Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-09-2015, 20:09   #1
Anonim
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Thumbs up [Neuroshima] Głód

Zmierzacie do Topeki. W Topece jest różowy pociąg - Blain Monorail, który zabierze was do innego, prawdziwego świata. Nie tak jak Tornado - nie do obrazu z przeszłości, ale do prawdziwej teraźniejszości, gdzie wojna nie wybuchła, nie powstał Moloch, a dżungla jest standardowo niebezpieczna i da się rozróżnić zwierzęta od roślin i nie próbują cię asymilować. Powiedział wam to Washington George namawiając was do tej podróży. Oczywiście daliście się namówić, bo jakaś nadzieja jest lepsza niż brak nadziei. Ruszyliście ze wschodu do Topeki, Kansas. Zresztą niektórzy z was byli o krok od odstrzelenia się. Sam Washington i jego rodzina zginęli po drodze w losowej strzelaninie, która wybuchła nagle i faktycznie bez żadnego powodu - ktoś po prostu uznał, że kawałek asfaltu jest jego. Zabiliście go, ale zdążył zastrzelić Washingtona, jego rodzinę i jeszcze dwóch podróżników. Szliście dalej.

Dotarliście do Mississipi i znów straciliście kilku waszych przy przeprawie. Rzeka była zatruta bardziej niż cokolwiek innego. Ludzie za to byli duchowo zdrowsi niż w większości miejsc, które wcześniej odwiedzaliście. Byli przede wszystkim przyjaźni, choć ich twarze były skrywane za maskami przeciwgazowymi, a ich postury były ukryte w płaszczach. Niektórzy z was podejrzewali, że to mutanci, więc czujnie przypatrywaliście się jak któryś ściągał maskę, żeby napić się. Nie byli to może ludzie jak z przedwojennych pornosów, ale zdecydowanie byli to ludzie. Pożegnaliście się z nimi i poszliście dalej, nawet próbowaliście namówić kogoś, żeby do was się przyłączył. Przez ten kawałek podróży rzeką czuliście się całkiem bezpiecznie - od dawna tak się nie czuliście. Nawet nie braliście Tornado, choć brak snu odbił się negatywnie na stanach waszego umysłu. Odespaliście to później - już gdy ponownie pieszo przemierzaliście pustkowia.

Im bliżej Kansas City byliście tym gorzej wyglądaliście. Znów uczestniczyliście w jakichś walkach niewiadomo z kim i niewiadomo o co. Jedzenia było mało, choć rozpoczynały się pola nieskończonych upraw Środkowych Stanów Zjednoczonych. Przypadkowo spotkany miejscowy powiedział wam, że Nieumarłe Zboże nie nadaje się do niczego, bo choć rośnie to tak naprawdę jest martwe i zgniłe. Rzeczywiście nie dało się tego jeść w żadnej postaci.

W czasie podróży widzieliście coś na niebie. Jakby samolot, ale bardzo, bardzo wysoko - zanim ciągnęła się chmura trujących chemikaliów jakie przed wojną były używane przez nieznane grupy ludzi, żeby otumaniać resztę. Na wszelki wypadek tamtego dnia staraliście się nie zdejmować mask gazowych - niedługo później pojawiła się burza Tornado, dzięki czemu odnowiliście swoje zapasy. Zastanawialiście się, czy była związana z samolotem. Ogólnie to oprócz niewielkich samolocików to w tym nietornadowym świecie nigdy nie widzieliście, żeby tak duża jednostka latająca wzbiła się w niebo. Dziwne.

Samo Kansas City było typowymi ruinami, w którym można było spotkać co najwyżej szaleńców szukających "skarbów" wśród zwalisk i jeszcze większych szaleńców, którzy bez powodu przebywali przy radioaktywnym leju ("przy" znaczy w obrębie kilku kilometrów). Zbliżał się zmrok, więc zajęliście sobie jedno piętro jakiegoś budynku (starannie barykadujac się) i poszliście spać snem tornadowca.

Sen jak sen. Był, a potem się zmył. Byliście jakieś sto kilometrów od Topeki, więc już prawie na miejscu - jakby znaleźć samochód na chodzie to jeszcze dziś byście dotarli. Pomimo tego faktu Charlotte, zawsze uśmiechnięta ruda dziewczyna wybuchła płaczem. Wpadła w histerię i typowo dla tornadowego ćpuna zaczęła krzyczeć, że to nie jest prawdziwy świat, a ten w tornado jest. Błyskawicznie przy jej głowie pojawiła się lufa pistoletu trzymanego przez Billego. Zanim zareagowaliście to już pociągnął za spust zabijając ją na miejscu.

Jesteście głodni, chorzy i nie jesteście pewni w kogo zaraz wyceluje Billy.

Oprócz was, Billego i martwej już Charlotte w pomieszczeniu przebywają jeszcze: Hadżi, hinduski chemik specjalizujący się w ćpaniu tornado i okazyjnej produkcji, Pola nieletnia złodziejka i prostytutka, Funfaś tchórzliwy szczur zaprzyjaźniony z Scatmanem, a także Maria Baring - kochanka Angel fanatyczna wyznawczyni Haxa - bóstwa pakowania, uzależniona od kreatyny. Być może w pomieszczeniu są jeszcze dwie inne osoby, ale o ile istnieją to nie wyszły ze swoich śpiworów. Wszyscy inni teraz siedzą i wpatrują się w Billego. Maria Baring o ile nie zostanie powstrzymana przez kogoś to pewnie zaraz zareaguje agresją.

Co robicie?

[media]http://www.youtube.com/watch?v=ETAuRKmNAfQ[/media]
 

Ostatnio edytowane przez Anonim : 01-09-2015 o 20:20.
Anonim jest offline