- Witaj Fathi ibn Ghadirze, bibliotekarzu. Z chęcią uścisnąłbym Ci dłonie, ale niestety w naszym obecnym stanie jest to mało możliwe - młody książę uśmiechnął się prezentując piękne białe zęby. Jakby na potwierdzenie swoich słów potrząsnął rękoma wprawiając łańcuchy, którymi był przykuty do ściany do smętnego śpiewu. Jakby w odpowiedzi, dziwne
tatuaże na klatce piersiowej lekko zatańczyły. A może był to cień rzucany przez płonące nieopodal pochodnie?
- Jestem książę Hatem Abd Manat Al-Swingu, niedoszły sułtan tego jeszcze nie tak dawno pięknego miasta.
Hatem zignorował kompletnie człowieka zwanego Czerwonym Wichrem. Po pierwsze było to wysoce nie na miejscu, żeby skazywać towarzyszy niedoli na śmierć, po drugie mężczyzna okazał się jednak być łotrem i księciu nie wypadało nawet komentować tak prostackiego zachowania.
Z ciekawością spojrzał jednak na ostatniego, milczącego dotąd więźnia. Bibliotekarz znał miasto, był więc przydatny, eunuch tak samo. Błękitnooki wydawał się lubić grać w pojedynkę, więc jego przydatność sprowadzała się do odwrócenia uwagi i przyjęcia na siebie pierwszego ostrzału strażników. Książę był więc ciekaw co potrafi pozostała dwójka - milczący i śmierdzący.