Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-09-2015, 09:43   #34
mlecyk
 
Reputacja: 1 mlecyk ma wspaniałą przyszłośćmlecyk ma wspaniałą przyszłośćmlecyk ma wspaniałą przyszłośćmlecyk ma wspaniałą przyszłośćmlecyk ma wspaniałą przyszłośćmlecyk ma wspaniałą przyszłośćmlecyk ma wspaniałą przyszłośćmlecyk ma wspaniałą przyszłośćmlecyk ma wspaniałą przyszłośćmlecyk ma wspaniałą przyszłośćmlecyk ma wspaniałą przyszłość
W końcu Jarek się poddał. Tak jak wiele razy wcześniej, czy może zazwyczaj, albo tylko czasami? Argumentacja dorosłych, bo tak, my mamy rację. Dobrze...
Zgodził się, mieli rację, powinni wiedzieć jak się za to zabrać.
Więc dlaczego cały czas miał złe przeczucia. Ogólnie miał pesymistyczne podejście do życia, zazwyczaj, zawsze wtedy gdy nie miał pozytywnego... sam już nie wiedział. Wiedział za to, że po drodze oglądał się zaniepokojony za ramię. Gdzie nasz plan? Już południe, czas leciał nie ubłagalnie, a oni nie mieli jeszcze nic.
Marsz do klasztoru nieprzyjemnie przypominał mu ich czasy, trasy, które przemierzył samotnie, bierne półprzytomne stawianie kolejnych kroków i dziwny ucisk grozy na ramieniu. Znów wspomniał coś odległego, jakby obcego, śmiech, brutalność, narastającą złość, pchnięcie, a za nim kolejne.

Krew spływała my po nadgarstkach i ramieniu. Nie drżał, nie sapał ze stresu, ekscytacji czy wycieńczenia. Jedyne co czuł to głód. Patrzył z góry na obrzydliwego grubasa. Gdzieś w oddali jak ze studni dochodził jego własny głos.
"Śmieć, złodziej, skurwysyński grubas!"
Ale był to bardzo odległy głos. Przede wszystkim teraz nie czuł nic. Wytarł nóż i grubasa, który myślał, że w nowym świecie można mu wszystko. Zaczął zbierać swoje rzeczy, resztki jedzenia, wziął też co należało do tego gościa, w końcu nie będzie tego potrzebował.
I ruszył dalej, tak po prostu, jak robot bez uczuć, bez myśli, instynktownie i machinalnie. Musiał iść bo stanie w miejscu jest niebezpieczne, wtedy szpony strachu zaciskały się bardziej na ramieniu. Szedł...


Klasztor przyprawił go o ciarki. Monumentalne mury, ludzie koczujący pod bramą jak zwierzęta, które straciły swoje młode. W powietrzu wyczuwało się smutek i rozpacz, skrajne zniechęcenie. Wzdrygnął się strzepując z siebie emocje docierające ze wszystkich stron. Zamknął oczy szybko zbierając myśli, opanowując serce.
Na twarzach jego towarzyszy wyczytał podobne wrażenia. Czy mieli jakiś plan? W tej chwili na to nie wyglądało, choć nie wiedział co obgadywali za drzwiami magazynu.

Sam jednak pomyślał o jednym. Mieszczanie i szlachta pod drzwiami na coś czekali, na coś czego zapewne się nie doczekają. Z pewnością jednak coś wiedzą. To co ich trafi dotyczy z pewnością klasztoru, a to oznacza, że wspomnienie będzie świeże, wyraźne, niemal na pewno pomocne. Może wyjaśni co klasztor robi, w jaki sposób działa. Chciał odczytać jak najwięcej, a to mógł osiągnąć tylko w jeden sposób.

Ruszył w kierunku mężczyzny, który krzykał przekleństwa w kierunku murów. Na ramieniu poczuł powstrzymującą go dłoń Pana Ravena, lub Donovana, zsunęła się po jego płaszczu nie zdążając się zacisnąć.
spis na stronie Klondike - opis gry
- Przepraszam Pana, chciałbym coś zapytać. - powiedział do zrozpaczonego mężczyzny, był dość niski, lekko zgarbiony, w zasięgu ręki. Jarek nie dbał o to co zobaczy i jakie wrażenie wywrą ewentualne brutalne wspomnienia, musiał uzyskać jak najwięcej. - Przepraszam, chciałbym... Pańskie włosy. - wypalił nagle i zręcznie, szybko, ale w sposób delikatny nie wzbudzający poczucia zagrożenia, sięgnął do głowy mężczyzny, dotknął jego czoła, nie całą dłonią, a jej częścią, wystarczająco.

Wspomnienia, obrazy i uczucia, nawiedziły jego umysł.
 

Ostatnio edytowane przez mlecyk : 07-10-2019 o 13:04.
mlecyk jest offline