Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-10-2015, 16:39   #13
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Lindt jeszcze gapił się na wieżowce. Na jego twarzy wymalowane było niedowierzanie, rozproszone dopiero twoim głosem. Wokół kłębiły się aury niepokoju i fascynacji. Marzyciel i fantasta. Skupiona na celu Beth była tak zupełnie inna. Znalazła się od razu przy mapie, śledząc palcem drogi i odmierzając odległość kropek. Keith przyglądał się temu krytycznie. Blondyn nie miał wielkiego analitycznego umysłu - taką analizę dało się wykonać z tego obrazka i zmarszczonych brwi.
- Masz rację - zdecydowana ciemnoskóra, wbijając w ciebie spojrzenie dużych, ciemnych oczu. - Wygląda to słabo, ale nie mamy wyjścia. Nawet jak hurtownia nie przetrwała, to jest szansa znaleźć tam listę innych miejsc. Najpierw leki, później pomyślimy nad innymi rzeczami. Co myślicie?

- Wygląda jak plan - Keith wyszczerzył się. - Im szybciej będziemy mieli to z głowy tym lepiej.
Marcus wzruszył jedynie ramionami. Nikt nie chciał odbierać statusu dowódcy ciemnoskórej dziewczynie, która wyprostowała się i widząc, że ty też nie masz nic przeciwko, skinęła głową.
- Dobrze. Idziemy szybko, będziemy robić postoje. Mówcie jak coś nie tak. Są tu zwierzęta, mogą być więc i drapieżniki. Miejcie oczy dookoła głowy i trzymajcie się blisko. Mała, idziesz ostatnia i patrzysz na tyły. Chłopaki po bokach.
Sama wybrała miejsce na szpicy, bo odwróciła się i bez dalszego gadania ruszyła przed siebie, starą betonową drogą. Musiałaś szybko składać mapę, a i tak bez problemu znalazłaś się na końcu tej wycieczki. Jeszcze usłyszałaś na poły rozbawione mamrotanie przechodzącego obok Russela.
- Taka baba to skarb…

Wąska, ukryta między drzewami droga wiła się, prowadząc w dół z niskiego wzgórza, gdzie położono wejście do schronu CHICAGO 03. Miejsce mogło być tajne i niedostępne, sugerowała to minięta pół kilometra dalej tabliczka informująca o zakazie wstępu, oraz pełne dziur, przekrzywione ogrodzenie ze stalowej siatki. Obecnie pokryte rdzą i przerwane w wielu miejscach nie chroniło przed niczym. Nawet beton, a później asfalt na drodze popękał, a gdzieniegdzie przebijała przez niego trawa i pędy innych roślin. Panowała cisza, przerywana jedynie szumem poruszanych wiatrem drzew i krzykiem ptaków w oddali. Zauważyłaś kilka razy nieduże zwierzęta, przemykające na granicy widoczności. Prawdopodobnie nie znały wcale pojęcia człowiek i nie wiedziały jakie zagrożenie dla ich wolności stanowi. Ruch zmusił do pracy mięśnie, rozgrzewając ciało. Roślinność przyjmowała na siebie główny impet wiatru, ubranie resztę. Twoje dreszcze zdążyły zniknąć. Pogoda stała się wręcz przyjemna, chociaż na pewno nie było ciepło, to zimno w tej komfortowej do marszu wersji.
Boczna droga skończyła się nagle, wraz z lasem. Przed nimi pojawiła się inna, znacznie większa droga wybudowana nieco nad ziemią.


Wiadukt, przy którym wyszli, zawalił się jakiś czas temu, przygniatając sobą zarośnięte tory kolejowe. Asfalt przechodził ciągle próbę czasu, pokruszony i wybrzuszony, lecz nadawał się do tego, żeby po nim chodzić. Niestety podjazdy zawaliły się podobnie jak wiadukt, a w tym miejscu droga znajdowała się ze trzy metry w górę.
- Wygodniej byłoby iść górą - zauważył Russel.
- Tak - poparła go Beth, już od chwili przyglądająca się drodze. - Spróbujmy tam gdzie leży gruz, może uda się dostać na górę.
Nie obracając się poszli szukać miejsca, gdzie dałoby się podciągnąć. Nie czuli tego co ty. Od kilku minut czułaś bowiem na sobie czyjś wzrok. Szybkie odwracanie się za siebie nie pomagało. Las nic nie zdradzał. Ale było to jak w schronie, kiedy wiedziałaś, że ktoś znajduje się w pomieszczeniu, zanim do niego weszłaś.
 
Sekal jest offline