Taplanie się w błocie zdecydowanie nie było ulubionym zajęciem Szutera, jednak nagroda jaka czekała na końcu drogi usłanej brudem, błotem, potem przekleństwami zdecydowanie wynagradzała trud. Po chwili siłowania się z zamkiem powyginanej przez wybuch skrzyni oczom odkrywców ukazały się dwa radzieckie granatniki i komplet granatów.
Było ich dwóch do podziału, więc każdy wziął jeden granatnik, amunicją podzielili się sprawiedliwie i wedle potrzeb. Szuter zgarnął granaty hukowe i dymne, Lynx wziął standardowe. - Na co będziesz polować tymi granatami? - spytał retorycznie.
Po zapakowaniu dobytku, mężczyźni ruszyli szybkim krokiem w kierunku cmentarza prowadząc w miarę luźną rozmowę w zasadzie o wszystkim i o niczym.
Szuter nie mógł wyjść z podziwu, jak łatwo jego rozmówca ufa ludziom. Było wiele momentów,w których jeden, lub drugi mógł przeważyć grzebiąc konkurenta w błocie na wieki, a jednak nic takiego się nie stało. Współpraca tym razem przyniosła efekty.
Na pogrzebie mężczyźni się rozłączyli. Szuter wmieszał się w tłum, na tyle na ile jego nietutejsza morda i pancerz mu pozwalały, starając się podsłuchać rozmów lokalnej społeczności. Co prawda sam był niewierzący i nie chodził na pogrzeby jeśli nie musiał, ale będąc tu i wyrażając szacunek i współczucie po zmarłym, miał szanse dowiedzieć się co się tutaj działo. Skąd te ślady po kulach? Front zmienił linię?
Inną sprawą, która interesowała go niezmiernie, to podział sił w mieście. Kto ma realną władzę, kto może mieć gamble na zbyciu i niewygodnych przeciwników do pozbycia się.
Mężczyzna nie chciał być nachalny, w końcu to pogrzeb, więc zamienił kilka zdawkowych zdań z mieszkańcami zaskarbiając sobie coś na kształt sympatii. Widział ich zmęczone i czasem niedożywione twarze, mógł sobie wyobrazić co tu się działo.
Nim ceremonia, na którą za bardzo nie zwracał uwagi, dobiegła końca, Szuter wyłowił parę ciekawych indywiduów, na pewno nie miejscowych, a także szeryfa. Z zachowania jego jak i ludzi, domyślił się, że ten człowiek sprawuje tu realną władzę i tylko dzięki niemu ta społeczność jeszcze się jakoś trzyma.
Obserwował dyskretnie jego rozmowy z przybyszami zastanawiając się, co się tak naprawdę dzieje, że akurat teraz jest taki zalew awanturników? ~ Coś musi się dziać w okolicy, skoro jest aż tyle przybłędów ~ pomyślał wracając wspomnieniami do swoich wcześniejszych zleceń...
Za każdym razem, gdy działo się coś ciekaweg.... z zamyśleń wyrwał go ruch tłumu zwiastujacy koniec ceremonii.
Szuter wzruszył ramionami do swoich niedokończonych myśli, obiecując sobie, że wróci do nich "jak nam czas pozwoli" i ruszył za tłumem.
Większość ludzi zaczęła się rozchodzić do swoich dziennych czynności, więc mężczyzna skierował swoje kroki do baru Łoś, gdzie był już wcześniej rano.
Tym razem, czując w kościach, że coś może się wydarzyć, zamówił pokój - jedynkę, wraz z gorącą kąpielą płacąc pestkami 9mm i zniknął w pokoju, pozostawiając dwóch egzotycznie uzbrojonych jegomościów w izbie ogólnej.
Miał nadzieję porządnie się wykąpać i przebrać, zanim zejdzie na dół.
Ostatnio edytowane przez psionik : 19-09-2015 o 22:14.
|