Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-10-2015, 00:18   #26
Marrrt
 
Marrrt's Avatar
 
Reputacja: 1 Marrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputację
...Fiask, na które szczęśliwie jeszcze czas nie nadszedł. Kość zgodnie z zamiarem poszybowała prosto ku celowi i puknęła trollisko w jego kartoflowatą łepetynę.
- Ejj tumanku! - troll zagrzmiał i dał sie słyszeć plask i jęk a potem coś wpadło w krzaki.
- Spokojnie! No co ty? Nie bij się! - rzucił ostrożnie, przestraszony herszt.

- No paczacie gdzie rzucacie! - ryknął trol. - Bo jak jak zdziele, to zbierać nie bedzie czego!

- Auuuu!!!! - ktoś krzyknął.

Log pniaka, na którym siedzieli bandyci, właśnie został poderwany, od niecenia machnięciem ręki trolla. Dwóch ludzie upadło na plecy w trawę. Hobbitka jednak już się temu nie przyglądała. I gdy dusza się jej śmiała podskakując z nogi na nogę, gwiżdżąc tiriririri i powtarzając "nikt nie jest sprytniejszy ode mnie", Hilly w milczeniu, skupieniu i godnym Włamywacza błyskiem w oczach przecięła więzy pierwszego worka.

Krasnolud z potargana czupryną i brodą w nieładzie, nie krzyknął gdy worek otworzył się, ale widać, że wciąż był pod wpływem szoku i strachu, niewątpliwie efektów Cienia. Zamrugał widząc Hobbitkę. Po czym krasnoludzkim zwyczajem, który ponad był okoliczności jakiejkolwiek sytuacji, ukłonił się szepnąwszy cicho.
- Vidar, do usług - po czym odwrócił się do pozostałych worków - cichajcie tam!
Hilly rozcięła więzy pozostałych i po chwili stały przed nią trzy potargane i budzące raczej żałość niż uznanie, krasnoludy.
- Anar, do usług.
- Ginar, do usług.
- Yyyyyyy... - Hilly jakoś nie umiała się przestawić na zwroty grzecznościowe. Nie żeby ich nie znała. Ale uszy jej podpowiadały, że wybieg z kością właśnie dobiegał końca i zbójcy zdołali udobruchać trolla swoimi przeprosinami. A do tego zaczęli mocno krzątać się po obozie, co potwierdziła wychylając lekko głowę. Mogli ich teraz dojrzeć podczas ucieczki. Niedobrze... - Masz.
I tym słowem powitania wręczyła Vidarowi mieczyk mistrza Thyriego.
- To jakby coś poszło nie tak. Wspinacie się na górę po tej linie tu. Kolejno. Ty, ty i ty. Tylko ćśśśśśś... Aaaa. I Hildegarda. Znaczy Hilly. Jestem. Ja.

Wspinaczka jednak jak się okazało, była równie mocnym atutem Hilly, co krasnoludów. Już na początku, pierwszy zsunął się po linie niemal prosto w objęcia kolejnego. Na drugą pomyłku już im nie starczyło szczęścia…

- Maaaalboooorn! - zdążyła krzyknąć przerażona hobbitka nim ostatecznie runęła w chaszcze tuż obok coraz bardziej zaniepokojonych sytuacją mułów.
Bolało.
Na rozmasowywanie pupy, którą Oldbuckówna gruchnęła o glebę nie było czasu. Ktoś szedł w jej kierunku. I to szybko. Na jej ucho, nie był to troll, ale wiele to korzyści jej nie dawało… Ponownie wzrokiem omiotła najbliższe otoczenie...
Worek!

Duży Zły Człowiek nie zastawszy niczego poza przeciętymi więzami, liną i smętnie pozostawionymi przez uciekinierów workami, zrobił się rzecz jasna jeszcze bardziej zły. Co w Hilly wywołało pewną dozę mściwej satysfakcji wobec zarozumiałego zbira, który szedł po nią jak po jabłko wiszące na najniższej gałęzi. Z ukrycia wychodzić nie zamierzała póki sobie nie pójdzie. A wówczas… aż zgrzytnęła zębami. Jej myśli nakierowały się na trolla, który kłodą trafił JEJ biednego Malborna.
 
__________________
"Beer is proof that God loves us and wants us to be happy"
Benjamin Franklin
Marrrt jest offline