Will ochlapał sobie twarz zimną wodą i z cichym westchnieniem oparł dłonie na umywalce. Po kilku oddechach uniósł głowę i spojrzał w lustro na swoje odbicie. Chłopak z niesmakiem musiał przyznać, że zazwyczaj był to bardziej przyjemny widok. Zazwyczaj pełne życia, bacznie obserwujące otoczenie oczy, teraz były smutne i jakby zrezygnowane. Ale nie było w tym nic dziwnego – ostatnie miesiące były dla Willa niezwykle trudne. Z tej perspektywy chłopak musiał dłużej się zastanowić żeby przypomnieć sobie od czego to wszystko się zaczęło.
A zaczęło się od chęci pomocy mieszkańcom Cheb. Przylecieli oni z prośbą o możliwość przeczekania w ich schronie ataku gangerów, a dobrotliwy Baba oczywiście się zgodził. Szkoda tylko, że sam nie brał udziału we włączaniu generatora… Chociaż sądząc po jego opowieści i stanie w jakim się znalazł, przeszedł o wiele gorsze akcje niż chłopak…
Will jeszcze raz włączył kran i tym razem przetarł sobie kark zimną wodą. Generator – Barney powiedział, że żeby mogli przyjąć mieszkańców muszą włączyć generator żeby odpaliły się pompy na pełną moc i wtedy wszyscy się nie poduszą. Tego samego dnia więc zeszli na dół i włączyli ten cholerny generator. Chodź cała ta droga w tę i z powrotem trwała zaledwie kilka dni, ich oddział zdążył zamienić się w całkowity szpital: połowa oddziału została oślepiona, jedna osoba sparaliżowana, prawie wszyscy pogryzieni przez jebane zombie, a dodatkowo Kelly z zimną krwią zamordowała ich przyjaciela…
Chłopak naprawdę nie był w stanie ogarnąć jakim cudem ta suka nie dostała kulki w łeb. Wszystko przez tę całą sprawę z ich chorobą: Barney musiał sprawdzić, czy nie zarażają, potem zaczął robić całe dnie to serum… Oprócz tego wrócił Baba w opłakanym stanie i trzeba było zająć się jego ranami i hmm – brakiem sporej ilości skóry. Nikt więc nie miał ochoty, siły i czasu żeby wymierzać sprawiedliwość.
Najgorsze w tym wszystkim było to, że w tym czasie jak chociaż trochę zdołali się ogarnąć, pomoc mieszkańcom już dawno nie była potrzebna. Ominął ich bowiem atak jakiś dzikusów, a potem gangerów. Okazało się więc, że to zejście było całkowicie niepotrzebne…
Nie – wcale nie to było najgorsze. Najgorsze było to, że po tym wszystkim przecudowna dziewczyna zawinęła swoje manatki. Chłopak spojrzał się w lustrze na prysznic, w którym tuż przed zejściem na niższy poziom ostatni raz spędzali razem czas i ze wściekłością walnął pięścią w ścianę.
A teraz ten kutas uciekł z całym zapasem ich serum. Byli siebie w trójkę naprawdę wszyscy warci…
Chłopak jeszcze raz ścisnął palcami nasadę nosa próbując się skupić. Musieli znaleźć jakiegoś wirusologa i to jak najszybciej, musieli znaleźć inne źródło żywności i paliwa niż Cheb, musieli zrobić tyle rzeczy…
Will zawsze uważał, że całkiem nieźle wychodzi mu znajdywanie rozwiązań w trudnych sytuacjach. Jednak odkąd wyniósł się z Vegas i ruszył szukać gambli w tym bunkrze coraz częściej natrafia na sytuacje w których zwyczajnie nie ma dobrych rozwiązań… I szczerze mówiąc był już tym wszystkim zmęczony…
Chłopak przeszedł do swojego pokoju i rzucił się na łóżko. Na odwal machnął ręką, trafił jednak w przycisk włączający odtwarzacz i muzyka z jego ulubionej płyty popłynęła z głośników. Cóż – były też plusy ich wyprawy do podziemi.
MUZYKA
Will leżąc na brzuchu przestał myśleć o czymkolwiek wsłuchując się tylko w muzykę. Wraz z kolejnymi zwrotkami z chłopaka uchodził strach, z kolejnymi solówkami na gitarze umysł chłopaka coraz bardziej się restartował, a przy refrenach nie był w stanie powstrzymać się od cichego szeptania tekstu. Przy piosence
Civil war, chłopak wstał i nie wyłączając muzyki poszedł wziąć kąpiel. Zimna woda zupełnie otrzeźwiła chłopaka i zmusiła go do wzięcia się w garść.
Po wytarciu się ręcznikiem chłopak jeszcze raz spojrzał się w lustro – trzeba było się wreszcie ogolić. Wykonując tę monotonną pracę, chłopak zaczął myśleć o pogrzebie pastora. Barney jest zajęty robieniem serum żeby jutro nie stali się postaciami z
Walking dead, a Baba ściga tego frajera. Z ludzi których miejscowi znali, został już praktycznie tylko on…
Chłopak postanowił więc iść. Wcześniej przeszedł się tylko do Barneya żeby go o tym poinformować i dowiedzieć się jak idzie z serum.
Gdy nadeszła wyznaczona godzina, Will założył czarną koszulę i spodnie, przerzucił przez ramię torbę do której na wszelki wypadek zapakował metalowy kubek, obrzyn i jakieś głupoty. Tak przyszykowany chłopak ruszył do wyjścia zastanawiając się, czy znajdzie po drodze jakieś białe kwiaty…