Malborn z trudem uporządkował swe notatki w małej, lecz przytulnej komnatce, której użyczył mu czcigodny Erestor. Zapisanych gęsim piórem pergaminów było sporo, zaś długa podróż do Bree, czyli tam i z powrotem po pannę Oldbuck wcale nie pomagała w przypomnieniu, gdzie był ich początek a gdzie koniec.
Ponownie przejrzał stos kartek, czy zostały właściwie ponumerowane. Losy króla starożytnego Arthedainu Argeleba II, które z mozołem rekonstruował, do szeroko znanych nie należały, lepiej zatem, aby zostały prawidłowo odnotowane.
Gdy skończył Dunedain rozejrzał się z kwaśnym uśmiechem po pomieszczeniu.
- Nie na wiele zdadzą mi się te porządki, jeśli nie zwrócę do biblioteki noldoryjskich manuskryptów Pana Erestora - mruknął do siebie wpatrując się w stos ksiąg na jego łóżku.
- Skąd Noldor wiedział, że to ja je mam? Przecie zapomniałem go o tym powiadomić przed wyruszeniem na wyprawę - zachodził w głowę młody uczony.
***
Zszedł na dół, aby dotrzymać towarzystwa Thyriemu i Hilly. Niedługo dane im było rozkoszować się urokami Imladris, a Malborn, dzięki gościnności Mistrza Elronda przebywał tu z przerwami prawie dwa lata. Uważał za swój obowiązek oprowadzenie ich po co ciekawszych zakamarkach siedziby szlachetnych noldorów.
Zanim jednak to uczynił przebrał się w świeżą szatę i rozczesał długie włosy. Nosił je na modłę dawnego Arthedainu, spiąwszy nad czołem srebrną opaską.
Sala Kominkowa Rivendell była zwykle o tej porze niemal opustoszała, dlatego Dunedain zdziwił się niepomiernie odnajdując w niej elfa Lindira i słynnego Bilbo Bagginsa. Sam temat ich dysputy był również niebywale wciągający. Wszak dotyczył ulubionych przez dunedańskiego uczonego lat wojen Arthedainu z Angmarem. Nie wiedział jednak nic o pomocy wojskowej hobbitów dla króla Arvedui.
Na zapytanie Pana Bagginsa skłonił się dwornie i odparł z uśmiechem.
- Odważyć się być częścią tego niemądrego przedsięwzięcia przez wzgląd na starą hobbicią dumę będzie dla mnie zaszczytem Mości Bilbo.