- Nie no, co racja to racja. – westchną z rezygnacją - J
aki jest taki jest ale mimo wszystko swojak. – odpowiedział półgębkiem kobiecie. Wyprostował się na koźle jakby chciał być przynajmniej raz większy.
– Liseeek! Jedziemy! Wyłaź kozi zadku z krzaków tylko tym razem z podciągniętymi portkami! – Zawołał rozglądając się.
Gdy jeden z goblinów znalazł czającego się w krzakach niziołka zwrócił się do tego który zdawał się dowodzić.
- Ten to z nami. Błazen białogłowego. Skiepścił i białowłosy go z nami wysłał. Słaby na głowie – popukał się w czerep jednoznacznie wskazując kondycję niziołka –
ale białgłowy kazał go przyprowadzić w całości.
- Lisek przeproś pana jak się na leży i daj jakiś prezent na zgodę. Ale już! - dodał stanowczo jakby mówił do nie do końca rozgarniętego dzieciaka.
„Nie wiem do jakiego boga się modlisz chopie ale mam nadzieje że masz u niego chody i zielońce kupią tę szopkę…”