Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-08-2015, 19:14   #426
Lady
 
Lady's Avatar
 
Reputacja: 1 Lady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputację
Weszły do ciemnego wnętrza. Pani van de Graaf zapaliła nowoczesną latarnię i oświetliła wąski korytarz, który prowadził w głąb skały. Mary nadal stała na zewnątrz jakby nie zauważyła otwartego przejścia.
Po kilkunastu krokach korytarz kończył się niewielką pieczarą. Na jej środku znajdowało się coś na kształt ołtarza. Wyrzeźbiony w kamieniu posąg kobiety otaczały przegniłe kwiaty i czaszki zwierząt. Na jej piersi lśnił przepiękny złoty łańcuch, w miejscu gdzie powinny być oczy tkwiły dwa szmaragdy. W koło panowała wszechogarniająca cisza.
- Widzisz - Taylor wskazała na posąg. - To tylko metal i kamienie. Nie ma tu mocy. Nie ma magii... - jej głos brzmiał smutno.
Sharra podbiegła do posągu lekkim krokiem, z chichotem dotykając opuszkami palców policzka kamiennej kobiety. Zdawało się, że na chwilę ożyła, unosząc brodę minimalnie do góry.
- Magia, to słowo tak naprawdę nie oznacza nic... - czarnowłosa rozłożyła ramiona i zakręciła się wokół własnej osi. - I wszystko razem! Wszędzie jest magia, o ile wie się, jak ją rozbudzić. Tak mnie uczą stare wiedźmy - jeszcze raz się zaśmiała radośnie. Zatrzymała się nagle i z przekrzywioną głową patrzyła na Taylor. - Czym jest dla ciebie magia? Pokaż, pokaż!

Przeniosły się na wysoki skalisty klif. Poniżej fale z impetem rozbijały się o skały. Niebo było błękitne, tylko gdzieniegdzie szybowały po nim białe obłoczki.
Taylor w białej zwiewnej szacie odwróciła się do morza i wyciągnęła w górę ręce. Nad jej głową zaczęły się zbierać chmura coraz gęstsza i większa, po chwili przybrała kolor ciemnego granatu, a na świat padł ciemny cień. Pojawiły się pierwsze błyskawice przecinające niebo, a potem pioruny zaczęły uderzać w koło kobiety raz za razem. Blondynka zaśmiała się i uniosła w górę. Unosząc się w powietrzu przepłynęła nad krawędzią urwiska i odwróciła w stronę Sharry. Na jej twarzy widać było szeroki, prawie ekstatyczny uśmiech:
- Magia to moc! To przekraczanie granic! To dokonywanie rzeczy uznanych za niemożliwe! - Krzyknęła przekrzykując szalejącą pogodę. - Rozłożyła dłonie i zawirowała wokół własnej osi śmiejąc się radośnie.

- Wyobraź sobie, że takiej mocy dotykają ludzie pełni nienawiści - głos Sharry był stary, podobnie jak ona sama. Posiwiałe włosy, pomarszczona skóra i tatuaże pokrywające całą widoczną część ciała. - Wyobraź sobie zniszczenia. Jesteśmy malutcy i natura nie pozwoli nam sobą rządzić. Moc jest wszędzie. Gdybyś poświęciła się nauce, przyszłaby do ciebie, pozwoliła się poczuć. I dotknąć. Ale nie wolno wyrywać jej korzeni i łamać praw.
Na twarzy Taylor widać było smutek:
- Tak wiem jakie to może być niebezpieczne. - Powiedziała patrząc na kobietę - Po prostu chciałabym kiedyś poczuć ją w sobie. Doświadczyć choć przez chwilę. Każdy ma jakieś marzenia...
- Niektóre można spełnić, własną pracą i poświęceniem. Niektóre z nas dostępują tego zaszczytu - odpowiedziała Sharra. - Masz na to szansę jedynie stając się jedną z nas. Gdyby było to łatwe, świata nie zdominowałaby technologia a moc.
- "Stać się jedną z was" co to właściwie znaczy? - Blondynka popatrzyła ciekawie na swoją rozmówczynię. - Może teraz ty mi coś pokażesz?
- Znaczy dokładnie to, co znaczy - na pomarszczonych ustach zajaśniał słaby uśmiech. - Jesteśmy w twojej głowie. Nie mojej.
Pstryknęła nagle palcami i Taylor powróciła do chaty na Ralasco. Sharra miała zamknięte oczy, nadal wydawała się pogrążona w medytacji. Dym i mocny zapach unosił się w powietrzu.

Pani van de Graaf patrzyła na nią spokojnie. Jej piękna twarz nie ujawniała uczucia głębokiego rozczarowania, które przepełniało ją po tym doświadczeniu. Czekała cierpliwie na moment gdy druga kobieta obudzi się z transu. Nie budziła się. Nie słychać było deszczu, a drzwi do sypialni były otwarte. Panowała głucha cisza.
 
Lady jest offline