Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-08-2015, 19:20   #5
liliel
 
liliel's Avatar
 
Reputacja: 1 liliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputację
Eddie Crispo

Dzieciak zamarł. A późnij wyprostował się i zgodnie z poleceniem obrócił twarz ku Eddiemu Crispo aż ten napotkał spojrzeniem największe i najbardziej niebieskie oczy jakie miał w życiu sposobność oglądać.
To była dziewczynka. Mógł to wywnioskować pomimo warstwy brudu oblepiającej twarz i niewidocznych włosów, bo głowę owijał bujny kokon brudnych szmat. Workowate postrzępione ubrania wisiały na niej jak na kiju. Ale twarz miała śliczną. Żadnego trzeciego ucha czy przerostu uzębienia. Regularne rysy i te dwie przejrzyste studnie oczu.
Mała skrzywiła się z przestrachu, poczyniła dwa kroki w tył aż jej plecy napotkały barierę z elektroniki Ediego. Trzęsła się lekko. Małe przyparte do muru zwierzątko z odciętą drogą ucieczki. Rozdziawiła usta i wydała z siebie histeryczny piskliwy okrzyk, który doniosłą falą poniósł się przez pustynię.
- Aaaaaaaaaaaa!

Dahlia Crowl


Dahlia przeciągnęła się w siodle i pociągnęła solidny łyk z manierki. Pomimo wczesnej pory słońce ostro dawało w dupę. Oddałaby wszystko za chłodną kąpiel i zimne piwo ale była to perspektywa tak nierealna jak spotkanie wędrownego cyrku mutantów za tamtą kępą kaktusów.
Na horyzoncie zamajaczyły dwie skąpane w słońcu góry. Dlaczego właściwie podążała w ich kierunku? Aaaaa, bo duchy jej to zasugerowały. Nie śmiejcie się. Z duchów nie wolno się natrząsać. A tym bardziej z dziewczyn z Teksasu chyba, że chcesz zafundować miejscowym sępom jajecznicę z własnych jaj.
Oto i była, względnie na miejscu. Amen.
Przywiedziona przez duchy i swoje niejasne oniryczne wizje.
"I co dalej?" - przeszło jej przez myśl. Pan Czacha nerwowo zastrzygł uszami i zatańczył po spękanej pustynnej ziemi jakby zawczasu wyczuł, że coś się szykuje.
Chwilę później przez pustynie potoczył się krzyk. Dziecięcy krzyk zmącony ewidentnym strachem. Czy wyrostek potrzebował pomocy? A może zwiastował kłopoty? Przemożona chęć by się w to nie mieszać walczyła z zawodowym przyzwyczajeniem a i ciekawością. Co u diabła dzieciak mógł robić na środku pustyni? Najbliższa osada była kilka godzin konnej jazdy stąd.
 

Ostatnio edytowane przez liliel : 16-08-2015 o 20:18.
liliel jest offline