Randulf miał cichą nadzieję, że cała sprawa skończy się znalezieniem obozowiska i śmiercią bandytów. Ale w żaden sposób nie spodziewał się, że ktoś zacznie go wyręczać w chwalebnym i godnym uznania dziele wysyłania bandziorów na tamten świat.
Gdyby ów ktoś raczył załatwić wszystkich, albo też zechciał się ujawnić...
- Dlaczego tylko dwaj? - szepnął do towarzyszącego mu Karla.
Przez moment przyglądał się trupom.
- Obejdźmy obozowisko dokoła i poszukajmy innych śladów - zaproponował. - Pozabijali się w walce o łup? Ktoś zabił tych dwóch a pozostali uciekli?
Usiłował z daleka wypatrzyć, w jaki sposób zginęli bandyci. Miecze? Strzały? A może dopadło ich coś innego? |