Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-10-2015, 20:49   #9
Fyrskar
 
Fyrskar's Avatar
 
Reputacja: 1 Fyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputację

ABIGAIL

CZART

WILLIAM

- Wybacz, ale mam małą prośbę - szepnął z rozdartego smugami światła mroku korytarza diabeł. - Ale czy mógłbyś nie walić mi tym światłem po gałach? To bardzo deprymujące, obudzić się w lodówce, a potem stracić wzrok.

- Przyzwyczaisz się - odparł zaskoczony nieco Lennox. Trzymał broń dłoni, wycelowaną w nieznajomego, nie było szans by tamten jej nie zauważył, jednocześnie rozejrzał się po korytarzu, ale póki co stał jeszcze w progu komory Abigail: - Jak widzisz mi się udało. Jesteś sam? - palec na cynglu trzymał pewnie a chłodna w dotyku rękojeść rewolweru uspokajała go.

Na dźwięk kolejnego obcego głosu Ryan podskoczyła, a po plecach przeszedł jej lodowaty dreszcz. Po raz pierwszy ucieszyła się szczerze, że jest tu z Williamem… gdziekolwiek to “tu” by nie było. Przykucnęła i szybko pozbierała swoje rzeczy, rozlokowując je strategicznie po kieszeniach spodni. Dużo tego nie było, ale lepsze to niż kompletne nic.
- Ktoś tam jest? - szepnęła zaskoczona, podbiegając pospiesznie do Lennoxa. Stanęła na palcach i opierając się dłonią o jego bark wyjrzała mu ponad ramieniem. Ujrzała twarz która kompletnie nic jej nie mówiła. Powinna go znać? Spotkali się wcześniej? Skąd się tu wziął...i kto go wypuścił? Taka sama piżama, to samo zagubienie. Kolejny rezydent chłodni jak widać opuścił swoje szklane łóżko żeby dołączyć do grona szczęśliwców z amnezją i urojeniami.
- Jesteś ranny? - zapytała dostrzegając krew na jego górnej wardze. Przez zawroty głowy mógł przypieprzyć o coś baniakiem jak kręcił się po okolicy. Kim był przestawało mieć znaczenie, tak samo jak to czy ciągle można było ufać Willowi. Siedzieli w tym razem. Czy współpraca ma sens pomyśli się dopiero po znalezieniu odpowiedzi na najbardziej nurtujące pytania - Jestem Abigail, to jest William. A do ciebie jak się zwracać?

- Jestem sam. - W gardle miał sucho, a słowa drapały go podniebieniu. - Nie jestem ranny - Zakrwawiona ręka przekazywała inną prawdę. - Może podrapany. Lekko. Jestem… Czart.

- Kiedy się obudziłeś? - kobieta wyrzuciła z siebie kolejne pytania niezbyt przejmując się tym, że przypomina to przesłuchanie. Potrzebowali informacji… jakichkolwiek. Przecisnęła się między Willem a framugą i zrobiła krok w kierunku gadającego - Pamiętasz jak się tutaj znalazłeś i kto ci… kto nam to zrobił? Mam prochy, chcesz? Uśmierzą ból, ale łykasz jak indyk. Nie ma nic do picia.

- Nie mam nastroju, by bawić się w przesłuchanie - uciął najemnik i wyprostował się. Zrobił krok w stronę jasnowłosej. - Nic nie pamiętam. Wstałem sobie chwilę temu, jak na codzień. Bardzo lubię trumny. To moja pasja, jedna z wielu. - Oczy świeciły mu jak świrowi. - Bardzo chętnie o czymś wam opowiem. O czym chcecie. Ale teraz może oddalmy się stąd na stosowną odległość.

Lennox zrobił krok w bok, oddzielając Abigail od Czarta: - Gdzie proponujesz iść? - Nie podobał mu się nieobecny wzrok mężczyzny: - Poza tym to nie przesłuchanie, każdy szczegół może nam wszystkim pomóc - dłoń z rewolwerem nie poruszyła się nawet o milimetr.

- Zamierzam wyjść z tego domu wariatów - Mężczyzna uśmiechnął się jak dziecko, które otworzyło prezent. Stał w miejscu i nie zwracał uwagi na spluwę w dłoni Lennoxa. Uśmiechnął się jeszcze szerzej. - Powiedziałbym, że nie gryzę, ale bym skłamał. Gdybyście byli stąd, pewnie byście mnie rozpoznali, więc nie jesteście z okolicy. Jestem znikąd, ale ostatnie co pamiętam to kolba, którą jebnęli mnie w łeb. Jak mówiłem, lepiej już chodźmy.

- Ok, dla mnie takie wytłumaczenie wystarczy. Sprawdźmy resztę pomieszczeń i nie obraź się, idź pierwszy, nie ufam Ci na tyle by mieć Cię za plecami Czarcie - wskazał na następne uchylone drzwi i resztę korytarza. - Abigail idziemy tak jak Ci mówiłem poprzednio - powoli oszołomienie cała sytuacją mijało, a rutyna i adrenalina robiły swoje. Ruszył ku następnym drzwiom.

- Czekaj - Ryan chwyciła go w pasie - Chwilę. Moment. Popieram pomysł wydostania się stąd ale widzę jeden problem - przekrzywiła głowę w kierunku ogarniętej mrokiem części korytarza - Nie ma co ryzykować przedzierania się przez ten pierdolnik po omacku. Trzeba nam światła, jeszcze czegoś do obrony. Mamy jeden rewolwer, parę noży i to wszystko. Najbardziej martwi mnie brak światła. Nie wiem na co przyjdzie się nam natknąć i w jakim stanie są korytarze. A jak wpadniemy w pułapkę lub staniemy na minie? Maszyneria od kokonów ciągle działa. Może uda się zrobić zwarcie a z kitla od trupa i nogi od krzesła pochodnię. Zajmę się tym, wy sprawdźcie co jest w ostatniej bramce - puściła łowcę i cofnęła się dwa kroki do tyłu.

- Ok, masz rację. Sprawdzimy następne drzwi i komorę a Ty zorganizuj źródło światła - Lennox nie dodawał, że jego oczy przyzwyczajone od urodzenia do mroku i ciemności, potrzebowały znacznie mniejszą ilość światła niż przeciętnego człowieka.

- Daję sobie radę bez broni - mruknął Czart i wychylił się na korytarz. Rozejrzał się. - Kiedy zorganizujemy źródło światła, ruszajmy jak najprędzej.
 
Fyrskar jest offline