Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-08-2015, 22:28   #77
Smirrnov
 
Smirrnov's Avatar
 
Reputacja: 1 Smirrnov wkrótce będzie znanySmirrnov wkrótce będzie znanySmirrnov wkrótce będzie znanySmirrnov wkrótce będzie znanySmirrnov wkrótce będzie znanySmirrnov wkrótce będzie znanySmirrnov wkrótce będzie znanySmirrnov wkrótce będzie znanySmirrnov wkrótce będzie znanySmirrnov wkrótce będzie znanySmirrnov wkrótce będzie znany
Kojot dalej gonił stwory, w końcu, po kilkudziesięciu metrach dotarł do końca tunelu. Na jego końcu znajdowało się coś na kształt jeziora ze smołą, po stworach nie było jednak ani śladu.

- Coś małego przed nami ucieka! - Nuwisha krzyknął w głąb korytarza z którego przyszedł, tak, żeby Stefan i Arthur mogli mieć pewność, że nic nie stało mu się w ciemnościach.
Potem zaczął uważnie rozglądać się po pomieszczeniu w którym się znalazł, zastanawiał się, czy było jakieś drugie wyjście, którym mały uciekinier, lub nawet ich grupa mogła przed nim uciec. Potem przyjrzał się też dziwnemu zbiornikowi ze smolistą substancją, zastanawiając nad tym, czy to coś mogło schować się pod powierzchnią płynu.
Innego wyjścia z tunelu nie było. Jedynym wyjaśnieniem zniknięcia stworów było to, że wskoczyły one w toń czarnej sadzawki.
Kojot przez chwilę oglądał tajemniczą sadzawkę. Rozglądał się też za innym wyjściem z pomieszczenia. W końcu podniósł z ziemi niewielki kamień i rzucił go w czarną toń. Gdy tamten poszedł na dno, Nuwisha mruknął coś w zamyśleniu. Następnie zaczął węszyć, chcąc sprawdzić czy substancja nie tylko wygląda, ale również pachnie jak smoła, co faktycznie znaczyłoby, że jest smołą.
Nie miała praktycznie żadnego zapachu. Prawie jak woda. Było w niej jednak coś niepokojącego. Jakaś dziwna energia, którą emanował staw, budził obawy Kojota. Coś magicznego i nieprzewidywalnego. Skowyt czuł się tak, jakby był w pobliżu bardzo słabej Bariery.

- Pokaż się ty tchórzliwy pedale… Wiem, że gdzieś tu jesteś…. - Kojotołak warknął ze złością, kiedy nie mógł zidentyfikować, ani tej substancji, ani miejsca w którym skrył się tajemniczy uciekinier.
Następnie zaczął grzebać w noszonej na plecach torbie, chcąc odnaleźć jakąś część swojego ekwipunku. Po chwili wyciągnął z niego drewniany kołek, który sam kiedyś wyprodukował. Nie był tylko pewien, czy był on wykonany z osikowego drewna. Następnie przykucnął przy czarnym bajorku i ostrożnie zaczął mącić wodę końcówką drewnianej “broni”.
Efekt tego mącenia był dość niezwykły i zaskakujący. Kojot ujrzał, jakby przez szybę nowy krajobraz.
Szeroka łąka po której skakały, jakieś niewielkie stwory. Ich skoki były jednak były zbyt szybkie, aby Skowyt mógł dostrzec, co to za istoty.

- Chłopaki!!!! Chyba znalazłem teleport!!! - Kojot wydarł się na całe gardło, tak by Stefan i Arthur mogli go usłyszeć, po czym znów popatrzył na majaczącą pod wodą łąkę.
Wziął do łapy jeszcze jeden kamyk i rzucił go w wodę. Chciał sprawdzić, czy skaczące potwory zauważą obiekt i jakoś na niego zareagują. Drugą łapą ciągle mieszał ciecz by podtrzymać występowanie tego dziwnego zjawiska.
Skowyt dostrzegł, że kamyk wylądował na łące, ale małe zwierzaki nie zauważyły jego pojawienia się.
Na nawoływania odpowiedział tylko Wilk, który pojawił się obok po kilku chwilach.
- Kurwy, chuje!!! - Zarówno wilkołak, jak i wampir usłyszeli głos kojotołaka. Zarówno ton głosu, jak i treść przesłania wyrażały w pewnym stopniu niecierpliwość.
- Nie drzyj się tak. Co znalazłe… O kurwa - skomentował wilkołak widząc to samo co Skowyt w sadzawce - Co to jest?
- Trudno powiedzieć… Skoro umbra połączyła się w obrębie wyspy z naszym światem, to raczej nie jest to przejście do umbry… Nie wiem, może to portal prowadzący na inną wyspę, albo jeszcze gdzieś indziej? - Kojotołak popatrzył na Arthura i ze zdziwieniem pomrugał swoimi ślepiami, potem znowu wbił spojrzenie w dziwną toń. - Wszedłbym w to na zwiady, gdybyś przytrzymał mnie za ogon… Albo coś w tym stylu… Widzisz te stwory? Chyba nie są niebezpieczne, uciekały przede mną korytarzem, więc nie mogą być zbyt wojownicze. Może udałoby mi się je spytać o co tutaj chodzi. Gdyby coś mnie tam zaatakowało,to mnie wyciągniesz. - Zaproponował Skowyt po czym zademonstrował Arthurowi “numer z kamieniem”, wrzucając na polankę kolejny kamyk.

- Moglibyśmy zrobić jakąś prowizoryczną line z ciuchów. Wiesz, związać koszule na porządny supeł bym cię mógł wyciągnąć. Ale jak chcesz mogę wrzucić coś organicznego, ciekawe czy zadziała tak samo. - Garou wyciągnął zwykły stalowy nóż i nim pomachał - Po tym zregeneruję się bardzo szybko - mrugnął do Skowyta przypominając mu scenę z wyrywaniem paznokcia. - myślisz że koniuszek ucha wystarczy? Jest trochę mniejszy niż kamyk, ale w Crinosie chyba będzie odpowiedni. Nie chcę tracić całego bo to głupie. Ale kawałek… - Arthur zawiesił głos zdejmując z siebie te części garderoby, które nie były z nim zespolone.
Nuwisha przez chwilę patrzył na wilkołaka marszcząc przy tym swoje brwi.

- Może lepiej poszukać jakiegoś robaka i go tam wrzucić, niż żebyś się ciął... Zresztą, jeśli te karły tam wlazły i nic im nie jest...

Garou przyznał Skowytowi rację co do okaleczania się. Chociaż nadal nurtowało go, że karły mogły być jakoś ujęte w filtr tego przejścia. Może działało tam coś na zasadzie “sita” oddzielającego ‘gości’ od intruzów.

- Może wróćmy po Stefana i niech on tam wlezie. I tak już bardziej martwy technicznie być nie może. A tak serio to lepiej żeby wiedział co chcemy zrobić. Jakby coś się sypło, może sprowadzić pomoc. Chcesz wejść sam czy ja mam to zrobić? - Arthur zaczął sprawdzać jak długa jest jego koszula jeśli zrobić z niej prowizoryczną linę. Niestety, starczyło tylko do obwiązania w pasie i trochę.
 
__________________
Kto lubi czytać, ten dokonuje wymiany godzin nudy, które są nieuchronne w życiu, na godziny rozkoszy.
Smirrnov jest offline