Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-08-2015, 16:19   #18
Harard
 
Harard's Avatar
 
Reputacja: 1 Harard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwu
Mikrus nerwowo łypał wzrokiem na obcych. Czy ta kobyła właśnie mi skinęła głową? Jej właścicielka mało go nie staranowała, ale bynajmniej nie był to akt agresji. Naprana była po dach jak bunkier na froncie. Jeszcze smarkula przedstawiła się jako Hope. Eddie pokręcił głową z wesołym niedowierzaniem. To już chyba gorzej tylko mogła ją mamusia nazywać “It’s a Trap!”
Szybko oszacował swoją pozycję. Mógł powiedzieć wszystkim paniom i koniowi adios i po prostu zająć się swoimi sprawami. Dochodziło pieprzone południe, a on nie sprawdził jeszcze sygnału na skanerze. Niebieskie błagalne patrzałki mógł obrócić na Dhalię i spróbować wkręcić ją w pomoc mamusi. Tyle że mocno zaciekawiło go niepozorne zdanie o światełkach, które tak fascynowały dziewczynkę. Okazja poznania mamusi, która też takie zbiera było zagraniem nie fair. Dwa, że może zbierała też wachę i będzie skłonna zapłacić za ratunek. Trzy, że skoro mamusia na farmie, to może oprócz wachy ma też żarcie. Eddie podrapał się w potylicę, zerknął na słońce oceniając ile czasu może jeszcze zmitrężyć. No, ale żeby jeszcze podjąć decyzję musiał mieć kilka dodatkowych informacji.
- No dobra. Powiedz jak daleko zostawiłaś mamusię i dlaczego kazała ci uciekać. Napadł was ktoś?
- Niedaleko - dziewczynka po raz kolejny wskazała kierunek aby dalej złożyć rączki jak na kole wyimaginowanej kierownicy. - Bum bum, asfalt prosto a później ubita ziemia. Przystanek Piekło. I już Farma.
To z tym niedaleko musiało być prawdą, bo inaczej wyglądała by gorzej jakby wlokła się przez pustynię dłuższy czas na piechotę. Przystanek Piekło brzmiało prawie tak zachęcająco jak Hope…
- No a z tym “uciekaj”? - Mała zdaje się unikała odpowiedzi na tą kwestię, ale Eddie był upierdliwy. No i wolał wiedzieć w co zamierza się wpakować. - Przed kim lub przed czym matula kazała ci uciekać, hmm?
- Widzieć przez okno. Mieli strzelby... - mała spuściła lekko głowę. Widać było, że nie mówi wszystkiego, ucieka wzrokiem w bok. - Ja uciekać. Słyszeć strzały.

Mhm, robi się ciekawie. Eddie tym razem łypnął okiem na chwiejącą się teksankę.
- Widziałaś ilu ich było, jak byli ubrani? - Mikrus nie był może ekspertem od podchodów i zwiadu, ale jednego od kumpli z plutonu brata się nauczył. Intel mooocno pomaga nie władować się w gówno. A zdaje się że gówna w historii małej Hope nie brakuje. Smarkula kręciła coś wyraźnie.
- A mama to sama na tej farmie mieszka z tobą?

- Ja i ona - potwierdziła tracąc ewidentnie cierpliwość. - Dość pytań. Jechać! Ich już tam nie ma. Już poszli! Została krew i mama.
W wielkich latarenkach oczu zabłysnęły łzy.

Eddie pokiwał głową, rozważając coś w duszy.
- No dobra. - Zarzucił spaślaka na plecy i sprawdził pasy przytrzymujące skaner na pace. Czym jest życie bez odrobiny ryzyka? - Wskakuj do wozu. Znasz sposób by podjechać pod farmę po cichu i niepostrzeżenie?
Mała kiwnęła głową potwierdzająco.
Łypnął jeszcze okiem na teksankę i przepraszająco wzruszył ramionami.
- Gówno z handlu. Chyba że wybierasz się w tamtym kierunku… - wskazał ręką tam gdzie wcześniej pokazywała Hope.
 

Ostatnio edytowane przez Harard : 25-08-2015 o 17:42.
Harard jest offline