Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-09-2015, 15:33   #59
Zombianna
Elitarystyczny Nowotwór
 
Zombianna's Avatar
 
Reputacja: 1 Zombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputację
Stojąc na barykadzie razem z garstką ludzi, których znała praktycznie od dzieciaka, Tara czuła strach. Co ona na wszystko co święte i poprawne tu robiła?! Przecież nie umiała strzelać ani walczyć. Nigdy nie brała udziału w polowaniach, nie ubiła choćby głupiej kaczki. Dziś zaś strzeliła do człowieka, o ile człowiekiem zmutowanego stwora dało się jeszcze nazwać. Nie zabiła go, lecz akurat to stanowiło kiepskie pocieszenie. Podniosła broń i posłała kulkę prosto w swojego sąsiada Philla - dobrego, porządnego gościa. Może trochę narwanego i o poglądach kolidującymi z jej własnymi, ale każdy obywatel miał przecież prawo do własnego zdania. Do obrony siebie i najbliższych również, dlatego Lantana nie uciekła na górę i nie schowała się w mieszkaniu razem z Lilly, Gregorym oraz Jenny. Czuła, że musi tu być, nawet jeśli jej rola ograniczyć by się miała do funkcji mięsa armatniego. Żywej zapory pomiędzy wrogiem a ludźmi na których kobiecie zależało. To oni byli najważniejsi - ich zdrowie, bezpieczeństwo i życie.

Przynajmniej nie została sama. Obecność popapranej Japonki podnosiła ją na duchu, a widok zaciętej miny oraz zmrużonych cynicznie i tak wąskich oczu poprawiał nastrój lepiej niż ciążący w dłoni rewolwer. Poprzedniego dnia, błądząc wśród ogarniętych wojennym chaosem uliczek, Tara rzuciła dla żartu, że jeśli ma umierać to przynajmniej w doborowym towarzystwie. Coś w tym było, pomagało przezwyciężyć strach. Zacząć myśleć logicznie i kombinować. Sama zapora została sklecona z elementów drewnianych, amunicji jeszcze trochę zostało, nie za dużo ale do rana powinno wystarczyć...ale co dalej? Co zrobią kolejnej nocy, bo że ataki nie ustaną - o tym Lantana wiedziała doskonale. Koszmar dopiero się zaczynał. Pierwszej nocy miasto ogarnął paraliż i szaleństwo, druga przyniosła ze sobą gromadę potworów prosto pod próg ich kamienicy. Co stanie się trzeciej i czwartej, o ile pożyją na tyle długo by mieć realną szansę przekonać się o tym na własnej skórze?

Naraz ruda drgnęła. Obróciła bladą twarz w stronę dozorcy, potem spojrzała na Aiko i chwilę bijąc się z myślami podjęła szybką decyzję.
- Muszę skoczyć na górę, zaraz wrócę. Nie rozwalcie wszystkiego, bo też chcę zaliczyć dziś jakiegoś fraga. - rzuciła do obrońców i czym prędzej ruszyła schodami na piętro. Przeskakiwała po trzy stopnie, nie oglądając się za plecy. Potrzebowali alternatywy dla amunicji, może nie równie skutecznej, ale opóźniającej przedzieranie się oponenta przez skleconą naprędce przeszkodę.

Dopadła do swoich drzwi, szarpnęła za klamkę i z impetem wparowała do mieszkania. Widok który tam zastała nie poprawiał nastroju. Przybiegła akurat by zobaczyć jak Gregory rozwala strzałem z dubeltówki głowę potwora, którego Lilly wraz JC przyparły stołem do ściany i z trudem unieruchomiły. Huknęło, broń rzygnęła dymem wymieszanym z iskrami, a czaszka bestii rozpadła się na kawałki, eksplodując krwią, kawałkami kości i szarymi strzępkami mózgu.

- Nic wam nie jest, którędy wszedł? Którymś oknem? - krzyknęła do Gregory’ego jako tego najbardziej opanowanego po czym odwróciła się do dwójki dziewczyn. Jej zasapana kuzynka znalazłą w sobie tylko tyle siły żeby machnąć ręką w kierunku swojego pokoju - Nie zbliżajcie się do trupa. Greg potrzebuję twojej pomocy: środki do przetykania rur i czyszczenia kibla, są w łazience. Sama najgorsza i najbardziej żrąca chemia jaką znajdziesz. JC bądź tak dobra i spod zlewu w kuchni puszki ze środkiem na robaki. Młoda...ruszaj dupsko, ale już! Łazienka ma najmocniejsze drzwi. Zabarykadujecie się w niej, użyjemy do tego mebli. Do rana wytrzyma, będziecie bezpieczniejsi niż tutaj, tu jest za dużo okien. Wszystkich nie zatkamy. weźcie zapalniczki. Spray na robaki, lakier do włosów i dezodorant są łatwopalne. Jeśli któryś z tych stworów wepchnie wam jakaś kończynę do środka spalcie go! O ile żrącej chemię Wade pozwoli użyć na barykadzie, to ognia nigdy w życiu. Cała zapora jest drewniana i łatwopalna, ale wy macie wodę w kranie, więc dacie radę opanować ewentualny pożar. Ja zabieram to pierwsze, przyda się na dole. Zobaczymy jak te pokraki będą biegać z wypalonymi oczami. No już ludzie, ruchy!

Wspólnymi siłami, znaczy się Tara i Gregory zatkali niewielkie łazienkowe okno i ustawili własną barykadę ze stołów, foteli i krzeseł. Ciężka stara kanapa wylądowała na zewnątrz, tuż przy ścianie. W tym czasie spanikowane dziewczyny zgromadziły potrzebne przedmioty z których połowa wylądowała w prowizorycznym schronie. Nikt nic nie mówił, a ciszę mąciły tylko przyspieszone, ciężkie oddechy i cichy hurgot układanych na kupie mebli. Gdy wszystko było już gotowe Lantana posłała przyjaciołom pokrzepiający uśmiech.

-Dobra, tylko nie przesadzajcie z kąpielą. Mamy liczniki, a woda droga. Chyba nie chcecie mnie puścić z torbami, co? Widzimy się rano na kawie i fajku. - zamknęła drzwi, sapiąc przystawiła do nich kanapę i zgarnąwszy swoją dolę, z ciężkim sercem pobiegła na dół. Wolała nie myśleć o tym, że mogła widzieć swoich domowników ostatni raz.
 
__________________
Jeśli w sesji strony tematu sesji przybywają w postępie arytmetycznym a strony komentarzy w postępie geometrycznym, prawdopodobieństwo że sesja spadnie z rowerka wynosi ponad 99% - I prawo PBFowania Leminkainena
Zombianna jest offline