Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-10-2015, 20:15   #15
Fyrskar
 
Fyrskar's Avatar
 
Reputacja: 1 Fyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputację
Ottone musiał przyznać, że kolacja, jaką zafundował im w ramach spadku zmarły, była najwystawniejszym posiłkiem, jaki miał okazję jeść już od dawna. Poszybował myślami na południe, do Florencje, przypominając sobie jak pięknym widokiem był poblask zachodzącego słońca na dachach najpiękniejszego z miast. Marazm i melancholia, tyle mu to teraz przyniosło. Polityka przyniosła Italii jedynie przewroty i zacofanie intelektualne. Parszywy Mussolini i jego świńscy poplecznicy. Lémmi otarł chustką usta i poprawił klapy garnituru. Powinien skupić się na tym, co trwało teraz i tutaj. Na ostatniej woli Overneyesa. Zaskakującą była i kryła się za nią tajemnica, a sposobem by przybliżyć się do tej zagwozdki rozwiązania, była wizyta u wspomnianej panny. Włoch dopił wino z kieliszka, gotowy ruszyć, gdy tylko zakończą rozmowę.

- Jeśli pani sobie życzy - odpowiedział spokojnie Sophie L'Anglais i odstawił opróżniony kielich na pedantycznie wyrównany obrus. Przyszło mu na myśl, że godnym byłoby uprzątnięcie nieco bałaganu, jaki panował zarówno w sklepie, jak i mieszkaniu, ale z tych niemiłych mu myśli wyrwało przypomnienie o wybraniu jednego z docelowych miejsc. Ottone zdecydował tak, jak też zamierzał już wcześniej. - Ja również ruszę do mieszkania panny de Euge. Lepiej będzie, gdy na miejsce trafi przynajmniej trójka.

◆◆◆

Zestawiwszy szarą i niepokojącą atmosferę obrzeży marsylijskich obrzeży śródmieścia z poprzednim otoczeniem, to jak porównać wodę do wodnej pary. Bliskość i wspólne cechy nie sprawiały, że wrażenie inności było w jakikolwiek sposób zatarte. Kawałek dalej zaczynał się świat okrutny, rządzący się innymi prawami i w najmniejszym stopniu nie ciągnący do siebie antykwariusza. Był zmęczony, ale nie na tyle, by eskapada, choćby tylko po odbiór zwykłego, małego przedmiotu od przyjaciółki zmarłego, przestała zdawać się podniecającą eskapadą.

Włoch zastanowił się, kim była kobieta, do której mieszkania zmierzali. Zaufaną pracowniczką świętej pamięci Castora, a może jego kochanką? Starsi mężczyźni mieli upodobanie do młodych, ładnych dziewcząt, gdy zaś te nie były zbyt bogate, w przeciwieństwie do takowego mężczyzny, zdażało się, że kończyły opierając swój stan majątkowy i życie na skrzętnym wykorzystywaniu tego afektu. Włoch pociągnął nosem, podrażnionym przez chłodne, wieczorne powietrze. Za dużo czasu ostatnio spędzał w domu. Jeszcze we Włoszech tak bardzo bawił go sport, trenował nawet tyle jazdy kolarstwo, spacerował i wędrował po Toskanii. “Stałem się domatorem”. Ta wycieczka uświadomiła mu to, a nie było to nic miłego.

Z pewnym oporem wcisnął egzotycznie wyglądającemu z oblicza gospodarzowi banknot, nie będącym aktem specjalnej szczodrości, ale jako taki zapewne odebranym. Ale drzwi… drzwi okazały się zamknięte, a oni sami znaleźli się w sytuacji pozornie bez wyjścia. Zza drzwi nie było słychać ani czuć nic… niemal nic, smród wdzierał się do nozdrzy z okrutną gwałtownością, a brzęczenie much odbijało się zwielokrotnionym echaem w uszach. Ottone miał przeczucie, przeczucie prawdziwe. Przeżył już swoje, nigdy jednak nie widział rozkładającego się ciała. Zrobiło mu się słabo, mięśnie nóg zelżały, niczym galareta, a przed oczami mu pociemniało. Przez chwilę przez mózg przemknęła mu myśl.

Pomyślał sobie, że Castor de Overneyes wpakował go w okrutną kabałę.
 
Fyrskar jest offline