Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-08-2015, 23:54   #7
Azrael1022
 
Azrael1022's Avatar
 
Reputacja: 1 Azrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputację
Post wspólny - MG i gracze

Marines stanęli przed włazem do magazynu broni. Był uchylony i widać było, że we wnętrzu panuje względny porządek w porównaniu do reszty statku. Wejście w pewnym momencie zasłoniła postura jednego z Bitewnych Braci w pancerzu klasy Corvus.
- Wchodźcie, kuzyni. Szybko. Nie mamy wiele czasu. Kapitan ma dla was zadanie, ale radzi się z weteranami. Dlatego ja poprowadzę waszą odprawę - rzucił odsuwając się od wejścia.
- Rozgadałeś się dzisiaj. - z głębi pomieszczenia rozległ się oschły głos.
- Zamknij się, Ubogi. - odparł cicho ten stojący przy włazie - Kto z was ma doświadczenie w działaniach na okrętach gwiezdnych? - zapytał przybyłych kiedy już wszyscy przecisnęli się do wnętrza zbrojowni.
W pomieszczeniu widoczność była zdecydowanie lepsza. Światła poszczególnych kapliczek zbrojeniowych dodawały poświatę, w której Bitewni Bracia mogli dojrzeć obecnych na miejscu braci.
Ten który ich “przywitał” był techmarinem, zważając na serworamiona złożone na jednostce zasilającej pancerza, a heraldyka na pancerzu identyfikowała go jako Kruczego Gwardzistę. Hełm miał biały dziób zdobiony motywem zębatki, prawy rękaw i prawa nogawica jego pancerza wzmocnione były tyranidzką chityną, zaś do naramiennika przytwierdzono kilka eldarskich amuletów i kawałek kolczastego pancerza, zapewne mrocznego odłamu starożytnej rasy. Za jego plecami w głębi zbrojowni stał jeszcze jeden bitewny brat, który został przez Kruczego Gwardzistę nazwany Nędzarzem.
Ów Astartes był jednym z konsyliarzy. Świadczył o tym święty emblemat geno-helisy. Był także w stopniu Sierżanta, o czym świadczył symbol Żelaznej Czaszki. Samo w sobie było to już nietypowe połączenie. A już unikatowe, graniczące z absurdem, było czarne jak smoła pole w miejscu zakonnej heraldyki. Nędzarz, zwany również Bratem Ubogim, był Czarną Tarczą. Astartes, który odrzucił swą zakonną przeszłość i prawdziwe imię. Jego sędzią miał być tylko Imperator, a jego powinnością służba w Deathwatch.
Część zebranych kojarzyła go. Brał udział w operacjach zwiadowczych i czyścicielskich na powierzchni Avalos. Tacy jak Zahariel od Mrocznych Aniołów, Aufidiusz od Ultramarines czy Bannus od Żelaznych Dłoni znali go osobiście, brali bowiem udział w jednym z… ciekawszych incydentów na tej skale, jeszcze przed jej niefortunną utratą na rzecz floty-roju.
Wszyscy natomiast mogli się dowiedzieć z odtajnionych urywków w archiwach, iż Nędzarz był uznawany za drugiego największego speca od morfologii i genetyki Tyranidów w całym TDW Orpheus, zaraz po Kregorze Thannie, mistrzu konsyliarskim od Czerwonych Skorpionów. Sprawdził się także wielokrotnie jako dowódca polowy w co najmniej kilku ważnych operacjach przeciwko Dagonowi i był zausznikiem Mariusa Avincusa, kapitana straży na Orpheus.
- Abordaże? Operacje w zerowej lub niskiej grawitacji? - sprecyzował pytanie techmarine.
-Tak - odezwał się Zahariel - Brałem udział w abordażu na kosmiczny wrak, eliminacji wrogów i pochwyceniu HVT tamże.
Nędzarz nie odpowiedział. Nie kiwnął nawet głową. Sorcane doskonale wiedział, że Nędzarz już będąc w Orpheus brał udział w akcjach abordażowych na wrakach okrętów po Grupie Bitewnej Argo. W końcu byli na nich razem.
Paskudny grymas zadowolenia był jedyną odpowiedzią Carchorodona na pytanie postawione przez tech-marine’a.
Kruk kiwnął poważnie głową i zwrócił wzrok na pozostałych Braci.
