Dezorientująca sytuacja, coś poleciało z krzaków i prawie zwaliło jednego goblina. Irmhild natychmiast sięgnęła tarczy i broni, stawiając się pomiędzy potencjalnym wrogiem a Rubusem. Potencjalny wróg mógł być różny, prawdopodobnie gobliny, ale niewiadomą pozostawała strona atakująca zielonoskórych.
Wątpliwości rozwiał okrzyk towarzysza:
― Gdzie ten gaduła? Nie chcemy walczyć! My od BIAŁOWŁOSEGO!
― Nie mówcie, że to ten niziołek zaatakował? Gdzie on jest!? ― Rozejrzała się, by nie zobaczyć kurdupla. ― Niziołkom i elfom nie można ufać… ― Wyszeptała.
Czekała teraz na dalszy rozwój sytuacji. Jeżeli Rubus nie chciał walczyć, zdała się na jego osąd. Jednak gdyby goblińskie paskudy zaczęły atak, nie pozostanie nic innego, jak rozbić kilka łbów.