Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-10-2015, 09:09   #17
Zombianna
Elitarystyczny Nowotwór
 
Zombianna's Avatar
 
Reputacja: 1 Zombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputację
LA FONTAINE

- Co teraz? – zapytał Ottone, wyrażając tym pytaniem wszystkie rozterki, które przeżywała reszta obecna w mieszkaniu de Euge spadkobierców.

Zaiste, to jedno, jakże proste pytanie urastało jednak do rangi najważniejszej kwestii natury prawnej, etycznej a nawet moralnej.

- Powinniśmy powiadomić policję. Raz że ktoś mógł nas widzieć, dwa policja będzie miała lepsze środki i możliwości przeszukania pokoju. Po za tym mamy szansę, że prowadzący sprawę inspektor okaże się sensownym człowiekiem i dowiemy się od niego czegoś ciekawego. Może to nie pierwsze morderstwo tego typu. - stwierdził Prunier wyciągając papierosa. Musiał zapalić. Ręce lekko mu drżały.
- Pokój nie jest wywrócony do góry nogami, a to może oznaczać, że Carrolin przed śmiercią wyjawiła miejsce ukrycia klucza. Nie wiemy co było w liście, ale możliwe że morderca zna naszą tożsamość. Castor mógł nas opisać. - zauważył z ponurym uśmiechem.

Madame L'Anglais czuła się zbrukana, sprofanowana. Doznanie obsiadania przez czarne owady nie odstępowało jej ani o krok. Miała wrażenie, że lśniące, tłuste muchy wciąż po niej chodzą. Wciskają się między fałdy ubrania, wchodzą do ust oraz nosa, siadają na włosach. Do tego ten specyficzny odór rozkładającego się ludzkiego mięsa, nie do pomylenia z niczym innym dla kogoś, kto choć raz miał nieprzyjemność go poczuć: słodki, lepki, osiadający na skórze i ubraniu. Wgryzał się w strukturę materiału, zatykał pory ciała, zupełnie jakby chciał oznaczyć wciąż żywych ludzi swoim piętnem. Jasnym sygnałem, że są następni w kolejce w Zaświaty. Kobieta zachwiała się i mocniej oparła dłoń o ścianę. Potrzebowała kąpieli i to w trybie pilnym, szklaneczką czegoś mocniejszego rówież by nie pogardziła.

- Carrolin znała mordercę. Albo wzięła go za kogoś wzbudzającego zaufanie. - odezwała się cicho, pokonawszy falę mdłości - Zaskoczył ją. Przyszedł z samego rana i przerwał śniadanie. Zdążyła pościelić łóżko, na stoliku zostawiła niedojedzoną owsiankę. Mleko miało dość czasu aby się popsuć. Otworzyła drzwi sama, nikt nie majstrował przy zamku. Przez okno też nie wszedł, chyba ze potrafił latać. Warstwa kurzu na parapecie nie została naruszona, co też wyklucza wtargniecie tą drogą. Po kącie pod jakim zadawano ciosy… stawiam na mężczyznę powyżej średniego wzrostu. Praworęcznego. Dość silnego żeby poradzić sobie z wierzgającą kobietą bez robienia większego bałaganu. Jej paznokcie co prawda usunięto, a w raz z nimi potencjalny materiał biologiczny, chociażby naskórek… ale szczerze wątpię aby się tam wcześniej znajdował. Kostki dłoni nie są uszkodzone, więc się nie broniła. Na ciele brakuje charakterystycznych zasinień i drobnych otarć, typowych dla ofiar które przed śmiercią próbują walczyć z napastnikiem. Wszystkie cięcia i zadane rany, w tym tą śmiertelną na gardle, zrobiono ostrym wąskim narzędziem: nożem, sztyletem...może wojskowym bagnetem. Wydaje mi się, że zabrał ze sobą narzędzie zbrodni, na wierzchu nie leżało nic pasującego do profilu ran. Morderca był bardzo pedantyczny. Krwi jest dość mało jak na ilość zadanych ran. Nie ma żadnych śladów , tylko mała kałuża przy samym krześle. Nie nabrudził w mieszkaniu za bardzo, wszystko robił z rozmysłem i według planu. Przed wyjściem umył coś, może dłonie albo wspomniane ostrze, w misce w kuchni. Na ściankach naczynia zostały rude zacieki. Co prawda daleko mi do śledczego, mimo to uważam, że możemy w przybliżeniu ustalić czas zgonu na podstawie tego co widzieliśmy. Stosuje się w tym celu ocenę wczesnych znamion śmierci, zwłaszcza pojawianie się i zachowanie plam opadowych, stężenia pośmiertnego i spadku temperatury zwłok, zdolności tkanek do reakcji utrzymującej się w okresie interletalnym na różne bodźce dla nich właściwe. Wiedząc, że ciało zostało wystawione na działanie warunków atmosferycznych w postaci wysokiej letniej temperatury i wilgotności powietrza, a także jego powłoki zewnętrzne poważnie uszkodzono przez co intensywność markera biologicznego przyciągnęła muchy pewno we wczesnym etapie autolizy… panowie wybaczą. - Zamknęła oczy, powracając myślami do horroru pozostawionego chwilę wcześniej za plecami. Z obrzydzeniem raz jeszcze odtworzyła w pamięci wszelkie zauważone ślady, a jej twarz zmieniła kolor z bladej szarości na niezdrową zieleń. Potrzebowała kilku głębszych oddechów aby uspokoić skręcający się żołądek.