- Bracie, czy czujniki wykryły na pokładzie wraku działające systemy podtrzymywania atmosfery, albo chociaż grawitacji? - Cyndian włączył się do dyskusji odpowiadając technicznemu pytaniem na pytanie. Po chwili szybko sprostował. - Członkowie naszej floty przechodzą regularne szkolenia i manewry na burtach okrętów, nie mam jednak polowego doświadczenia w tego typu działaniach…-
Przez moment zbrojmistrz milczał, jednak odpowiedział w końcu skinieniem głowy.
- Ja… tak. - odpowiedział zbrojmistrzowi Aufidiusz, zniekształconym przez vox-głośniki hełmu nierównym monotonem, znanym części jego braci z którymi zamienił choć jedno słowo - O czym. Brat… Nędzarz już. Wie.
Ostatni z przybyłych trzymał pod obserwacją gródź którą weszli. Tak jak całą drogę pełnił funkcję straży tylnej, tak i teraz trzymał się samodzielnie narzuconego zadania. Choć bynajmniej nie miał zamiaru odcinać się od odprawy i odpowiedział zaraz po bracie Aufidiuszu
-Wielokrotne abordaże, jeden w 0G- powiedział Brat Jophiel.
Kruk znów pokiwał głową, po czym odezwał się. Głos miał cichy, jednak pełno było w nim poruszenia.
- Dobrze, kuzyni. Nie wiem czy mieliście okazje wyjrzeć na zewnątrz, ale Hallowed Sword został… strącony przez wyładowania Spaczni. Rozbiliśmy się na kosmicznym wraku. Przed zderzeniem Space Hulk został zidentyfikowany jako Mortis Thule. - zamilkł na moment, aby bitewni bracia mogli się oswoić z tą informacją - Krótko mówiąc - okręt solidnie oberwał. Masa systemów jest uszkodzona, a Duchy Maszyny wyją z bólu. Już teraz trwają naprawy Pola Gellera i SPŻ. Jednak jedno jest pewne - nie odlecimy stąd szybko. Kapitan układa plan, ale pierwsze drużyny już są formowane i przydzielane są im zadania. Jedną z takich drużyn jesteście wy. - Kruczy Gwardzista odpiął od pasa serwoczaszkę i aktywował wymawiając coś do niej w języku maszyn.
Ta posłusznie podryfowała ku Kronikarzowi Bannusowi.
- Idziecie na zwiad, kuzyni. - oświadczył techmarine - Specjalny zwiad. Dwie grupy już zostały wysłane. Jesteśmy na szczęście na powierzchni wraku, a nie w jego głębi. Pozostałe grupy badają sąsiadujący z nami krążownik i coś co przypomina orkową skauę. Wam pozostawiono wieżę z której dochodzą silne wyładowania energii psykerskiej.
-Aut viam inveniam aut faciam- Warknął Nyx, szczerząc garnitur trójkątnych zębów.
Areter spojrzał zdawałoby się niechętnie na najbardziej imponującego z Astartes, i jakby w odpowiedzi skierował zapytanie do zbrojmistrza z Kruczej Straży:
- Taktyczne dowództwo? - co dla braci było jasnym: komu przyjdzie dowodzić specjalnym zwiadem.
- Kapitan nic o tym nie wspominał. - wyszeptał Kruk po namyśle po czym dodał - Nie znam was też na tyle dobrze, aby wyznaczać funkcje. Sugerowałbym Zahariela, skoro ma pewne doświadczenie ze Space Hulkami lub któregoś z was, taktyczni kuzyni.
Zbrojmistrz szeroko machnął ręką zapraszająco.
- Ode mnie macie dostęp do tej zbrojowni, serwoczaszkę dzięki, której będziecie mogli się ze mną porozumieć na wielkie odległości (nie pytajcie jak, to tajemnica) oraz tego tam kuzyna konsyliarza. - ruchem głowy wskazał na Nędzarza.
Cyndian delikatnie uśmiechnął się pod wąsem obserwując jak serwo czaszka lewitując przemierzyła dystans dzielący ją od Technicznego marine, do Kronikarza. Nie był w stanie odpowiedzieć sobie dlaczego, ale serwo czaszki zawsze wydawały mu się na swój sposób zabawne. Sam nie wiedział co go w nich śmieszyło, po prostu tak miał, ale postanowił nie dzielić się z nikim swoimi przemyśleniami. Zamiast tego postanowił przenieść wzrok na Nędzarza i powitać go uprzejmym skinieniem głowy.
- Pozostawiłeś moje pytanie bez odpowiedzi Bracie. Rozumiem, że nie mamy danych na temat stanu technicznego Space Hulka? - Zwrócił się do tech marina i w lekkim zamyśleniu skubał zębami swoją dolną wargę.
