka prócz Ciebie, więc lepiej się spiesz… a, i opowiedz mi kiedyś o co chodziło.- pożegnał się lakonicznie wracając do rozdzwonionego w międzyczasie aparatu telefonicznego.
Detektyw Stones wyszedł. Nadchodziła pora obiadu, a potem miał spotkać się z Lung na posterunku. Sprawa robiła się zagmatwana. Kto jeszcze mógł szukać Pick’a? Trzeba się spieszyć…
 
Wafergix jest offline