- Ktokolwiek to zrobił jest potworem, nie człowiekiem. Brodawki sutkowej Carrolin nie odcięto. - podjęła zduszonym przez przyciskaną do nosa chusteczkę głosem - Odgryziono ją. Kiedy dokładnie? Sam sposób w jaki człowiek gnije jest podpowiedzią. Po śmierci flora bakteryjna z układu pokarmowego przedostaje się do całego ciała, inicjując procesy gnilne. Szybkość rozkładu zależy od środowiska, jak i całego ciała. W początkowym etapie występuje zielonkawe zabarwienie dolnych partii brzucha, zazwyczaj od doby do półtorej. Później zabarwienie przechodzi na głowę, szyję i barki. Pojawia się rozdęcie gazami gnilnymi, zwykle w trzeciej dobie od zgonu. Całkowity zanik rigor mortis, wzdęcie, utrwalone plamy opadowe, smugi dyfuzyjne, larwy w ranach: wszystko wskazuje na to, że zgon nastąpił czterdzieści osiem - siedemdziesiąt dwie godziny temu. Morderca ma nad nami sporą przewagę, a także klucz i informacje zostawione przez Castora. Któreś z nas musi pojechać jak najszybciej do Rue Plersance i ostrzec pozostałych… i tak. Musimy też powiadomić policję. Nie godzi się żeby ta biedna kobieta tkwiła w urągającym wszelkim ludzkim prawom stanie dłużej niż to absolutnie konieczne.

Ottone uważnie wsłuchał się w słowa przedmówców. Widać było, że posiadają niemałą wiedzę, ale Lémmi wiedział też, iż nie była to wiedza, którą sam chciałby posiąść. Widmowe nóżki czarnych muszek zdawały się błądzić po jego ramionach. I ten smród. Człowiek, który dokonał tej zbrodni musiał być do cna szalony. Boże, co to za koszmar się tu rozgrywa? Włoch czuł się nieczysty, jakby sam był sprawcą tego mordu.
- Tak - przyznał rację przedmówczyni. - Nie godzi się zostawić człowieka w tym stanie. Zarządca budynku powinien mieć telefon, z którego możemy zadzwonić na policję.

W oczach Bertranda pojawił się niemy podziw, gdy przysłuchiwał się słowom Sophie. Jej spostrzegawczość była godna podziwu.
- Zarządca, albo jakaś kawiarnia w pobliżu. - zauważył- Tak czy owak po powiadomieniu policji, możemy jechać do domu pana Castora. Jak będą chcieli, to przesłuchają nas później. Nie mamy obowiązku tu zostawać zwłaszcza w tych okolicznościach.
Zamilkł na chwilę coś rozważając.
- Przyszło Państwu do głowy, że mordercą może być jeden ze spadkobierców? - Była to niepokojąca myśl, ale czy tak bardzo nieprawdopodobna?

- Cóż… - Ottone zawahał się. - Ale czy jeden z tych, którzy jeszcze niedawno jedli z nami przy jednym stole? A może ktoś ze spadkobierców, którzy nie zjawili się na odczytaniu testamentu… Wróć, to mało prawdopodobne, ktoś taki musiałby mieć wgląd w testament; albo też mieć z Castorem w ostatnim czasie kontakt na tyle dobry, aby mieć podstawy, by podejrzewać, że klucze znajdą się w rękach panny Carrolin. Czy jest ktoś, kogo typowałby pan… no, może nie typował, ale był gotów nie wyłączyć go od razu poza krąg podejrzanych?

- Na biurku jest notatnik, wygląda jak książeczka z adresami. Widziałam też kilka wizytówek. Moglibyśmy wziąć je ze sobą i porównać z pozostałą po Castorze makulaturą. - wtrąciła się cicho Sophie - Może dzięki temu zawęzimy krąg osób podejrzanych. Morderca był wyjątkowo dobrze poinformowany, oboje go znali. To daje już jakiś punkt zaczepienia. Nikły co prawda, lecz lepszy taki niż żaden.

Ottone powędrował myślami do rozkładających się zwłok. Jeśli ktoś chciał tego notatnika, będzie musiał wejść tam ponownie, a to mu się nie uśmiechało. Poczuł, że marny, tak okrutnie odrażająco ukazujący śmierć obraz, jaki zobaczył w tym mieszkaniu, pozostanie wyryty na jego oczach już zawsze. Poczuł, że robi mu się niedobrze.
- Policja weźmie te notatki, nie udostępniając nam ich do wglądu. Pójdę... - zawahał się, dobierając wymówkę. - Zadzwonię z telefonu zarządcy na policję.

L’Anglais rozumiała aż za dobrze niechęć antykwariusza do ponownego przekroczenia progu owej plugawej mordowni. Uważne przyglądanie się zwłokom, potem odtwarzanie obrazu raz jeszcze i konieczność analizy każdego makabrycznego detalu z osobna… zafundowała tym sobie materiał na kolejne miesiące koszmarów.
- Panie Prunier? - zwróciła się do dziennikarza z niemą prośbą w oczach.

Mężczyzna tylko skinął głową. Muchy, to tylko muchy, a trup, to tylko trup. Tym niemniej idąc po notatnik starał się nie patrzyć na zwłoki. Gdy wrócił powiedział.
- Morderca skądś wiedział, że klucz ma Carrolin. Może po prostu dowiedział się od Castora, jak my. Jednak podejrzewałbym kogoś z nieobecnych. No i samego prawnika.
 
__________________
Jeśli w sesji strony tematu sesji przybywają w postępie arytmetycznym a strony komentarzy w postępie geometrycznym, prawdopodobieństwo że sesja spadnie z rowerka wynosi ponad 99% - I prawo PBFowania Leminkainena

Ostatnio edytowane przez Zombianna : 30-10-2015 o 09:16.
Zombianna jest offline