Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-09-2015, 15:22   #3
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Spojrzenia oderwały się od ciebie po krótkiej chwili przewiercania na wylot. Marcus zdobył się nawet na słaby uśmiech, zanim spłoszony własną śmiałością tak jak pozostali skupił uwagę na Alanie. Przywódca waszej społeczności zakasłał, poprawiając się z wyraźnym trudem na swoim krześle. Musiał zachowywać swoją mowę i siły na twoje przybycie, sądząc z tego na jak ostrych szpilkach siedzieli zebrani. Po trwającej wieczność chwili zaczął wreszcie.
- Wszyscy zdajecie sobie sprawę z problemów, z jakimi się borykamy - zakasłał znowu. Odniosłaś wrażenie, że nie będzie to długa przemowa. Belmont nie miał siły na taką. Choroba zabijała bardzo powoli, lecz osłabiała straszliwie. Pokiwano głowami, przywódca jednakże wcale na te gesty nie czekał. - Podjęliśmy decyzję. Jedyną szansą na przetrwanie jest wysłanie kogoś na zewnątrz - mało zaskakujące, mimo wszystko. - Was, jedynych młodych i zdrowych w całym schronie.

Bezpośredniość i zwięzłe przedstawianie sprawy zawsze było cechą Alana, to dlatego wybrano go na przywódcę w tych ciężkich czasach. Czy zawiódł? Czy pewne decyzje podejmował za późno? Czułaś jego ból, rozterkę, niepewność i niechęć do czynienia tego, co czynił. Twoi przyszli towarzysze wyprawy rozejrzeli się po sobie. Lindt zbladł jeszcze bardziej, Beth pokiwała głową a Keith pokręcił swoją z nieprzyjemnym grymasem. Nikt nic nie powiedział. Każdy się spodziewał.
- Do waszych kwater przyniesiono wszystko, co uznaliśmy za potrzebne. Ubrań i rzeczy osobistych nie bierzcie za dużo. Każdy otrzymał też mapę z roku 2015 oraz listę leków i innych rzeczy nam potrzebnych. Filtry wody, części zamienne, baterie, paliwo... potrzebujemy dużo, ale najważniejsze są leki... - zawahał się na moment, zanim dodał: - Nie wiemy jak tam jest na górze. Czujniki szlag trafił dawno temu. Minęło prawie dwadzieścia lat - westchnął. - Uważamy, że powinniście zacząć w mieście, trzymając się jego obrzeży. W aptekach mogło coś przetrwać, a leki nie psują się szybko. Jedna ze starszych pamiętała jeszcze adres jednej hurtowni leków, tam także powinniście zajrzeć. Trzymajcie się z dala od centrum. Tam może się jeszcze utrzymywać wszystko w co nas wtedy uderzyło.

Zamilkł i w zapadłej ciszy słychać było jedynie działający wentylator. Obracał się powoli, młócąc stojące powietrze; wcale za wiele to nie dawało. Ktoś przełknął ślinę. Keith otworzył usta, ale głos go zawiódł.
- Ile mamy czasu? - głęboki, chrapliwy głos Beth sprawił, że Marcus aż drgnął.
- Niewiele - w głosie Alana po raz pierwszy zabrzmiało ogromne zmęczenie. - Dni, maksymalnie tygodnie. Choroba trawi nas powoli, acz nieubłaganie.
- W takim razie nie mamy co zwlekać.
Wstała i ruszyła w stronę wyjścia, odprowadzana spojrzeniami chłopaków, którzy popatrzyli po sobie, a potem jak na komendę zerknęli także w twoją stronę.
 
Sekal jest offline