Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-10-2015, 19:59   #14
Xochiquetzal
 
Xochiquetzal's Avatar
 
Reputacja: 1 Xochiquetzal wkrótce będzie znanyXochiquetzal wkrótce będzie znanyXochiquetzal wkrótce będzie znanyXochiquetzal wkrótce będzie znanyXochiquetzal wkrótce będzie znanyXochiquetzal wkrótce będzie znanyXochiquetzal wkrótce będzie znanyXochiquetzal wkrótce będzie znanyXochiquetzal wkrótce będzie znanyXochiquetzal wkrótce będzie znanyXochiquetzal wkrótce będzie znany
Alex odczuła nagłą, wewnętrzną potrzebę zrobienia sobie mocnej, czarnej kawy ze spirytusem zamiast wody – nawet, jeśli miałaby ona skończyć w zlewie. Spojrzała z niemym wyrzutem w niebo. Nie odpowiedziało.

- Jasne - powiedziała do trzymanej przy uchu słuchawki głosem tak pełnym jadu, że mógłby równie dobrze zacząć skapywać na ziemię. - Brzmi jak świetny sposób spędzenia wolnego czasu... Pozwolisz, że pójdę teraz artystycznie poopierać się o jakąś latarnię, zapowiada się równie wesoło. Roger out.

Wściekle dziabnęła ikonę czerwonej słuchawki na ekranie. Mogła nie wychodzić z mieszkania i spędzić ten wieczór we własnym towarzystwie, z książką w ręce i słuchawkami na uszach. Zamiast tego szwendała się w środku nocy po ulicy, a w tle słyszała tylko trzeszczącą, psującą się lampę gdzieś po lewej. Gwałtownym ruchem odgarnęła z czoła zagubiony czarny loczek. Cała ta sceneria napawała ją równie wielką chęcią do dalszego spaceru co stojąca przed nią dwójka chłopaków.

Westchnęła ciężko i raz jeszcze skierowała umęczony wzrok w górę. Pewnie nikt oprócz niej nie doceni artyzmu jej dramatycznych gestów, ale cóż mogła na to poradzić?

- Naprawdę nie mam dziś humoru na zadawanie się z towarzystwem waszego pokroju - zwróciła się w końcu do swoich, erm, amantów, przelewając w swój ton całą niechęć, jaką odczuwała obecnie do świata. - Więc może zgłoście się w innym terminie. Bye!

Odwróciła się na pięcie i zaczęła iść w stronę, z której przyszła. Chyba ulica, którą miała znaleźć, była gdzieś w tamtej okolicy...
 
Xochiquetzal jest offline