No i właśnie ta wszechobecna aura wszechpotęgi jest jak dla mnie chwilami męcząca... Czsami fajnie jest zagrać czymś... Hmm... Mało dopakowanym, a mimo to ponadprzeciętnym. Mało klarowne...
Tamten świat to miejsce gdzie byle chłop z pługiem ciska kule ogniste (to oczywiście przesada, ale właśnie o to mi idzie - mało tam rzeczy zwyczajnych). Zbyt dużo blichtru, magicznych bubli i połysku na pokaz... Pstrokacizna rodem z wiejskiego odpustu lat 60tych...
Ale każdy lubi to, co lubi. Ja FR cenię, jednak chwilami mnie przytłacza. Taki Elminster, niby największa potęga, ale jednak nie... Bo każdy tam jest taka potęga... W DL Raistlin był, jest i będzie jedyny... A przynajmniej w sensie unikatowym.
Pozdrooffka
