- Ano i właśnie - pokiwał smutno głową Lenz - tu leży, że się tak wyrażę, pies pogrzebany, bo on nietutejszy był. W drodze pomarł, a miana jego towarzysze drogi nie spamiętali. Ino przekazali mi, że pochowano go na skraju cmentarza i opisali jak mogiła wygląda. Jak ją zobaczę, napewno poznam.
Bydłokrad zmarszczył brwi nabierając obaw, że wybieg ten jednak nie sprawdzi się na grabarzu. Westchnął. Odwrócił się na jeden bok i drugi, upewniając, że postronne uszy go nie dosięgną. Po czym odezwał do grabarza znacznie ciszej. - Trudno - westchnął - Będzie zupełnie wprost. Choć bacz, że miało być sprytnie i swoim wścibstwem psujesz cały efekt. No ale nie ważne. Układ jaki Ci proponujemy jest taki. Ty powiesz nam gdzie jest sekretne podziemne wejście wiodące do świątyni, a my w zamian nie powiemy ojcowi Theodosiusowi, żeś jest parch i czerw sprzedajny co zbirów Tobiasa Lehmana wpuszcza do świątyni i z czarownicami chaośnickimi się dupczy w zamian za pochędogę i lubieżne kurestwo, przysługi im oferując. A mus ci wiedzieć, że ta twoja Arjiladjore o trupoczarostwo jest podejrzewana, które wszak wielce, ale to wielce obrzydliwe panu naszemu Morrowi zupełnie dlań nie wyrozumiałego, ani dla tych, którzy ręce doń przykładają. Hmmm? Co Ty na to?
__________________ "Beer is proof that God loves us and wants us to be happy"
Benjamin Franklin |