Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-10-2015, 22:11   #71
Lechu
 
Lechu's Avatar
 
Reputacja: 1 Lechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputację
Post Świetna sesja! Dziękuję wszystkim, a szczególnie MG!

W czasie ucieczki Spock i Ghost nie mieli wiele czasu aby zastanawiać się kim był spotkany przez nich potwór - człowiekiem czy tym na kogo wyglądał. Mówił całkiem ludzko, realnie i z odpowiednimi więźniowi manierami. Obaj jednak wiedzieli jak potrafi namieszać w głowie anomalia. Byli świadomi, że ta bestia również mogła ich mamić.

Korytarz zmieniał się cały czas przechodząc z jednego poziomu obrzydzenia w kolejny. Żywe tkanki, posoka, żyły, narządy pojawiały się coraz częściej niemal zamykając dwójce więźniów drogę ucieczki. Do organizmu dołączało to co kojarzyło się z mniej przyjemnymi czynnościami jak odchody, mocz, żygowiny... Przez sekundę czy dwie Duch walczył ze swoim powonieniem aby nie puścić kolorowego pawia, który w obecnym tle nie wyróżniałby się ani objętością ani wyglądem. Mistrz przetrwania wygrał tę walkę, bo jadł w przeszłości bardzo mało znośne rzeczy, pił to na co inni nie chcieliby spojrzeć...

W końcu więźniowie zostali unieruchomieni. Macki wyrastające z brei rozciągnęły ich niczym na krzyżu uniemożliwiając dalszą ucieczkę. Całość ruszała się, falowała. Baker nie był w stanie skupić na niczym wzroku, bo wszystko żyło i nie zamierzało stać w miejscu. W końcu jednak James poczuł jakby - razem ze Spock'iem - przeleciał przez bardzo wąskie gardło usmarowanego gównem kibla. Leciał tak dobre dwa metry po czym wylądował na twardej, zimnej kratownicy. Duch wstał i łapczywie chłonąć widok olbrzymiego pomieszczenia, w którym się znaleźli. Był czujny, ale nie widział nikogo poza swoim towarzyszem. Spock chyba znał to miejsce.

Kiedy ekrany zamigotały w rękach Ducha pojawiła się kusza. James odruchowo sprawdził ułożenie stalowego bełtu na łożu swej broni. Monitory spłynęły krwią, z której wyłonił się dziwny wwiercający się w umysł mężczyzny numer.


Kiedy Ghost dostrzegł mężczyznę nie wiedział czy zna tego więźnia. Denerwowało go to, że nie pamiętał. Tak jakby nie był w stanie powiedzieć czy go znał czy nie. Kiedy się nad tym zastanawiał zaczynała go boleć głowa. Nagle ciało skąpane we krwi uniosło się i zawisło w powietrzu. Gość krzyczał niczym obdzierany ze skóry co było przerażające, bo... nie posiadał twarzy. Miał ciemne, dość bujne włosy, gdzieś wystawało jedno z uszu, ale nie było widać nozdrzy, oczu, ust... Głos, który usłyszeli Ghost ze Spock'iem wydawał się Jamesowi dziwnie znajomy. Nie uciekniesz? Nie wiesz kim byłeś? Wszystko wyjaśniło się dopiero kiedy na ekranie pojawił się przykry, ale bardzo realny film z ucieczki przed Oculusem. Był tam Lulu, była Szamanka i wiele osób z odciętego sektora. Ludzi, którzy przerażeni uciekali przed wyimaginowanym i najstraszniejszym zarazem koszmarem.

Gdzieś było widać śmierć Fixera, tragedię Zanzibara. Bohater filmu padł na ziemię razem z Lulu. Szamanka mu chciała pomóc, ale nie zdążyła. Dla niego było za późno albo... albo prawie za późno. On pamiętał kim był. To Duch był numerem 0235364. Pamiętał kim był.


Duch nie spodziewał się tego. Myślał, że ma w Spock’u towarzysza, z którym będzie mógł uciec. Wiedział jednak, że to co mówił martwy więzień mogło być prawdą. Mogło nie być tych, którzy zginęli. Mogła to być iluzja. Żywy i realny omam. Baker nie chciał myśleć, że go nie było. Nie chciał mieć siebie za nic czy się poddać. Wolał aby jego psychika została złamana, a ciało zniszczone, ale nie choćby sekundę wcześniej niż to było absolutnie konieczne. On się nie poddawał. Był numerem 0235364. Tak. W tamtym momencie był tego pewien. Ta cholernie niska cyfra pasowała do kogoś kto zabił kilkudziesięciu ludzi. Morderców, gwałcicieli, złodziei i oszustów, ale nadal ludzi… On nie poddawał się nigdy. Dlatego nawet pod naporem anomalii mógł pamiętać kim był.
 
Lechu jest offline