Matowe wizjery hełmu zbrojmistrza przesunęły się na poszczególnych braci, jakby czekały, aż ktoś inny wyrwie się z odpowiedzią, ale dość szybko Kruk dał sobie z tym spokój.
- Co możesz powiedziec o mojej twarzy, kuzynie. - rzucił szybko do Cyndiana.
- Wnioskując po kształcie hełmu, masz spory nos, bracie.. - Cyndian odgryzł się zachowując jednak uprzejmy ton głosu i, z lekkim uśmiechem skinął głową, jakby na znak, że nie chce go urazić na poważnie.
Nędzarz przelotnie się uśmiechnął - co raczej przypominało krótkie skrzywienie ust.
- Równie dobrze mógłbym mieć pod hełmem swój zadek, a ty byś i tak myślał że mam tylko duży nos. - odparł techmarine, acz jego głos pozostał cichy, trudno było dosłyszeć w nim chłód czy rozbawienie - My też nie jesteśmy w stanie przebić się przez wierzchnią warstwę wraku augerami, jak ty nie przebijesz wzrokiem ceramitu okrywającego moją twarz. Dlatego pytałem o abordaże - na zewnątrz można się spodziewać wszystkiego czego podczas operacji w Pustce, a nawet dużo więcej. W głębszych warstwach… pewnie tego co w każdym Space Hulku. Oddychania rzadkim powietrzem, genokradami i Osnową. Choć... Mortis Thule jest jednym z najstarszych wraków… w jego głębi można spotkać wszystko.
- Dziękuję za cenną lekcję techniki. - Odparł z wyraźną szczerością Cyndian kiedy Tech Marine skończył swój wykład, i milczał analizując wszystko co ten przed chwilą powiedział.
Nyx natomiast musnął koniuszkami palców naramiennik stojącego nieopodal, rzucającego mu kose spojrzenia Aufidiusza.
-Problem, frater?- Archaiczny akcent i zniekształcona wymowa Wysokiej Gotiki w wykonaniu Rekina wymagała pewnej dozy skupienia by ją zrozumieć. Monstrualna twarz wielkiego astartes trwała w nienaturalnym bezruchu.
Aufidiusz nic nie odparł i nie spojrzał na brata. Wszedł do zbrojowni, by raz dwa sięgnąć po standardowe wyposażenie Astartartes, nic ponad bolter, pistolet, nóż, granaty i amunicję.
- Wnoszę o. Status dowódczy… - skierował się do zbrojmistrza Ultramarine, opuszczając zbrojownię - ...brata Ubogiego. Mam… doświadczenie. Doradczo… dowódcze w walce w. Próżni. Lecz ważniejsze… jest… doświadczenie w trudnych. Decyzjach. - spojrzał już na Nędzarza. Jak starszy Astarte na pewno wiedział, nie bez szacunku, nie bez niechęci i dezaprobaty przeczącej słowom - Nie bierzemy udziału w rutynowej operacji.
Nędzarz spojrzał na Aufidiusza. Przez moment, wydawałoby się, równie nieprzychylnie co młody Ultramarine na niego… Ale nie było to prawdą. Ubogi patrzył tak na praktycznie wszystko i każdego. Chłodno. Klinicznie. Jak na bio-próbkę w laboratorium, martwe ścierwo biomorfa czy pergamin z raportem.
- Logiczna decyzja. Posiadam szereg umiejętności i doświadczeń w materii walk w próżni oraz na pokładach wraków z bliżej nieokreślonymi przeciwnikami. Zwiad i improwizacja wchodzą w rachubę.
Nie dodał, że nie miał pewności, czy wystarczy to na “pełnoprawny” space hulk,. I to nie byle jaki space hulk. To był Mortis Thule, Arka Zagubionych Dusz. Postrach całego Sektora, a później Obrębu Jericho. Sam Imperator mógł nie wiedzieć, co też mogło czychać w trzewiach tego okropieństwa.
-Za. To nie jest dobry moment na rozbijanie jedności starego kill-teamu. - dla Jophiela to był właściwy moment na wypowiedzenie swoich myśli - wygłoś swoje wątpliwości teraz lub zamilknij aż do zakończenia misji.
- Mogę to przyklepać… Tylko pospieszcie się. Okręt sam się nie naprawi. Chciałem iść z wami, ale wszyscy techniczni są potrzebni na pokładzie. - odparł Kruk.
