Hazardowi dziękuję za szczerą rozmowę i życiowe rady. Moderację przepraszam za post pod postem. Graczy też przepraszam. Ardela, Clutterbane’a, Dnc i Hazarda za drugą z kolei porzuconą (czy też może zamkniętą sesję), a Komtura za to i dodatkowo jeszcze raz za Sylvanię. Jesteś, nosicielu salady, najbardziej przeze mnie pokrzywdzonym graczem na foro, jak widać na załączonym przykładzie. Przepraszam wszystkich.
W żołądku mnie ssie, gdy piszę te słowa, ale zamykam sesję.
Poniżej powody, rozpoczynając od tych najistotniejszych:
- Brak czasu
Najważniejszy i najbardziej prozaiczny, jak sądzę. Koniec wakacji oznacza w moim przypadku, że nie udźwignę dwóch sesji, a “Między Wódkę a Zakąskę” ma u mnie priorytet. Prosta eliminacja.
- Mierzenie siły na zamiary
Czyli to, co powinienem wydedukować po “Sylvani” lub “Łotrowskich Porachunkach”. Prowadzenie sesji sandboxowych lub quasi-sandboxowych w pojedynkę to ponad moje siły. Brak mi na to charakteru, wiedzy i niekończących się pokładów zapału.
- Nietrafiony pomysł na sesję
Czyli idealnie to samo, co w “Łotrowskich Porachunkach”. Jadąc na hajpie powodowanym do niedawnego powrotu do hobby (czyt.: grania w figurkowe Mordheim) powstała ta sesja. Morał, że trzeba wszystko dwa razy przemyśleć, nim się coś uczyni. Jak widać Mordheim jako sesja w RPG to nie to samo, co granie w figurkowe Mordheim przy piwie z kumplami.
- Klimat
Takie Jesienne smęcenie, a więc klimat jaki nadałem sesji, to jest coś, w co mogę zagrać, ale czego nie jestem w stanie poprowadzić. Zbyt pozytywnie do życia nastawiony jestem.
- Konieczność zmuszania się do pisania
Co wynika z powyższych punktów.
- Beznadziejność
Jestem beznadziejny. Mówię o tym otwarcie, mam wśród ludzi poparcie.
Dziękuję Wam za to, co ugraliśmy, przepraszam raz jeszcze i do następnego. Hazardowi dziękuję za wcielenie się w psychoanalityka. Rachunek możesz mi przesłać na PW.