Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-09-2015, 18:00   #6
Lady
 
Lady's Avatar
 
Reputacja: 1 Lady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputację
Przełknęłam ślinę, gapiąc się na niego jak mała dziewczynka przyłapana na gorącym uczynku. Pierwsze co wzięłam w dłonie to był nóż i teraz czułam się głupio, trzymając go tuż przed ojcem. Powoli odłożyłam go na stół.
~Wyobraź sobie..~
To akurat umiałam. Z wyobraźni miałabym same piątki, gdyby ktoś to oceniał. Ostrożnie wyciągnęłam dłoń i zabrałam przedmiot, przyglądając się mu uważnie. Wszystko, byle nie skupiać się na stojącej naprzeciw mnie postaci. Dotyk, który palił najbardziej. Spojrzenie wywołujące największy ból. Najwięcej sprzecznych emocji.
Raz jeden poskarżyłam się na to wszystko. Nie rozumieli. Byłam mała, nie rozumiałam co podejrzewali, całkiem nie rozumiejąc istoty problemu. Dopiero później zajarzyłam, że jestem inna. Tak całkiem-całkiem. To pozwoliło się zdystansować.

- Popiera energię z twojego ciała - odezwał się. Zacisnęłam zęby, wydawało mi się, że zgrzytnęły. - Niewiele, ale pozwala to włączyć go co jakiś czas. Podaje czas, temperaturę, ciśnienie oraz bada twoje ciało. Sprawdza czy nie zostało wystawione na toksyny, promieniowanie, wirusy i takie inne. Informuje jak wykryje zagrożenie.
Poczułam nagle ochotę, aby rzucić go tym cholernym zegarkiem. Albo wcisnąć mu go do ust. Warga mi zadrgała i uniosłam gwałtownie głowę, spoglądając w górę, ku jego oczom.
- Nad tym pracowałeś przez cały ten czas?! To pozwalało ci mieć wymówkę, by trzymać się z dala ode mnie, prawda?! - wyrzuciłam z siebie, zaskakując nawet samą siebie. - Pewnie gdyby nie to, to nawet nie przyszedłbyś się pożegnać!
Cofnął się pół kroku, jak uderzony kamieniem. Zamrugał, na twarzy pojawił mu się grymas zdradzający złość walczącą tam z poczuciem winy.
- Lena… - głos mu się załamał, jak za pierwszym razem. - Wiesz, że myślami zawsze byłem z tobą, a to jest….
- Nie Lenuj mi tu! - prawie wyplułam z siebie. Frustracja ogarnęła mnie całą, to polecenie wyjścia na zewnątrz musiało przełamać jakąś tamę. - Myślami mnie przeklinałeś i nie próbuj zaprzeczać!

Ze złości miałam wrażenie, że powietrze zadrżało. Ojciec cofnął się o kolejne pół kroku, a za mną coś trzasnęło cicho. Odwróciłam się zdezorientowana. Nóż znajdował się obecnie na podłodze. Zamknęłam oczy. To jedno z moich dziwactw. Przecież nawet nie opierałam się o stół! Powód, dla którego zawsze będę sama.
- Le… - zaczął, ale powstrzymał się. - To nieprawda. Martwię się. Kocham cię. Tylko… nigdy nie pozwoliłaś się nawet dotknąć.
Pociągnęłam nosem, nagle jakimś takim pełnym. Tak tak, to moja wina. Ugryzłam się mocno w język.
- Wyjdź, proszę - rzekłam cichym, drżącym głosem. - Muszę się przygotować… i potrzebuję być teraz sama - zabrzmiało to jak potwierdzenie jego słów. Nie dbałam o to w tej chwili. Kiedy zniknął za drzwiami, wierzchem dłoni otarłam samotną łzę.

Dobrą minutę stałam w bezruchu, gapiąc się na drzwi.
Wdech-wydech-wdech-wydech.
Warknęłam na siebie i odwróciłam. Użalanie się nad własnym losem nie poprawiało go, bardzo dobrze znałam ten slogan. Zapięłam smartwatcha na lewym nadgarstku, a nóż po chwili walki ze sprzączkami, przypięłam do pasa. Mapa i kompas znalazły swoje miejsce w bocznej kieszeni plecaka. Do drugiej wcisnęłam zapalniczkę i przybornik z łazienki, gdzie powrzucałam wszystko co się zmieściło. Tak naprawdę to nie miałam pojęcia co mogło się przydać. Założyłam kurtkę, na stopy wsunęłam grube skarpety, a następnie wiązane buty. Mogli mi dać dziecięcy rozmiar, pewnie pasowałby lepiej. Czapkę i rękawiczki, wraz z kilkoma parami zapasowej bielizny i topów upchałam na dnie plecaka, dorzucając zapasową bluzę i spodnie. Torbę na ramię też wepchnęłam do środka. Tylko kilka rzeczy, a plecak wydał mi się ciężki.

Odetchnęłam. Jak zwykle robiłam to z właściwym sobie chaosem, więc teraz oddychałam szybko, rozglądając się na boki. Zastanawiałam się, co jeszcze powinnam zabrać. Jedzenie i picie! Pewnie dadzą przed wyjściem, ale spakowałam widelec, nóż i łyżkę, małą blaszaną miseczkę oraz kubek. Kubek i nóż zaraz wypakowałam i zamieniłam na zamykany bidon, do którego nalałam świeżej wody. Nóż myśliwski mógł zastąpić tępy kuchenny nożyk.
Do miasta podobno było niedaleko. Uznałam, że to musi wystarczyć. Odwróciłam się i zawahałam. Postanowiłam jeszcze odnaleźć ojca. Nie mogłam odejść bez chociaż krótkiego “cześć”!
 
Lady jest offline