Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-10-2015, 11:33   #9
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
- Widziałem go po drodze, uznał, że musi pożegnać się ze wszystkimi znajomymi… - Marcus odpowiedział na rzucone w eter pytanie, ignorując wcześniejszą kwestię noszenia zapasów. Z pewnym zrezygnowaniem zaczął je ładować do plecaka.
- Ty jesteś mała, ale ja nie - podjęła ja za to Beth. - Dopóki nie trzeba to nie będziemy szafować niczyimi siłami - stwierdziła, dzieląc pozostałe zapasy na trzy równe części. Chudego Lindta mimo wszystko oszczędzać nie zamierzała.
Rozmowa nie kleiła się, co wcale a wcale zaskakujące nie było. Każde z nich mieszkało w schronie przez praktycznie całe życie, ale każde z nich pochodziło jednocześnie z zupełnie innego świata. Na szczęście niezręczna cisza została wreszcie przerwana przez dźwięk kroków poprzedzających wchodzącego energicznie do pomieszczenia Keitha. Ogarnął wzrokiem otoczenie, pocierając dłonie.
- Wreszcie - bąknął Marcus pod nosem, słyszalnie jednak dla ciebie. Blondyn nie zwrócił na to uwagi.
- Zapasy? Świetnie.
Spakował je pod okiem kręcącej z niezadowoleniem głową ciemnoskórej dziewczyny. Tym też się nie przejął, jego plecak po tym załadunku wyglądał na wypełniony w pełni.
- Gotowi? - głos Belmonta zwrócił na niego uwagę wszystkich. Odpychane gdzieś na bok nerwy teraz powróciły z pełną siłą. Ciche potwierdzenia i Alan wstał z westchnięciem. - Chodźcie.

***

Stalowe, prowadzące na zewnątrz wrota robiły wrażenie. Wysokie na trzy metry i szerokie na ponad sześć, stanowiły główne i jedyne wyjście na powierzchnię. Podobno istniały włazy awaryjne dla ludzi, lecz ich położenie znali nieliczni. Na metalu wymalowano obdrapane obecnie “CHICAGO 03”. Beth podeszła w wyraźnym zamyśleniu, przesuwając dłonią w rękawiczce po literach. Alan stanął przy konsolecie i wpisał kod. Czerwone światełko zmieniło się na zielone, a z zawory syknęły. Z głośnym zgrzytem wrota zaczęły rozsuwać się na boki, ukazując pogrążony w ciemnościach stromy podjazd. Belmont ściągnął z półki latarkę i włączył ją, podając Keithowi. Światło ukazało pusty korytarz. Na ziemi leżało trochę gruzu i ziemi, poza tym nie było tam nic. Drugą latarkę podał Beth.
- Mają opcję zasilania słonecznego.
Wrota rozsunęły się na maksymalną szerokość i zatrzymały z głośnym stuknięciem. Starszy mężczyzna natychmiast włączył ich zamykanie, nie chcąc ryzykować.
- Po drugiej stronie jest panel, z opcją dzwonienia. Włączcie ją jak wrócicie. I… powodzenia.
Krótkie, szorstkie pożegnanie.
Z jednej strony takie są najlepsze.

Wyszłaś poza schron, pierwszy raz w życiu. Stal zatrzasnęła się za twoimi plecami.

Pierwsze wrażenia trudno określić, kiedy idzie się szerokim korytarzem i nie widać nic poza jego ścianami, podłogą i podwyższającym się sufitem. Nie biegły tędy nawet rury, lecz żelbet w wielu miejscach popękał. Ciszę przełamywały jedynie stłumione odgłosy kroków, szurania i cichych przekleństw, gdy ktoś zahaczył o niewidoczny w ciemnościach większy kamień. Wyglądało na to, że czas przeturlał je tu z góry.
Szło się niespodziewanie długo. Ciemność nie ustępowała. Aż dwieście, może trzysta metrów dalej, po minięciu kilku zakrętów, ujrzałaś słabe światło tuż przy suficie. Inni także, kroki stały się szybsze. Latarki wreszcie sięgnęły do celu: rumowiska. Ono ograniczało widoczność do ledwie niewielkiej szpary na jego szczycie, jakieś pięć metrów wyżej. Wyjście z korytarza zagradzała góra kamieni, ziemi i betonu.

- Wygląda jakby uderzyła tu jakaś bomba… - pierwsza odezwała się Beth, podchodząc blisko i świecąc po przeszkodzie. Wejście na nią było dość strome, ale nie niemożliwe.
- To mogło zerwać łączność ze światem i rozwalić czujniki - Keith wzruszył ramionami i skierował na ciebie spojrzenie. - Jesteś najmniejsza, powinnaś tam wejść i sprawdzić czy da się poszerzyć tę szparę.
 
Sekal jest offline