Sołtys był zaskoczony nowymi faktami. Jak dało się zauważyć nie spodziewał się, że Oswald może znać przejezdnego rycerza, w tym momencie dało się zauważyć jego niepewność, bo zaiste mógł być to ktoś bliski i taki obrót sytuacji mógł wiele namieszać w relacji. Jednak gdy doszły epitety, które stawiały rycerza w złym świetle, sołtys odetchnął.
- To bardzo możliwe co powiadasz, kopię z pewnością pamiętam i to jak nosem za chmurami wodził. Pieprzył coś o owcach i o wilkach. Konia nie wdziałem od jego zaginięcia, ale teraz toć nie będę się dziwił jeśli nasz karczmarz podał go nam na jakiś posiłek. Ino teraz jak o tym wszystkim myślę, aż włos mi na głowie staje gdy wspomnę ostatnie posiłki. Co do krwi w domu to chłopi powiadają, że tak, ale ja tego nie wiem, ale wcześniej niczego w domu dziwnego nie widziano.
Gdy wszyscy bohaterowie się odnaleźli schodząc w jedno miejsce zjawił się też mężczyzna co to ich miał zaprowadzić na miejsce.
Mężczyzna skinął głową sołtysowi, podał mu rękę i przedstawiając się uczynił tak samo w stosunku do bohaterów.
- Witam was, zwą mnie Felix, trochę się spóźniłem, wybaczcie za to, ale bom miał niecodzienną sytuację. Ma kobieta znikła, a ja com miał począć pierwsze to zacząłem szukać. Okazało się, że kobiecina kaczki poszła szukać bo jej uciekły. Jednak w tych czasach człek podejrzliwy i bojaźliwy. Co jednak będę biadolił, czas aby was zaprowadzić na miejsce gdzie odbył się napad. Czy jesteście panoćki gotowi, bo czasu ino za wiele nie mam, a godzina późna. Podróż nam też trochę zajmie, toć to około około trzech godzin piechotą, chyba, że macie panowie konie to będzie ze dwie.
Bohaterowie nie mieli wiele do załatwienia i widząc, że Felixowi jest śpieszno postanowili wraz z nim wyruszyć w drogę. Droga była spokojna, ale trwała lekko ponad dwie godziny bo Otwin miał kozę, która nie nadążała za końmi. W tych okolicach była ładna przyroda porośnięta bujnymi roślinami, pełno łąk i lasów. Wydarzenie jakie napotkali na swojej drodze chociażby w nocy były jakże kontrastowe od tego co widzieli teraz. W końcu dojechali na mały mostek i każdy z nich dostrzegł z daleka wóz na boku drogi.
- Wóz jest pusty, jak łatwo się spodziewać towary z pewnością zostały zabrane do miasta. - wytłumaczył Felix.
Bohaterowie podchodząc do wozu nie mieli problemu aby zauważyć, że na siedzeniu są ślady krwi.