Cyndian w milczeniu również postanowił udać się po zaopatrzenie. Podobnie jak jego poprzednik wyposażył się w nóż, pistolet bolterowy, po kilka granatów typu frag, krak oraz plasma. Do tego wszystkiego zapakował jeszcze kilka sztuk ładunków wybuchowych. Na końcu zaś przystąpił do “pakowania na siebie” ciężkiego boltera, wraz z niezbędnym plecakiem amunicyjnym i taką ilością taśm amunicji typu metal storm, oraz hellfire, jaką był w stanie unieść.
Ciężko było powiedzieć czy ciche, nieartykułowane dźwięki które wydawał z siebie Nyx dobierając ekwipunek były komentarzami, szeptaną modlitwą, czy bardziej niepokojącymi odgłosami. Zbrojąc się, Rekin przypominał sobie przebieg swojej pierwszej akcji abordażowej, jeszcze jako nieopierzona płotka. Po okaleczeniu silników eldarskiej fregaty, w jej smukłe ciało wgryzły się głodne pijawki astartesowych kabin abordażowych. Załoga stawiała godny opór, nim ich krew skalała zęby piłomieczy Kosmicznych Rekinów. Wycięli ich wtedy do nogi, nie pozostawiając po sobie nic poza dryfującym w przestrzeni statkiem duchów, skąpanym we krwi i wyścielonym strzaskanymi koścmi. Nyx urodził się w kosmosie, walczył w nim jako część nomadycznej floty Carcharodonów całe życie, i jego wypełniona ciszą pustka koiła płonącą duszę Rekina. Ekscytacja, jaką czuł przypinając przydziałowy pistolet boltowy i zakładając plecak odrzutowy, nie ustępowała żadnej innej. Po krótkim namyśle postanowił zatrzymać ciężki jump pack - jego gabaryty niewiele przeszkadzały wojownikowi, a łatwiej będzie go odpiąć niż znaleźć się w próżni kosmicznej, dryfując bez nadziei na ratunek. Nyx zdjął jeszcze ze stojaka brutalną strzelbę abordażową, broń idealną do wypełniania wąskich pomieszczeń okrętów gwiezdnych chmurami śmiercionośnych pocisków, i naręcze przydziałowych granatów. Od swojego piłotopora nigdy nie odstępował dalej niż na jeden zdecydowany krok.

Zahariel podszedł do ściany zbrojowni i zaczął wybierać ekwipunek dla siebie. Bolter z celownikiem przewidującym ruch przeciwnika, specjalną amunicję, auspex oraz wyposażone w dalmierz gogle, które przytwierdził magnetycznymi klamrami do hełmu. Granaty zamocował przy pasie, dodatkowe magazynki na udach, pozostałe przedmioty przypiął do uprzęży taktycznej tak, aby mieć do nich łatwy dostęp. Na zakończenie zdjął ze ściany podłużną flagę Straży Śmierci, zwinął ją starannie i schował do cylindrycznego metalowego pojemnika, który umieścił na plecach, przytroczony do pochwy na miecz.
Po kontroli ekwipunku Kronikarz sięgnął umysłem i zbadał aurę zbrojmistrza z Kruczej Gwardii. Chciał być w stanie złapać z nim kontakt telepatyczny gdyby nagle zawiodła vox komunikacja. To samo zrobił z braćmi, z którymi nie miał jeszcze okazji brać udziału w bitwie.
Kiedy marines zbroili się, a Zahariel starał się zapamiętać aury poszczególnych braci, Kruczy Techmarine odezwał się.
- Odnośnie samego terenu. Wylądowaliśmy na skalistym skrawku Mortis Thule. Augery działają na pół gwizdka, ale powinniśmy za jakiś czas je naprawić i być w stanie prześwietlić wrak głębiej. Wasz cel znajduje się na wprost dziobu Hallowed Sworda, jakiś kilometr w linii prostej. Biorąc dziób jako punkt odniesienia po prawej mamy krążownik Imperial Navy, a po lewej jakieś pół kilometra orkową skauę, w którą wbite jest kilka imperialnych raiderów. Co do trasy pozostaje ona waszemu osądowi. Podłoże pod naszym statkiem ma wiele otworów i wydaje się że również tuneli, jednak po około ćwieci kilometra kończy się i dalej mamy klasyczne wrakowisko. Z resztą. prześlę to wszystko Duchom Maszyn w waszych pancerzach. Macie jeszcze jakieś pytania?

