Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-08-2015, 07:12   #5
Campo Viejo
Northman
 
Campo Viejo's Avatar
 
Reputacja: 1 Campo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputację


Równo tydzień od spotkania w Komnacie Ognia, Dunedain, Hobbit i Krasnolud opuścili Rivendell w towarzystwie Elfa. Gondril, bo takie nosiła imię, była tak samo jak mistrz Thyri, utalentowaną adeptką sztuki kamieniarstwa. Wiosenne topnienie śniegów, a zima srogą tego roku była, zmieniły Hornwell w nabrzmiałą, rwącą rzekę, co podmywała swe brzegi i z nich występowała. Gościniec Wschodni na tyle istotnym był dla regionu, że Pan Rivendell poczuwał się do obowiązku dbania o trakt, co najmniej w obrębie tygodnia drogi od Wyciętej Doliny. Filary Starożytnego Ostatniego Mostu mogły być uszkodzone i każdego roku po wyjątkowo długiej lub śnieżnej zimie, zarządzał rutynową inspekcję budowli oraz gościńca.

Wyruszenie trójki w tamtym kierunku, było dogodną okazją do towarzystwa dla Gondril. Podobno podróżowanie samotnych Noldorów nie było szczególnie bezpiecznym poza Ostatnim Przyjaznym Domem, tak samo jak ich większych oddziałów.
Na ciekawskie pytanie panienki Hilly Oldbuck, Gondril odpowiedziała, jakoś tak zwyczajnie.

- Nie chcemy niepotrzebnie skupiać uwagi Wroga.

Nikt z trójki towarzyszów podróży niezbyt wyznawał się na wiedzy o Cieniu, lecz Malborn, przywykły do obcowania pośród Wysokich Elfów, wiedział, że w jakiś sposób Sauron potrafił odczuwać obecność wybitnych osób w Śródziemiu lub przejawów używania potężnej magii, swą uwagę skupiając i prześladując niezliczonymi sługami, którzy jego głosu, jak instynktownego zewu słuchali, gotowi na każdy rozkaz Czarnego Pana. Noldor, choćby tylko trzy dni od Rivendell, mógł ściągnąć na siebie kłopoty, ot choćby tylko swą obecnością. Okolica sąsiadująca ze starym lasem, zwanym potocznie Siedziby Trolli, do najbezpieczniejszych nie należała.

- Kilka lat temu Lord Elrond naprawił jeden z filarów, który zapadł się czyniąc most nieprzejezdnym.

Gondril, jak sama przyznała, była młodym elfem, jeszcze nawet pieciu setek lat nie przekroczywszy; całkiem ładna, jak na standardy elfie, kobieta o kasztanowych, długich, lekko falujących włosach, bijących serdecznym ogniem szarych oczach, oraz szczupłej i niezbyt wysokiej budowy. Choć zdecydowanie bardziej znała się na rzemiośle i zaliczała się do tych elfów, które w swej wieczności czas znajdowały przede wszystkim na umiłowaniu sztuki, to przy pasie nosiła miecz, którym z pewnością wiedziała jak się posługiwać. Kwestia jak znakomicie, była niewiadomą i prawdopodobnie nieistotną dla wyprawy. Zawsze nim otworzyła usta do wypowiedzenia swojego zdania melodyjnym głosem, oszczędnym w słowa, dostrzec można było, głębszą myśl je poprzedzającą. Niemniej zdecydowanie więcej robiła niż mówiła, co czyniło ją raczej elfem czynu, aniżeli filozofii. Lubiła się śmiać i żartować. Śpiewała zdecydowanie najlepiej spośród grona podróżników. Nie odmawiała, choć z umiarem czekoladek, lecz fajkowego ziela nie próbowała, z lekkim zdziwieniem obserwując czynność, jeśli której na postojach, lub wieczorami, poświęcali się inni.




Pogoda dopisywała. Trzeciego dnia Ostatniego Most przywitał czwórkę wędrowców hukiem rwącej rzeki, pędzącej z północy pewnie i porywiście. Na pierwszy rzut oka starożytna budowla zdawała się być niewzruszoną na takie drobiazgi jak opóźniające się z przedwiośnia roztopy.
Thyri fachowym okiem ocenił z bliska konstrukcję Ostatniego Mostu i werdykt miał taki sam jak Gondril.

- Most przetrzyma jeszcze setki...
- ... jeśli nie tysiące lat.

Krasnolud lubił cieszyć oczy budowlami związanymi z wodą, a już zwłaszcza, jeśli mogły wyjść spod krasnoludzkich dłut. Nieznani budowniczy zadbali, aby struktura przetrwała dłużej niż pamięć o jej architektach. Kto wie, o ile ten most mógł być pierwotnie wzniesiony przez khazadów wiele tysięcy lat temu, to z pewnością był rozbudowany przez Ludzi z Numenoru.

Kiedy Thyri i Gondril zajmowali się tym, czym mistrzowie kamieniarki lubią poświęcać się najbardziej, Hilly i Malborn dostrzegli w wodzie drewniany obiekt. Zdecydowanie nieporwane nurtem drzewo czy gałęzi, coś utknięte było pod jednym z łuków. Przedmiot rozmiarów, co najmniej stóp kilku długości i szerokości, zanurzony wystawał spod w spienionej wody. To, co ponad kipiel sterczało, trudnym było do zidentyfikowania bez bliższego zbadania.


 
__________________
"Lust for Life" Iggy Pop
'S'all good, man Jimmy McGill
Campo Viejo jest offline