Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-09-2015, 11:00   #16
no_to_ten
Konto usunięte
 
no_to_ten's Avatar
 
Reputacja: 1 no_to_ten to imię znane każdemuno_to_ten to imię znane każdemuno_to_ten to imię znane każdemuno_to_ten to imię znane każdemuno_to_ten to imię znane każdemuno_to_ten to imię znane każdemuno_to_ten to imię znane każdemuno_to_ten to imię znane każdemuno_to_ten to imię znane każdemuno_to_ten to imię znane każdemuno_to_ten to imię znane każdemu
David wolałby być przy braniu potencjalnego zlecenia. Posępna morda Gordona potrafiła zniechęcić człowieka jeszcze bardziej, niż maszyna. Poza tym jeden fakt pozostanie faktem: jeśli jakimś cudem znalazłby się tu jakiś Teksańczyk, to momentalnie pojawi się między nimi problem. Ale tym będzie martwić się później.

Wszedł do Łosia. Sama knajpa w środku nie wyróżniała się niczym specjalnym poza tymi wybitymi oknami. W środku nie zauważył ani jednego okna w którym uchowałyby się szyby więc szlag trafił chyba wszystkie. Stąd mimo środka dnia panował iście wieczorny półmrok rozświetlany tylko światłami lamp naftowych i świec które rozstawione były na każdym stole i na odpowiednich stojakach na ścianach i barze. Ciepłe światło, żywego, kontrolowanego ognia sprawiało jednak przyjemne i zachęcające wrażenie. Co innego wnętrze lokalu.

“Łoś” również nosił ślady walk. I to chyba więcej i gęściej niż widział dotąd na ulicy na zewnątrz. Nawet w półmroku jego bystre oko zauważyło liczne, charakterystyczne dziury po przestrzelinach. Doszedł go też zapach świeżego drewna, które dochodziło od jaśniejących świeżą bielą mebli. Począwszy od ław, krzeseł i stołów na półkach za barem skończywszy. Wyglądało jakby niedawno spora część barowego wyposażenia została zastąpiona nowym, świeżo wykonanym w tym sezonie.

Ludzi natomiast za wielu nie było. Był co prawda środek dnia więc raczej niezbyt barowa pora ale najwyraźniej i tak było pustawo. Zliczył może kilka osób rozlokowanych w parach czy pojedynczo po całym lokalu. Wszyscy w końcu skierowali w jego kierunku głowy widząc najwyraźniej rzadki widok faceta z plecakiem i wielką wyrzutnią. Wzbudził ich zainteresowanie co właściwie jak na sprzęt z jakim chodził wcale nie było takie rzadkie. Za barem zauważył jakiegoś starszawego, łysiejącego grubcia który coś poprawiał i kręcił się zgodnie z domeną barmanów na całym świecie.

Przyzwyczajenie nakazywało nie przejmować się zbytnio spojrzeniami. Taka reakcja była powszechnym zjawiskiem w każdym miejscu, które nie leżało przy pasie przyfrontowym. Nie wspominając o samym froncie.
Skierował się w stronę barmana. Nie przejmował się na razie licznymi śladami strzelaniny. Później o to zapyta, na razie priorytety.
- Dzień dobry. - chciał sprawić wrażenie przyjaznej duszy, a nie potencjalnego zawadiaki. Uśmiech i ciepły głos miały pomóc zbudować takie wrażenie - Znajdzie się może coś do jedzenia i picia?
- A dzień dobry. - odpowiedział barman podchodząc do nowego klienta. - Tak, znajdzie się coś do jedzenia i picia. Tu ma pan menu. - rzekł obsługujący bar starszawy, rudy facet wskazując na średniej wielkości czarną tablicę z wypisanymi głównymi daniami i drinkami. Na niej zauważał głównie dania z ryb. Właściwie z nie-ryb było tyle co kot napłakał. Z drinków był większy wybór bo były różne wina, pewnie domowej, miejscowej roboty. Było nawet coś co się nazywało “WHISKEY” ale było też coś co się nazywało “JACK”S WHISKEY” i było o połowę tańsze od tej pierwszej.

- Z daleka? Mamy też pokoje do wynajęcia jeśli pan chce. Na noc albo dłużej. Za skromną dopłatą możemy zorganizować wodę do kąpieli. Z podwójną cenę ciepłą. Ale to potrwa nagrzać tyle wody więc trzeba zamówić i poczekać. Rano zbieramy też rzeczy do prania jeśli ma pan coś za skromną opłatą. - facet najwyraźniej mógł w tym lokalu zaoferować dość kompatybilne usługi w zależności od wymagań i kieszeni klienta.

Perspektywa zmycia z siebie pomarańczowego osadu była zbyt kusząca. Niestety nie szła w parze z budżetem pozwalającym na luksusy.
- Wziąłbym teraz kąpiel, starczy zimna. Zejdę i wtedy coś zjem. Zamiast szkockiej wziąłbym po prostu wodę, ale to później.
Dalej przeglądał kartę.
- Z daleka. Pas przyfrontowy. - kiwnął tylko głową, nie wdając się w szczegóły. Podniósł wzrok znad menu, rozejrzał się trochę teatralnie, jakby dopiero teraz coś sobie uświadomił - Swoją drogą mam tu pewne skojarzenia z frontem. Było tu trochę strzelania w ostatnim czasie?
- Rozumiem. Z pokoi jedynka czy dwójka?- barman kiwnął głową i chciał doprecyzować zamówienie. Podszedł krok czy dwa do ściany za plecami baru i wyciągnął rękę w kierunku szafki z zawieszonymi kluczami. Pewnie do pokojów o jakich mówił.
- Dwójka.
Wrócił po chwili z kluczem w dłoni i rzekł do nowego gościa jego lokalu.
- Ano… - pokiwał smętnie głową również dołączając się wraz z nim do zlustrowania wnętrza w jakim przebywali. - No może nie tak w ostatnim czasie ale można by rzec, że mieliśmy gorącą zimę w tym sezonie jak pan widzi. - smętnie się skrzywił wracając z oględzin lokalu i kładąc klucz na ladzie blatu.
- Skoro zimy u was takie gorące, to strach co teraz wiosną będzie.
 
__________________
[I]Stars shining bright above you
night breezes seem to whisper "I love you"
birds singing in the sycamore trees
dream a little dream of me[/I]
no_to_ten jest offline