Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-07-2015, 23:49   #6
Narina
 
Reputacja: 1 Narina jest jak klejnot wśród skałNarina jest jak klejnot wśród skałNarina jest jak klejnot wśród skałNarina jest jak klejnot wśród skałNarina jest jak klejnot wśród skałNarina jest jak klejnot wśród skałNarina jest jak klejnot wśród skałNarina jest jak klejnot wśród skałNarina jest jak klejnot wśród skałNarina jest jak klejnot wśród skałNarina jest jak klejnot wśród skał
Jia spędziła w swoim biurze trochę czasu. Musiała znaleźć jak najwięcej informacji na temat zaginionego oraz miejsca ze zdjęć. Szybko uporała się z przekazaniem poleceń Vincentowi i mogła zająć się zadaniami bardziej absorbującymi uwagę, niż obdzwanianie wszystkich hoteli po kolei. Siadła nad raportem i wzięła do ręki zdjęcia. Westchnęła cicho. Rzeczywiście telefon do Matta wydawał jej się teraz najlepszym rozwiązaniem. I tak też się stało. Matt rzeczywiście widział dużo i potrafił logicznie myśleć, co w tych czasach Lung uważała za umiejętność deficytową. Że też nikt inny nie wyłapał tak dużych zdolności chłopaka? Co prawda był on w innym dziale niż Lung, to jednak Jia postanowiła, że jeśli tylko będzie miała sposobność, wspomni odpowiednim osobom o talencie młodzieńca. Oczywiście wcześniej po trzykroć się upewni, czy ma rację.

Po tym, jak chłopak poszedł, pani detektyw złapała za telefon i zadzwoniła w jeszcze jedno miejsce. Szczebiot, jaki rozległ się w słuchawce kruszył skały, a Jia wręcz się rozpływała, kiedy to córa opowiadała jej z ogromnym zaangażowaniem, co się działo w parku. Pozwoliła sobie na odrobinę prywaty, szczególnie że miała świadomość, że ujrzy córkę nieprędko. Na koniec Jia zamieniła jeszcze kilka słów z matką i się rozłączyła. Siadła do swoich notatek, które skrupulatnie uzupełniła o wszystkie informacje, jakich się przed chwilą dowiedziała. Co jak co, ale ceniła sobie porządek w swoich materiałach. Notes, z którym się nie rozstawała obrastał w najróżniejsze treści. Jego niegdyś hebanowa okładka teraz była mocno wytarta i wypłowiała, a brzegi notesu dość mocno się zużyły. Być może kobieta powinna bardziej się pilnować i na bieżąco niszczyć wykorzystane i niepotrzebne już rzeczy. Choć pisała w nim po swojemu, wykorzystując tylko sobie znane skróty i wyrażenia, jeśli by go gdzieś zapodziała, mogłoby to zrodzić spore kłopoty. Odłożyła długopis i podeszła do okna. Wyjrzała za nie rozmyślając o tym, co tak naprawdę mogło być na zdjęciach. Być może chodziło o rytualne morderstwo lub jakiś krwawy obrządek? Nie mogli tego wykluczyć. “ciemne zacieki, których wzór oraz barwa kojarzą się z rozbryzgiem krwi” - Jia powtórzyła w myślach fragment raportu.

Po wydaniu dyspozycji Vincentowi Lung wyszła z komisariatu. Czekał ją zapewne długi dzień w pracy, dlatego postanowiła coś zjeść. Już dawno zdążyła zapomnieć o śniadaniu. Skierowała się więc do niewielkiej knajpki, w której od czasu do czasu się stołowała. Można było złapać tam coś smacznego i do tego niedrogiego. Tym razem Lung postawiła na tradycyjne chińskie jedzenie. Zamówiła też standardowo herbatę. Zanotowała jeszcze w trakcie posiłku zadanie dla asystenta. Musiała sprawdzić też kwestię morderstw, zaginięć. Jak się zjawi w biurze, na pewno poprosi pomocnika o przygotowanie zestawienia z ostatniego czasu morderstw, które mogły wyglądać na misternie zaplanowane, przygotowane i wykonane. Lung będzie musiała pamiętać jedynie o tym, by wspomnieć Vincentowi, w jakim kierunku chłopak powinien podążać. Ona sama najwyżej siądzie też do tego wieczorem. Na ten moment miała na głowie swojego nowego wspólnika. Nasunęło się jej jeszcze jedno pytanie: dołów było co najmniej jedenaście. Czyżby przeznaczone były dla jednej osoby czy każdy kopiec był dla kogoś innego? Ktokolwiek by to robił, musiał mieć nieźle nasrane w głowie. Na ostatnie kęsy obiadu Jii jakoś przeszła ochota. Co prawda była przyzwyczajona do naprawdę mocnych wiadomości, to tym razem, nie wiedząc dlaczego, Jia pomyślała, że to mogłyby być także dzieci. Do listy rzeczy do sprawdzenia na później Lung dopisała także przejrzenie kartoteki osób zaginionych w ostatnim czasie. Na ten moment był to dość pochopny wniosek, który mógł panią detektyw kosztować za dużo czasu. Kobieta zostawiła resztę jedzenia na talerzu i odłożyła pałeczki. Zerknęła na czajniczek z aromatycznie pachnącą herbatą i się skrzywiła. Tym razem musi sobie darować. Jia spakowała swoje rzeczy do torebki i ją zapięła i przewiesiła przez ramię. Udała się na komisariat. Nie chciała rzucać od razu Stonesa na pożarcie Lwa.
 
Narina jest offline