Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-07-2015, 23:39   #32
brody
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 brody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputację
Jessica Wiliams, Tony Ferriello, Jeremy Evans
Trójka detektywów siedziała w samochodzie Evansa i w milczeniu wpatrywała się w drzwi hotelu “Paradiso”
Neon mrugał rytmicznie i rozświetlał feriom barw kałuże na chodniku Krople deszczu rytmicznie rozbijały się na szybie. Atmosfera wewnątrz auta była gęsta i nieprzyjemna. Nikt nie miał ochoty mówić o tym, co się stało. Wszyscy wiedzieli, że ich praca niesie ze sobą ryzyko. Wiele symptomów wskazywało na to, że sprawa Pameli Barttoli nie należy do kategorii zwykłych zaginięć, czy nawet porwań.
Zarówno Tony, Jeremy, jak i najbardziej z nich racjonalna Jessica widzieli niepokojące sygnały, ale wszyscy je zlekceważyli.
Zniknięcie Maxine to mógł być zwykły przypadek, nieostrożność lub zbieg okoliczność, ale równie dobrze to mogła być wina ich zaniedbania.

Musieli czekać, bo portier nadal był ten sam. Za parę godzin powinien pojawić się jego zmiennik i wtedy detektywi mogli, by wkroczyć do akcji.
Czekanie było jednak straszne.
Świadomość, że coś mogło się stać Maxine była dołująca i paraliżowała wszelkie działania, a nawet myśli.
Nikt nie mówił o poszlakach i śladach dotyczących Pameli. W tym momencie liczyła się tylko ich…
No właśnie, kto? Współpracownica, koleżanka, czy przyjaciółka.
Ich relacje nie należały do najłatwiejszych. Czy jednak w dzisiejszych czasach ludzi jeszcze łączą proste i nieskomplikowane relacje?

Godziny mijały i wieczór zmienił się w noc. Minęła dziesiąta, a zmiana portiera nie nastąpiła. Wyglądało na to, że czeka ich czuwanie do samego rana.

Pierwsze promienie słońca padły na twarz Evansa i wybudziły go ze snu. Zdrętwiały i zmarznięty przetarł oczy dokładnie w momencie, gdy portier chodził z hotelu. To był znak, że nastąpiła zmiana i teraz detektywi bez obaw mogą wejść do środka i spróbować zdobyć jakieś informacje o Maxine.

- Szukamy Barta - wypalił prosto z mostu Evans podchodząc do kontuaru. Młody chłopak spojrzał lekko zlęknionym wzrokiem na detektywa i przez dłuższą chwilę milczał.
- Drugie piętro. Pokój 203 - wypalił chłopak.

Całą trójką weszli na górę zapukali do wskazanego pokoju.
- Wejść - padło w odpowiedzi na ich ciche pukanie do drzwi.
Detektywi pełni napięcia weszli do środka. Na skórzanym fotelu siedział młody mężczyzna w kapeluszu naciągniętym na oczy. Wokół niego unosił się gęsty dym, który wydobywał się z tlącego się cygara, tkwiącego w jego prawej dłoni.
Mężczyzna gestem dłoni wskazał szeroką kanapę stojącą na przeciwko niego.
- Szukamy kobiety - zaczął Tony.
- To wiem - przerwał mu Bart - Jakiej? Wiek, kolor włosów, jakieś inne preferencje?
- Nie o to chodzi. Szukamy naszej przyjaciółki - wyjaśniła Jessica.
- To nie biuro osób zaginionych - odparł bez żadnych emocji mężczyzna.
- Ponoć widziano cię z nią tuż przed jej zaginięciem - wtrącił zimnym jak stal głosem Tony.
- Nawet jeśli to jeszcze nie przestępstwo. Śmierdzi od was na kilometr psiarnią. Czego chcecie? Nie ma czasu na was czasu.

Maxine Saint John
Jasny błysk światła wdarł się pod jej powieki i sprawił niemal fizyczny ból.
Przebudzenie nie należało do przyjemnych. Mięśnie miała spięte, jakby złapał ją długotrwały skurcz. W wielu miejscach czuła piekące rany.
Gdy spróbowała otworzyć oczy, głowa jej niemal eksplodowała.
- Spokojnie - usłyszała tuż obok siebie - Wypij to.
Ktoś podsunął jej pod usta kubek z jakąś gorącą kubek, którego zawartość parował ziołowym aromatem.

***

Ile minęło czasu od ostatniego przebudzenia? Pamiętała ich już tak wiele. Ciemna piwnica. To dziwne pomieszczenie i tortury. Oszałamiający ziołowy zapach i ciepły kobiecy głos.
Miała dziwne wrażenie, że już go gdzieś słyszał. Ba, Że nawet znała bardzo dobrze.
Tylko czy w obecnej sytuacji mogła ufać własnym zmysłom i osądom?

***

Gdy kolejny raz się przebudziła już bez trudu otworzyła oczy. Cóż to za ulga, tak bez bólu otworzyć oczy i spokojnie rozejrzeć się wokół.
Znajdowała się w jakieś zrujnowanej hali. Podobnej do tej w której znalazła rozkładające się ciała. O ile to wspomnienie było prawdziwe.
Tutaj jednak wszystko wyglądało na o wiele bardziej uporządkowane. Mimo, że wszędzie walały się puste puszki po piwie, większe i mniejsze kartony, gruz i zardzewiały złom, to wszystko wydawało się leżeć na swoim miejscu. Jakby ten cały śmietnik ułożył z góry ustalonym planem.
Myśl zaiste przewrotna, ale Maxine nie mogła się jej pozbyć.
Maxine spróbowała się unieść na rękach, aby sprawdzić swoje siły i jednocześnie lepiej się rozejrzeć.
Gdy to zrobiła gdzieś na końcu hali zauważyła, jakieś zwierzę. Tak przynajmniej się jej zdawało. W jej umyśle obudził się niemal instyktowny strach, a pod powiekami pojawiły się przerażające obrazy jakiś groteskowych potworów. Coś na kształt wychodzonej hieny połączonej poruszającej się na dwóch łapach.
Zanim jednak Maxine zdążyła się przyjrzeć, zwierze uciekło.

- O! W końcu się obudziłaś się. - usłyszała tuż obok znajomy, kobiecy głos.
Metr od brudnego śpiwora w którym leżała, stała wychodzona kobieta. Smród brudnych i przetłuszczonych ubrań niemal znowu nie pozbawił Maxine przytomności. Kobieta miała na sobie kilka, jeśli nie kilkanaście warstw ubrań. Swetry, bluzki i puchowe kamizelki. Wszystko nie prane od miesięcy, poplamione i świecące się od brudu. Lata spędzone na ulicy w groteskowy sposób odcisnęły się na twarzy kobiety. Grube bruzdy i zmarszczki, siwe, przerzedzone włosy i strasznie wyłupiaste oczy sprawiały, że wyglądała niczym archetypiczna wiedźma z bajki.
Zapadnięte oczy i plamy na skórze sugerowały, że substancje odurzające nie są jej obce.
- Nie bój się - szepnęła przykucając przy posłaniu Maxine - Ich już tu nie ma. Jesteś bezpieczna. Napij się. - powiedziała wyciągając do przodu dłoń z parującym kubkiem.
 
__________________
Konto usunięte na prośbę użytkownika.
brody jest offline