Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-10-2015, 21:37   #4
TomaszJ
 
TomaszJ's Avatar
 
Reputacja: 1 TomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputację
Zaszyli się w cichej dolince, gdy już stracili kaer z oczu. Dyszeli ciężko, ale jakoś zdołali poskładać się do kupy ziołami i magią. Kitaan był najmniej ranny, pancerz przyjął większość ciosów i teraz zbrojmistrz używał Niskiej Magii by naprawić wgięcia. Oraz mieć zajęcie dla umysłu, bo na troski praca zawsze pomagała. Obserwując jak pod jego dotykiem metal powoli wraca do stanu wyjściowego czuł ukojenie. Przywołał wątki Umysłu ze Stali by znaleźć w sobie siłę do podejmowania decyzji i myślenia, pomimo żałoby. Wkrótce, podobnie jak stal pod jego palcami, tak umysł zaczął przybierać zwartą formę.
Spojrzał na pozostałych, owijających się bandażami i pojących eliksirami.
Oczywiście obaj fechtmistrze byli najbardziej pokiereszowani, bo rzucili się w najgorszy ukrop walki jakby to była najlepsza zabawa...

Wspomnienie o duecie fechtmistrzów
Dawno, dawno temu, Oberża "Dwa prosiaki", gdzieś na przedmieściach Throalu

- Oczywiście, że mój miecz jest lepszy - niebieskoskóry t'skrang napuszył się do siedzącego po drugiej stronie stołu krewniaka w ogonie. Stołu, na którym leżały dwie obnażone klingi, niczym przedmiot targów - wystarczy spojrzeć, blask, wykończenie...
- ...wyważenie psioczenie - dokończył drugi, o skórze bardziej wpadającej w zieleń - moja, mój drogi, ma historię! Co ja mówię, nie historię, a Historię!
Kitaan spojrzał na obu, podszedł do stołu i ocenił.
- To robota Thograna Grzmiącego, używa dość pośledniej stali, ale ma utalentowanego czeladnika, który ładnie maskuje niedoróbki pięknymi zdobieniami. Ta broń zaś ma elarit nie historię, łuskowy przyjacielu, robią takie hurtowo w Vivane sztucznie postarzają i sprzedają therańskim przyjezdnym jako starodawny barsawiański oręż sprzed Pogromu.
Nietrudno było się domyśleć, że zarówno vivańska podróbka, jak i throalski pośledniak szybko znalazły się w dłoniach właścicieli i wymierzyły w Kitaana, który bez zająknięcia kontynuował.
- Chcecie się kłócić o oręż ze zbrojmistrzem? To równie głupie, jak to, że miałbym z wami walczyć. Chodźcie lepiej ze mną, pokażę Wam, gdzie można kupić porządną stal.


Wrócił wspomnieniami do początków szukania przygód. Ledwie przeszli rytuał awansu i szczycili się drugim kręgiem jakby byli co najmniej legendarnymi bohaterami, ale były to piękne czasy. Dwóch narwanych fechtmistrzów, on, starający się raczej łagodzić to, co oni nabroili i jego krewniaczka Yandii, wesoły zabójca. Będzie mu jej brakowało.

Wspomnienie o Yandii
Dwa lata temu, ulica jakiejś zapyziałej dziury.

Zgrzytnęło ostrze, Kitaan spojrzał się w dół i zobaczył złodziejkę. Oczywiście, była to znajoma złodziejka, więc zamiast złapać i przetrzepać skórę zaczął się śmiać.
- To nie było uczciwe Kit - powiedziała w śpiewnym sperethiellu, wciąż trzymając sakiewkę zbrojmistrza przyczepioną do pasa, a w drugim ręku mały, ostry nóż, którym zwykła odcinać trzosy. Tyle że sakiewki Kitaana odciąć nie zdołała.
- Pod wyszywanym jedwabiem pozwoliłem dodać sobie kolczą plecionkę z dobrej stali, wytłumioną, by nie brzęczała o monety - wyjątkowo z siebie zadowolony Kitaan pozwolił sobie na obszerne wyjaśnienie - A całość przyczepiłem do stalowego pasa. Aby mnie okraść, moja droga, będziesz potrzebować obcęgów.
Był częstym celem "ataków" towarzyszki, jako że nie jest wielką sztuką być oszczędniejszym od fechtmistrza.
- Jesteś pewien Złociutki? - odparła Yandii i rzuciła się do ucieczki
- Jestem... zaraz... Mój sztylet! - Kitaan nawet nie spostrzegł, kiedy jego zdobione ostrze z rękojeścią z rogu grzmotorożca znalazło się w ręku złodziejki - Oddawaj sztylet, zmoro! Wiesz ile nad nim pracowałem?!


Jej Koło zatoczyło się i dobiegło końca, pomyślał zbrojmistrz i ponownie uśmiechnął się do swoich wspomnień. Gdy tylko odprawią Rytuał Wiecznego Życia, Yandii będzie żyć tak długo, jak długo będzie pamiętać o niej choć jedna osoba. Nie chciał być tym, kto powie o tym Lauriel, jednak nie mogli odprawić Rytuału bez niej. A Lauriel dopilnuje by pieśni o Yandii żyły wiecznie. Rozglądał się i spojrzał prosto w niewidzący wzrok Grimo. Krasnolud patrzał właśnie przez zasłonę, na drugi świat, ten astralny. Starał się dostrzec, czy nikt nie wyniósł z potyczki czegoś gorszego niż rany... Znamienia. Był też wyjątkowo poważny jak na siebie. W końcu miał minę jak szanujący się ksenomanta.

Wspomnienie o Grimo
Wioska Katani w głębii Sevros, dwa lata temu.

Grimo zmarszczył brwi i spojrzał Kitaanowi w oczy. To była już druga godzina ich zmagań, obaj byli ostro dopingowani przez towarzyszy i całą wioskę.
Zabawa była prosta - obaj siedzieli po przeciwnych stronach ogniska, Kitaan otoczony hartującymi wątkami swoich talentów, zaś Grimo starał się zmusić go do skrzywienia się z bólu swoimi zaklęciami.
Wypadałoby dodać, że obaj byli nieźle pijani miejscowym specyfikiem i co piosenkę, śpiewaną przez tubylców pili dodatkową kolejkę. Po prawdzie już nie pamiętali co było istotą zakładu...
Ostatnie co pamiętał, to to, że zaklęcie spudłowało powalając jednego z łowców katani na ziemię, przy wrzawie śmiechu pozostałych. Potem pieśń mu się urwała.
Ciekawe, że nazajutrz obaj fechtmistrzowie zgodnie twierdzili, że nagrodą miała być najpiękniejsza kobieta w wiosce, którą okazała się być ta... najbardziej tłusta! Byli jednak sprzeczni w tym, który z towarzyszy wygrał ów zakład...


- Nikogo nie widać - usłyszał Złotego Bluszcza, wypatrującego z wysoka, czy Horror ich nie goni. Dołączył do nich później, wszyscy razem stworzyli Nieustraszonych Pogromców. Nic nie było im straszne... aż do dziś.
Pożegnają Yandii, potem zaś trzeba będzie wykuć tę historię od nowa. W ogniu przygody, młotem odwagi i honoru, przekują Nieustraszonych Pogromców w to, czym byli nim spotkali Nienawiść, albo w coś jeszcze mocniejszego.
 
__________________
Bez podpisu.

Ostatnio edytowane przez TomaszJ : 03-10-2015 o 21:40.
TomaszJ jest offline