Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-09-2015, 08:23   #13
Campo Viejo
Northman
 
Campo Viejo's Avatar
 
Reputacja: 1 Campo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputację


Gondril wysłuchała wszystkich do tej pory milcząc.

- Jesteśmy jednomyślni! - powiedziała z przekonaniem patrząc z determinacją i szacunkiem po towarzyszach podróży. - To słuszna decyzja. Musimy próbować pomóc jeńcom, jeśli zostali wzięci. Jeśli nie, to chociaż odkryć co tu zaszło, aby móc złożyć raport lordowi Elrondowi.

Tropienie zatartych śladów, okazało się być nieporównywanie trudnym wyzwaniem przed wszystkimi, niż odnalezienie tych kilku śladów w porzuconym obozowisku. Wszak nikt z zawiązanego wspólnym celem bractwa nie był łowcą, myśliwym z prawdziwego zdarzenia. Najwięcej umiejętności przejawiał Dunedain, lecz i on miał równie wielkie kłopoty, jak poszukiwacze skarbów, którzy bardziej znali się na przeszukiwaniu konkretnych miejsc, niż podążaniu tropem szlaku przez dziki kraj, tym bardziej, że był celowy zatarty. Nawet Naldorka okazała się być zdecydowanie więcej mistrzem sztuki swego zawodu niż choćby przeciętnego łowiectwa.




Szybko mijały godziny spędzone wciąż niedaleko rzeki, a wciąż niemal jedynym punktem zaczepienia były znaki na ziemi odkryte uprzednio w obozowisku. Hilly pewna znaków w leśnym runie, dwukrotnie wyprowadziła towarzyszy na manowce, raz pomiędzy skały zatrzymując się na stromym brzegu urwisk Hoarwell, a później wprost do opuszczonej groty drapieżnika, gdzie bielały kości drobnych zwierząt i ptaków. Znowu tego dnia byli w punkcie wyjścia.
Kiedy nadzieja zaczęła chwiać się niebezpiecznie blisko krawędzi przepaści zwątpienia, Malbron odkrył kilka nowych śladów. Później krasnolud znalazł kilka oczek wydartych kolczudze. Niebawem Dunedain pokazał reszcie wyraźny trop wiodący na północ przez las równolegle do biegu rzeki. Nikt już nie zacierał śladów, choć byli wciąż w zasięgu strzału z długiego łuku.

Odtąd wędrówka była łatwa. Kroczyli lasem porastającym skały, pośród wiekowych buków i wysmukłych sosen przeszło godzinę nim teren obniżający się pogrążał ich w coraz głębszym cieniu, bo w Siedzibach Trolli nawet mocne promienie południowego słońca, ledwie przebijały się niczym nieśmiałe jutrzenki. A tam, w niecce na brzegu Hoerwell, między dwiema skałami, u stóp rozłożystych, zaspanych wierzb i wysokich buków, dojrzeli z oddali obozowisko tych, których tropili.

Z odległego ukrycia widzieli kilku ludzi siedzących przy ogniu, kilku przechadzających się miedzy czterema namiotami oraz ku przetarciu oczu panny Oldbuck, najprawdziwszego trolla. Olbrzym siedział na powalonym, grubym pniu przy osobnym ognisku. Teren pogrążony był w wielkim cieniu, a mimo to troll wybrał najciemniejszy zakątek obozu, pod gęsta ścianą żywopłotu buków, których gałęzie tworzyły zielone sklepienie z liści. Aby dojrzeć, lub usłyszeć więcej, bractwo musiało podkraść się bliżej. Lecz czy w pojedynkę, czy wszyscy razem, to zdecydować mogli spokojnie, bo pewność mieli, że tymczasem pozostawali niespostrzeżeni.

- Jeśli przyjdzie nam walczyć z tymi mordercami, moje ostrze jest z wami. Nie mam doświadczenia bitewnego, jakbym sobie w tej chwili życzyła, lecz ufam, że przydam się w razie konieczności najlepiej jak potrafię. Co radzicie? - zapytała.

 
__________________
"Lust for Life" Iggy Pop
'S'all good, man Jimmy McGill
Campo Viejo jest offline