Hoarwell niosła potężne masy wody, a Malborn z uwagą przysłuchiwał się rozmowie towarzyszy. Koniec końców, wszyscy byli zgodni, że trzeba było pomóc zaginionym podróżnym. Tego samego zdania był i Strażnik.
- Nie zwlekajmy zatem, przyjaciele. Każda chwila droga, jeśli trolle złapią kogoś w swe paskudne łapska - skwitował w końcu.
Sprawdził czy niczego nie zgubił ze swego ekwipunku. Zlustrował powoli okolicę. Następnie począł wypatrywać co znaczniejszych tropów, które mogły mu powiedzieć więcej o napastnikach. Sojusz ludzko trollowy wydawał się Dunedainowi niedorzeczny, ale, jak uczyły karty historii, sługi Nieprzyjaciela nie takie stosowały fortele.