Bohun nie brał udziałi w dyskusji. Zamiast tego poszedł wgłąb zbrojowni. Wrócił mając na sobie pancerz zwiadowczy. W ręku miał swój ciężki bolter, a zamocowanymi suspensorami dzięki którym wielka broń stawała się poręczna jak zwykły karabin. U pasa wisiał mu auspex, reszta sprzętu była mniej zauważalna.
- Pro mniě je ważne jedynie czy je tam atmosféra. Nie lubię hełmów. Ograniczają moje smysly. Řeknij mi bratre zbrojmistrz, jak Cię zwą?

Padło pytanie, jednak techmarine jakby go nie słyszał. Odpowiedział po paru sekundach dopiero, jak zwykle nie podnosząc głosu.
- Jak za śmiertelnych lat, tak i teraz masz więcej odwagi niż rozumu. Bierz wspomagany zanim cię zdzielę przez łeb serworamieniem, za zadawanie głupich pytań.

- Jsem zwiadowcą, bratr Sorcane - w tym momencie Bohun przełączył urządzenie zamontowane na jego naramienniku, aktywując tym camo-płaszcz który miał na sobie. Powoli rozmył się, pozostawiając jedynie niewyraźny obrys - Ruszam v awángardzie - powiedział półwidzialny Astartes - Poza wzrokiem wrogów. Pokud mnie dostrzegą nim zginą, a ja nie bedę w oddziale, bude to znamenat, że popełniłem błąd.
Jophiel obrócił się do brata Nędzarza; dowodził i prawdopodobnie miał już w głowie jakąś taktykę.
- Krucze Skrzydło też daje niezgorszych zwiadowców. Mogę go osłaniać albo prowadzić mobilny zwiad dookoła, zależnie od potrzeby. Zwłaszcza że mam ze sobą motor 2 kompanii; jeżeli da się gdzieś przejść, ja będę w stanie tam przejechać.- zaproponował zatrzymując się przed skrzynią z pociskami ‘stalker’.
Zbyt długo walczył u boku innych zakonów żeby udawać że nie wie jak nerwowo niektórzy reagują na wpychanie się im w dowództwo.
- Twój wybór, zwiadowco. - odparł zbrojmistrz i zwrócił się do Jophiela - Powierzchnia wykazuje niską grawitację lub zerową, a tunele we wnętrzu wraku mogą być zbyt wąskie, choć sam przyznam, że myślałem kiedyś o abordażu z wykorzystaniem motoru… Ale to wspominki. Zostało niewiele czasu. Wszyscy gotowi? Ktoś chce jeszcze o coś zapytać?
- Stan… poszycia. - stwierdził pytaniem Aufidiusz. Dla obeznanych z niuansami walki w próżni cel pytania był jasny: “Czy na zewnątrz Uświęconego Miecza ocalały wieżyczki zdolne do osłony braci przy spacerze po powierzchni Kolosa”.
- Wciąż trwa szukanie wyrw. Najciężej uszkodzone jest dno i dolna część lewej burty. Reszta jest w stanie akceptowalnym. Większość wieżyczek wystających nad powierzchnię jest sprawna.
- Sugestia spaceru po poszyciu. - syn Guillemana natychmiast skierował się do Nędzarza - Możliwość wsparcia, vox-łączności... nawet prostej. Ewakuacji w próżnię do oczekiwania na zespoły ratunkowe. - powiedział zaskakująco składnie Areter.
- Jeżeli ‘Miecz’ dysponuje uświęconym teleportarium i będzie ono sprawne, mam też lokalizator. W krytycznej sytuacji jest taktyczna opcja ewakuacji śmiertelnie rannych tą drogą. Chyba że grubość hulka…? - oba pytania były w pierwszej kolejności do techmarine; skoro Bohun objął rolę dedykowanego zwiadowcy to Jophielowi nie pozostało nic jak tylko zebrać ekwipunek wsparcia taktycznego. Bagnet łańcuchowy, celownik laserowy, wyciszacze, pociski stalker, hellfire i nadprogramowa ilość standardowej amunicji. No i flary stalker.

Na słowa o sprawdzeniu poszycia od zewnątrz techmarine skinął głową i zaraz dodał.
- Nie mamy pełnej sprawności augerów i teleportatorium. Sam Space Hulk tworzy też za dużo zakłóceń. Teleport - zbyt niebezpieczne.


