Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-09-2015, 09:41   #298
Armiel
 
Armiel's Avatar
 
Reputacja: 1 Armiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputację
WSZYSCY

Wszystko działo się, niczym w zwolnionym tempie. Jak w krwawym koszmarze, w którym czas rozciąga się, jak guma.

Wrzeszczący Collins, na pół ślepy z bólu i poparzeń, próbował zastawić się przed atakiem Vill. Ta z kolei próbowała wbić chłopakowi strzykawkę ramię. Tylko Fox zajęta była atakującym psem, nastawiona na obronę.

Collins obroniłby się przed Vill. Był wyższy, silniejszy, sprawniejszy i zaprawiony w walce podczas inscenizacji w ruchu rycerskim. O tym jednak, że Vill zdołała wyminąć jego zastawę, zdecydowały poparzone oczy i ograniczona percepcja. Igła strzykawki , jedna z większych, przebiła ubranie chłopaka. Vill wcisnęła tłok i wtedy Collins trafił ją toporkiem w kolano. Ostrze weszło gładko, przecięło skórę i kości z paskudnym, przyprawiającym o mdłości dźwiękiem. Vill krzyknęła z bólu i upadał. Collins zachwiał się, zatoczył w tył.

Pies skoczył na Fox, która z krzykiem zasłoniła się pogrzebaczem. Zimny metal zetknął się cielskiem ogara, który… rozwiał się w dym. Smrodliwy wyziew, który spowodował, że Fox rozkasłała się paskudnie.

Zakapturzony mężczyzna zaśmiał się zimno i zniknął w ciemnościach zalegających pomiędzy budynkami.

Vill wyła, leżąc na ziemi i próbując odpełznąć w tył, w instynktownym odruchu. Collins zachwiał się ponownie i runął na ziemię, jak kłoda. Ciałem chłopaka wstrząsały konwulsyjne drgawki, z ust wypływała ślina zmieszana z krwią. Cokolwiek znajdowało się w strzykawce, działało skutecznie i morderczo, a wykrzywiona agonalną męką twarz Collinsa wyraźnie świadczyła o tym, że chłopak cierpi okrutne męki przed śmiercią. Było jednak oczywiste, że nie potrwa to długo.

Spomiędzy domów znów wyszedł zakapturzony mężczyzna. Tym razem w rękach trzymał paskudny, ciężki sierp. Cisnął nim z wprawą w stronę Fox i narzędzie wbiło się przed nogami dziewczyny.



- To już jest koniec. – Powiedział zakapturzony. – Weź sierp i zabiją ją.

Było oczywiste, że mówi o Vill.

Collins wydał z siebie ostatnie, bolesne rzężenie i znieruchomiał.

Vill wyła, bez skutku próbując powstrzymać upływ krwi.

Mężczyzna w kapturze zdjął nakrycie głowy i wyszedł z cienia ukazując swoją paskudną twarz starego diabła.

 
Armiel jest offline