Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-10-2015, 14:53   #72
Armiel
 
Armiel's Avatar
 
Reputacja: 1 Armiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputację
Ofiara krzyknęła. Szarpnęła się, zrywając z siebie macki Oculusa. Zaskoczony demon wypuścił ją ze swoich objęć.

Zmaltretowany człowiek podniósł się wolno. Najpierw podźwignął rękami na kolana, potem wyprostował plecy, potem wstał. Musiał podtrzymać się ściany, ale był w stanie iść. Powoli, nie mając sił na szybszy marsz, ofiara ruszyła naprzód.

Więzień numer 023536. Wielokrotny zabójca. James Baker.

Tak się nazywał. Tak zawsze miał na imię i żadna anomalia, nawet najpotężniejsza, jak Oculus, nie mogła mu tego odebrać.

Pozostałe twarze… osobowości wielorakie… przestały się liczyć, przestały istnieć.

James Baker szedł.

Wokół, na ciemnych ścianach korytarzach, już bezsilnie, pląsały cienie.

Czarne macki Oculusa, nie mogły już schwytać go w swoje sploty! Teraz to człowiek był panem, a demon.. demon się nie liczył.

- Nie masz już nade mną władzy! – wykrzyknął Baker. – Słyszysz.

Potem znów milczał. Taką miał przecież naturę. Szedł dalej, zbierając fanty po zabitych współwięźniach. Tyle, ile zdołał zebrać i unieść.

Zagubiony w ciemnościach, zabłąkany, pośród cieni, pośród stali, pośród …

Szepty. Słyszał je wyraźnie w głowie. Głosy. Echa zaginionych dusz.

Nie wiedział, jak długo szedł.

Nie wiedział, dokąd szedł.

GEHENNA prowadziła go sama.

Wspinał się po drabinach, przemykał bocznymi tunelami. Jak w transie.

W końcu, szerokim łącznikiem, dotarł do jakiejś grodzi. Grafiki na ścianach wyraźnie wskazywały, że sektor opanowali ludzie – uwolnienie więźniowie. James uderzył pięścią w drzwi. Odczekał chwilę.

Wrota otworzyły się powoli, a Jamesa zalało jaskrawe światło reflektora.

- Kim jesteś? – zapytał jakiś głos.

- 023536 – odpowiedział James. – Ale wołają na mnie „Ghost”.

- Czego tutaj szukasz?

Wzruszył ramionami.

- Masz fajki?

Milcząc, pokazał fanty zgromadzone w wyniszczonej przez anomalie sekcji.

Światło reflektora zgasło.

- Witaj w sektorze A-0677. Jestem Rick Ortega. Mogę cię oprowadzić.


KONIEC
 
Armiel jest offline