Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-10-2015, 10:11   #24
Asenat
 
Asenat's Avatar
 
Reputacja: 1 Asenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputację

Pod przeszywanicą i plecioną w rozśpiewanych uderzeniami młotów kuźniach pod Górą kolczugą mistrzowi Thyriemu pot ciekł szeroką strugą. Z wysiłku – bo wciągnięcie na linie krasnoludzkich braci było nie lada wysiłkiem. I z emocji, bo sytuacja niepewna była i mocno niebezpieczna, jeden fałszywy krok mógł ich zdradzić.

Jak choćby, stukot sporego kamienia, który wyprysnął spod stopy młodszego z wspinających się braci. Na szczęście starszy, ten którego asekurował Malborn, był niżej i przytomnie schwycił skalny ułomek, trzymając się liny jedną ręką i odchylając się od ściany.

Współbraciom Thyri skinął krótko i oszczędnie głową, nie czas to był jeszcze na radość i powitania. Dwie liny ponownie spłynęły w dół, a Hilly i ostatni z krasnoludów wyswobodzili się z worków I podjęli wspinaczkę.

Czasami wystarczy jeden fałszywy krok... I tym razem wystarczył. Krasnolud źle stanął i zsunął się w dół na linie. Obyłoby się może bez zdemaskowania uciekinierów, bo Thyri nadal krzepko dzierżył linę, ale krasnolud krzyknął z przestrachu. Rozbijający namiot zbójca uniósł głowę i dostrzegł przytulonych do skały zbiegów. Wszczął alarm, z miejsc powstała reszta banitów i troll. Trzech zbójców biegło już w stronę zagrody. Z łukami w dłoniach.

Thyri zaparł się buciorami o skałę i na siłę podciągnął linę razem z uwieszonym na niej krasnoludem. Niewiele zyskał, a stracił czas. Łucznicy byli już blisko, a jeden sięgał do kołczana. Thyri zerknął, na swego współplemieńca próbijącego podjąć przerwaną wspinaczkę i na maleńką twarzyczkę Hilly.
- Trzymajcie – wepchnął linę w ręce swych ziomków. - Wyciągnijcie go!

Czasami wystarczy jeden cios. Byle silny, zadany we właściwym czasie, dobrze wymierzony i celny.

Mistrz budowniczy zerwał z pasa swoją sakiewkę. Zacny to był trzosik jak i jego właściciel – z grubego bordowego aksamitu uszyty i ozdobiony granatami. I równie jak jego właściciel okrągły i pękaty.

Thyri rozluźnił troczki, aby przy uderzeniu sakiewka objawiła swą sekretną i cenną zawartość, odczekał jeszcze moment, by łucznicy znaleźli się bliżej, po czym cisnął trzosem w bandytów na dole.

Czasami wystarczy jeden cios. Oby to była jedna z tych z chwil.

 
Asenat jest offline