Po trzecim uderzeniu nie zabrał ręki. Trzymał ją cały czas w czerwonej masie, czując przyjemną wilgoć krwi na jego skórze. Uśmiech sam pojawił się na jego niepełnoletniej gębie, a dreszcze mrowiły całym ciałem. Pochylił się i otarł policzkiem o zmiażdżone kawałki zbroi.
Poczuł posokę na twarzy i nie mógł się powstrzymać.