Nędzarz przysłuchiwał się dalszej wymianie zdań, dobierając sprzęt. Oprócz przydziałowych granatów, ostrza, pistoletu i boltera (oraz, oczywiście amunicji) zastanowił się nad dodatkowym orężem. W pierwszej chwili chciał zrezygnować z boltera na rzecz flamera… kiedy jego uwagę przykuło coś zgoła innego. Tak zwany karabin spalający - dziwna nazwa na rzadką, zaawansowaną technologicznie broń. Był to ani chybi wytwór łasych na technologiczny łup tech-kapłanów z Adeptus Mechanicus. Karabin emitował promień energii, który potrafił zabić każdą biologiczną istotę, dosłownie ją gotując i powodując jej samospalenie. Haczyk był taki, że cały ten proceder powodował znikome bądź żadne uszkodzenia w posiadanym przez ofiarę sprzęcie. Wystarczyło później z denata zebrać jego broń, pancerz i ekwipunek, nie kłopocząc się o straty materialne. Wadą tej broni był fakt, że nie wywierała prawie żadnego efektu na przeciwników zmechanizowanych, jak roboty, serwitory czy systemy obronne, które z zasady były ekranowane przed nadmiarem ciepła… i promieni mikrofalowych.
Do tego dobrał sprzęt niezbędny na tą wyprawę - flary grawitacyjne w kolorze białym do oświetlania zewnętrza space hulka oraz większych pomieszczeń wewnątrz; flary kapsułowe do oznaczania drogi i dawania sygnałów świetlnych; Kartografa - specjalistyczny data-slate mapujący teren w czasie rzeczywistym, z możliwością dokonywania wpisów; standardowy data-slate, do którego Sorcane miał zaprosić Duchy Maszyny odpowiedzialne za łamanie zabezpieczeń, analizowanie zagrożeń z ich świata oraz prowadzenie dialogu z antyczną i nowszą maszynerią. Na koniec wziął pękate, okablowane pudło z wyświetlaczem i szeregiem ostrych anten - auspex oblężniczy. Ten specjalistyczny skaner mógł przebić się przez praktycznie każdy materiał w niewielkim promieniu, ukazując kill-teamowi skazy w fakturze terenu, fortyfikacji czy poszycia.
- Aufidiusz. Jeśli polegnę bądź zaginę, przejmiesz dowodzenie. - zawyrokował, kiedy tylko sprawdził stan sprzętu i się nim opasał. Ultramarine skinął tylko głową w niemym potwierdzeniu.
-Skoro jest sugestia poruszania się po poszyciu, to czy mamy jakieś informacje z radarów na temat możliwości zderzenia z meteorami czy innym kosmicznym śmieciem? Jest to niebezpieczeństwo, którego nigdy nie należy lekceważyć. Poza tym, chciałbym nawiązać kontakt telepatyczny z obsługą artylerii pokładowej. W przypadku kontaktu z wrogiem mogę im przekazywać dużo dokładniejsze koordynaty ostrzału niż to możliwe przez vox. Poza tym pamiętajmy - akcje na poszyciu są niebywale niebezpieczne. Jedna rana i próżnia kosmiczna wysysa krew zanim zdąży zacząć koagulować. - wyraził głośno swoje spostrzeżenia Zahariel.
- Od tego macie cement naprawczy i łaty i rozum, aby nie dawać się zaskoczyć czy trafić, acz dobre spostrzeżenie. Ciekawy pomysł z telepatią… Myślisz o wsparciu artyleryjskim, prawda? - zapytał zbrojmistrz.
- Tak, aczkolwiek wsparcie choćby i działek pokładowych może się okazać na wagę złota
- Ciekawy pomysł. Nawiąż ze mną kontakt telepatyczny. Przedstawię ci wizerunek i imię jednego z moich kamratów. To Dewastator. Jeżeli będziecie na powierzchni potrzebowali ostrzału, nawiążesz z nim kontakt. Powołasz się na mnie.
- Dobrze - odpowiedział Kronikarz oczyszczając umysł, przywołując moc i odczytując informacje o Dewastatorze wprost z jaźni Brata z Kruczej Straży.
Obaj - kronikarz i zbrojmistrz stali przez chwilę nieruchomi jak posągi. Zahariel szybko sczytał unoszące się na powierzchni jaźni Kruka informacje.
Kiedy skończyli, Brat Jophiel dodał: -Teleportarium homer, który posiadam, może uzupełnić lub zapewnić backup naprowadzania telepatycznego.
 

Ostatnio edytowane przez Azrael1022 : 10-08-2015 o 07:49.
Azrael1022 jest offline