Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-08-2015, 20:23   #6
Harard
 
Harard's Avatar
 
Reputacja: 1 Harard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwu
Normalne dziecko, przynajmniej tak na pierwszy rzut oka. Lufa opadła dwa centymetry, ale zaraz wróciła na swoje miejsce. Wychudzona jak szkielet, wyobwijana w szmaty, ale bez żadnych zniekształceń czy mutacji. Co do ciężkiej cholery robi tutaj dzieciak z oczami jak niebieskie latarenki? Na dalsze szaleńcze rozmyślania nie było czasu, bo mała wycofała się dwa kroczki i rozdarła ze wszystkich sił.
- Cicho! - Zasyczał Eddie i znowu rozglądnął się uważnie, nie przestając mierzyć w dziewczynkę. Bałą się go to było widoczne, nie przejawiała żadnych agresywnych zamiarów. No i co dalej? Chyba jednak wolałby mutanta. - No cicho, mówię. Nie bój się, nic ci nie zrobię.
Lufa dalej skierowana w jej głowę trochę przeczyła temu, ale akurat broni nie zamierzał opuszczać. Najważniejsze teraz było jakoś zatkać jej usta, bo chyba i pół mili dalej było ją słychać. Widział jak dziewczynka znowu nabiera powietrza, cofnął się o krok i oparł spaślaka o ramię, podnosząc lufę do góry. Lewą ręką sięgnął do kieszeni i wyciągnął śniadanie. Kawałek szczurzej tuszki dobrze wysuszonej na słońcu. Twarda jak podeszwa, ale całkiem niezła.

- Masz, tylko nie wrzeszcz już. - odgryzł spory kawałek mięsa i resztę rzucił dziewczynce na podołek. Liczył że skoro taka zabiedzona to rzuci się na żarcie, a z pełną gębą nie będzie się już tak wydzierać. - Skąd ty się tu wzięłaś w ogóle? Jesteś tutaj sama?
Broń niby nie mierzyła już w dziecko ale była ciągle w pogotowiu.
 
Harard jest offline