Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-09-2015, 10:37   #37
Santorine
 
Santorine's Avatar
 
Reputacja: 1 Santorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputację
Franz z niedowierzaniem nasłuchiwał odgłosów rąbanego drzewa. Wyglądało na to, że zmysł krasnoluda nie zawiódł tudzież bogowie szlachcica zmiłowali się wreszcie nad nimi. Wreszcie łut szczęścia, jak to powiadają. Przez pewien czas myślał, że tułaczka przeciągnie się w nieskończoność, a im samym będzie przeznaczona prozaiczna śmierć głodowa. Tak samo jak innym wagabundom, którzy mieli mniej szczęścia.

- W istocie, nasze modły zostały wysłuchane, jak się wydaje - rzekł do towarzyszy ciszej niż zazwyczaj. - Będzie co klechom ofiarować w pobliskiej świątyni. Proponowałbym jednak być ostrożnym. Tak jak zazwyczaj jesteśmy, prawda, panowie?

Ani chybi, jeśli rzeczywiście dotarli do miasteczka, o którym krążyły rumory w obozowisku zwierzoludzi, być może reszta plotki także była prawdziwa, to o czarodzieju. W obu przypadkach potrzebowali jedzenia, na które zapewne musieliby zapracować. Franz nie miał żadnych oporów przed obiciem jakiejś facjaty za pieniądze i strawę. Kimkolwiek by nie byli, wyłoniwszy się z lasu wyglądali właśnie na takich, co takich operacji dokonują. Problemem zapewne miało być wyglądanie jak ludzie, a nie stwory, co wychynęły z lasu, co by ludzi pożreć.

- Z kulturą do nich - rzekł wreszcie, uśmiechając się. - Wiecie, wędrowcy zwyczajni. A nie tacy, co ledwo ominęli kocioł zwierzoludzi i przez głuszę tyrali. Nie jak ciule jakieś, no. Tylko bohaterowie. O!
 

Ostatnio edytowane przez Santorine : 27-09-2015 o 10:39.
Santorine jest teraz online