Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-10-2015, 14:13   #300
Armiel
 
Armiel's Avatar
 
Reputacja: 1 Armiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputację
Fox nie zamierzała podejść do zdradzieckiej Vill. Nie uwierzyła w jej skruchę? Załamała się? W każdym razie ruszyła w stronę stojącego nieruchomo Ekkosza, a VIll mogła jedynie leżeć i krzykami zapewniać koleżankę o swoich intencjach. Rozwalona noga nie pozwalała jej się podnieść. Nie pozwalała na nic.

Loretta podeszła bliżej i spojrzała na paskudną, rozciągniętą w straszliwym uśmiechu twarz a potem wykonała markowany atak siekierą celując nią w Ekkosza. Tak jak się spodziewała, czarownik uniknął ataku i wtedy strzeliła mu prosto w czoło ostatnią kulą z pistoletu zdobytego przez nieszczęsnego Jima.
Pocisk przebił czaszkę, a Ekkosz wydał z siebie paskudny, nieludzki wrzask, od którego obie dziewczyny o mało nie dostały wylewu. Zmuszone były zatkać sobie uszy, by nie tarzać się po ziemi w amoku.

Ekkosz jednak nie umarł. Owszem, rana krwawiła, lecz nie zrobiło to wielkiego wrażenia na potworze. Doskoczył do Fox i wyrwał jej, nadal oszołomionej, siekierę ręki. A potem trzasnął jej ostrzem prosto w twarz dziewczyny.

Siła ciosu spowodowała, że żuchwa Loretty zawisłą przez chwilę na kawałku okrwawionego mięcha, apotem odpadłą w dół, na zalewaną krwią drogę. Fox zachwiała się w szoku i wtedy Ekkosz uderzył ponownie. Tym razem ostrze zagłębiło się w twarz dziewczyny na wysokość nosa. Loretta upadła, a Ekkosz stanął nad nią w rozkroku i raz za razem opuszczał siekierę na głowę dziewczyny, zamieniając ją w krwawą breję pozlepianych włosami, organicznych szczątków.

- Trzeba było strzelić w serce – wysyczał w stronę trupa. – Wtedy przynajmniej powstrzymałabyś mnie na jakiś czas.

Potem odrzucił precz narzędzie zbrodni i ruszył w stronę Vill. Jego rozciągnięte w demonicznym uśmiechu oblicze nie przypominało niczego.

- Spisałaś się. – Powiedział pochylając się i podnosząc sierp, którym wzgardziła Fox.

- Byłaś doskonałą zdrajczynią. Cudowną suką diabła. Prawdziwą wirtuozką kłamstwa i obłudy. Młodym kurwiszczem, które wolało zabić innych, by ocalić swoje nic nie warte życie.

Ekkosz przyglądał się jej przez chwilę, jakby rozważał, co należy teraz zrobić.

- Dałem ci słowo. Jesteś wolna. Możesz wracać.

- Ale… ja nie mogę chodzić… Moja noga…

- To twój problem. – Wzruszył ramionami. – Odejdź, nim wstanie słońce. Bo kiedy ono wstanie, a ty będziesz w Old Harvest już nigdy go nie opuścisz.

Potem odszedł. Zniknął w ciemnościach, niczym zły duch, którym wszak był.

Vill próbowała wstać, ale nie dała rady. Pełzła więc, ciągnąc za sobą zranioną nogę, rozpaczliwie próbując oddalić się z przeklętego miasteczka. Raniąc sobie place do krwi, zrywając paznokcie, zdzierając resztki ubrania i kalecząc ciało żwirem i drobnymi kamieniami, przesuwała się powoli w stronę granic osady.

-Kłamałem!

Wyskoczył na nią z cienia, kiedy zatrzymała się by zaczerpnąć oddechu i nabrać sił przed kolejnym odcinkiem żmudnego pełzania.

Doskoczył jednym susem, niczym polujący potwór i wbił jej ostrze sierpa w podbrzusze, wbijając je głęboko w jej ciało.

Wrzasnęła z potwornego bólu, a Ekkosz szarpnął wyrywając z niej kawałki delikatnego ciała.

Z ust Vill popłynęła czarna krew. Ekkosz wyszarpnął ostrze z rany, doskoczył do dziewczyny od strony głowy i wbił jej sierp pod brodę. Ostrze wyszło ustami, wyłamując znaczną część zębów.

Ekkosz poczekał, aż dziewczyna opadnie na ziemię a potem, przygarbiony, ruszył w stronę pobliskiej rezydencji, wlokąc ciało Vill za sobą, niczym upiorny rybak schwytaną zdobycz.



EPILOG

Krążące nad okolicą helikoptery i patrole przeszukujące okolicę niczego nie znalazły. Po czterdziestu ośmiu godzinach bezowocnych poszukiwań służby zostały odwołane do innych zadań, mimo, że rodziny zaginionych nastolatków naciskały.

Ewę Jurpock zwolniono do domu, podobnie jak kierowcę autobusu Romana Ekko, też zostali zwolnieni do domów. Ewa nie miała pojęcia, ile szczęścia spotkało jej tej nocy. Uniknęła wycieczki w jedną stronę do piekła. Tylko dlatego, że wykorzystała okazję i dała się przelecieć przystojnemu kierowcy. Co prawda rozpadło się przez to jej małżeństwo, kiedy dociekliwi dziennikarze w jakiś sposób nagłośnili powody pozostania nauczycielki w autobusie.

Nikt już, nigdy, nie znalazł ciał zaginionych.

Ponti nie mylił się. W momencie, gdy trzy szóstki nieś1)wiadomych niczego ofiar przekroczyły szpaler pradawnych drzew, nie znaleźli się w Old Harvest w realnym świecie – zwykłym, opuszczonym i zapomnianym miasteczku, lecz w Old Harvest będącym piekłem na nieświadome niczego ofiary.

Rok później Ewa Jurpock zginęła w drodze do pracy potrącona przez kierowcę, który zbiegł z miejsca wypadku. I mimo, że kolejne pół roku trwały intensywne poszukiwania sprawcy, nikt nigdy nie dowiedział się, kim był.

Za to Roman Ekko zmienił kolejny raz nazwisko i zaszył się w zapomnianym warsztacie mechanicznym. Czekał. Czekał na kolejne wezwanie swojego mistrza. Czas, gdy brama piekieł znów stanie otworem i znów będzie mógł wysłać swojemu mistrzowi kolejne trzy szóstki ofiar.

KONIEC
 
Armiel jest offline