- Kurde, rzeczywiście im zależało, żebym nie minął swogo przystanku - mruknął podnosząc się z ziemi. Deszcz sprawił, iż ta była nieco rozmokła, więc teraz Alex otrzepywal się z błota. Był lekko poturbowany, zźiębnięty i mokry, zupełnie sam i bez żadnych większych nadziei na zmianę tych warunków.
- Jest ok - skonstatował. Przeciągnął się, sprawdzając czy czasem czegoś poważnego sobie jednak nie zrobił. Adrenalina potrafiła oszukać umysł odnośnie stanu własnego ciała. Cóż, wszystko wskazywało, że tym razem mu się upiekło. Podniosł z ziemi kawał stali, który nosił ze sobą już od dłuższego czasu i ruszył w kierunku domostw.
Dlaczego się udał w tym kierunku? Odpowiedź była prozaiczna - jeszcze tu nie go nie było. Szwed nie zastanawiał sie nad tym, co go kieruje w życiu... co motywuje go do przetrwania. Po prostu był wdzięczny, że był jednym z tych nielicznych, którzy te życie zachowali.
Ruszył powoli w kierunku białych domostw. Mocno zacisnął dłoń na jego podręcznej broni. Ma zamiar przeszukać oba budynki, jednak będzie to robił ostrożnie. Jak zwykle.
__________________ Show me again... The power of the darkness... And I'll let nothing stand in our way. |