Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-09-2015, 08:54   #294
Armiel
 
Armiel's Avatar
 
Reputacja: 1 Armiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputację
WSZYSCY

Doszli do porozumienia. Wątpliwości, podejrzliwości – przynajmniej chwilowo – zostały odstawione „na boczny tor”. Ważne było wykaraskanie się z tej sytuacji. Obeszli rezydencję, licząc na to, że pożar rozprzestrzeni się na resztę budynku. Ze spali ten przeklęty przybytek do ostatniej deski, do ostatniej cegły, do ostatniego elementu.

Mieli dość. Zmęczeni, na skraju wyczerpania fizycznego i psychicznego, brnęli przez Old Harvest niczym potępione dusze. A może tym właśnie byli? Potępieńcami, którzy trafili do piekła za nieznane grzechy.

Zapach dymu wypełniał powietrze. Wyraźny, drapiący w gardło, osiadający w głębi krtani, zdradziecko wślizgujący się dalej, do płuc.

Już się nie bali. Doszli do tego momentu, w którym strach zmienia się w obojętność, w otępienie zmysłów, w utratę nadziei.

Gdzie był Ekkosz? Gdzie się ukrywał? Czemu robił to, co robił? Czemu działo się to, co się działo? Czemu musieli zginąć wszyscy nieszczęśnicy, którzy przekroczyli granicę Old Harvest? Te pytania, być może, miały pozostać bez odpowiedzi.

Nie mieli precyzyjnego planu, bo i jak cokolwiek precyzyjnego można zaplanować w tak zmiennej sytuacji, bez danych wyjściowych.
Fox miała ochotę podpalać. Ponti byłby z niej dumny. Podłożyć ogień pod całe Old Harvest i patrzeć, jak płomienie pożerają przeklęte zadupie do cna.

I wtedy go zobaczyli.

Stał na środku drogi. Niespecjalnie się ukrywał.

Dla Fox i Collinsa przypominał jednego z zakapturzonych kultystów, z którymi spotkali się niedawno, w domu modlitw Ekkosza. Jednak Vill wiedziała, że pod tym kapturem, pod niewidoczną w mroku twarzą skrywa się straszliwe oblicze Ekkosza – władcy piekła, w jaki zmieniło się Old Harvest.

Wiedziała, że przyszedł tutaj dla niej. By mogła wywiązać się ze złożonej przysięgi.

Krzyknęła przeraźliwie, a kiedy Collins odwrócił się w jej stronę strzeliła mu w twarz sprayem przyłożoną doń zapalniczką.

Płomienie poparzyły skórę chłopaka, co na chwilę dało szansę Vill. Sięgnęła po jedną z przygotowanych „mieszanek” – tej największej strzykawki, z najgrubszą igłą.

Postać w kapturze klasnęła w dłonie i z mroku wyskoczył potężny, czarny wilk.

Zwierzę popędziło w stronę zajętych sobą ludzi nie wydając z siebie najmniejszego dźwięku. Było w tym stworze coś paskudnie znajomego, niemniej jednak przeraźliwie złowieszczego.
 
Armiel jest offline